Za mało pracowników medycznych na Majorce. Boją się, co będzie, gdy licznie zaczną przylatywać turyści
Miało być pięknie: przylecą turyści, ruszą hotele i restauracje, życie wróci do normy. Na Majorkę przylatują pierwsi wczasowicze, władze boją się, że nie zapanują nad sytuacją. Słabym punktem planu przywracania turystyki może się okazać już samo kontrolowanie turystów pod kątem stanu ich zdrowia.
26.06.2020 | aktual.: 26.06.2020 11:13
Stowarzyszenie Pracowników Medycznych, które jest odpowiedzialne za prowadzenie kontroli stanu zdrowia pasażerów przylatujących na hiszpańskie lotniska, obawia się, że nie podoła tym obowiązkom, jeśli latem na Majorkę zacznie przyjeżdżać wielu ludzi.
Wykwalifikowanych osób jest zwyczajnie za mało, czytamy w "Rzeczpospolitej", która powołuje się na tekst w "Mallorca Magazin" w elektronicznym wydaniu.
Pierwsi goście przylecieli na Baleary po 21 czerwca, gdy rząd w Madrycie otworzył granice dla wszystkich obcokrajowców.
Wprawdzie nie była to duża grupa, bo trochę ponad 2 tysiące osób, ale gdy doliczyć do tego mieszkańców Majorki, którzy w ciepłe dni wylegli na plaże, bulwary i ulice – zrobiło się ciasno.
Samoloty będą sukcesywnie zwiększać częstotliwość lotów. Majorka, jak i zresztą wszystkie popularne kierunki turystyczne, ma bardzo niewiele czasu, by przygotować się na przyjazd ludzi z całej Europy. Dodajmy: ludzi, którzy po wielu tygodniach ograniczeń są bardzo zmęczeni i na wakacjach chcą zapomnieć o wirusie i restrykcjach. W tej sytuacji zapewnienie odpowiedniej liczby osób odpowiedzialnych za kontrolowanie zdrowia przyjeżdżających to podstawowy krok.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.