Zachód szykuje kolejne sankcje. Polska zapłaci wysoką cenę
Prezydent Rosji nie wystraszył się sankcji nałożonych na Rosję po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu. Czy perspektywa podjęcia nowych restrykcji przekona Putina do wycofania ze Wschodu Ukrainy rosyjskich wojsk, nie wiadomo. Ekonomiści są za to pewni, że kolejne sankcje mocno uderzą w zachodnią i polską gospodarkę.
Wprowadzenie w lipcu przez kraje UE embarga na sprzedaż broni do Rosji, zamknięcie dużym rosyjskim bankom dostępu do unijnych rynków kapitałowych, zakaz sprzedaży zaawansowanych technologii potrzebnych w wydobyciu ropy naftowej, a także sprzętu podwójnego zastosowania (cywilnego i wojskowego) dla rosyjskiego sektora obronnego - to wciąż za mało. Na Rosjanach unijne sankcje zupełnie nie zrobiły wrażenia. Po eskalacji konfliktu na wschodzie Ukrainy w ostatnich dniach Niemcy i Amerykanie zapowiadają podjęcie kolejnych kroków gospodarczych.
- Potrzebne są nowe sankcje jako odpowiedź. Dyskusja o nich powinna się odbyć podczas szczytu - zapowiedział przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundestagu Norbert Roettgen, dodając, że traktuje sankcje jako "środek zapobiegawczy".
Jego zdaniem każde wahanie zostanie odebrane przez prezydenta Rosji Władimira Putina jako słabość Europy i zachęci go do kontynuowania obecnej polityki. Jak zaznaczył, jest jasne, że Rosja jest obecna wojskowo na Ukrainie.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel zapowiedziała, że sobotnie spotkanie szefów krajów Unii Europejskiej poświęcone zostanie nałożeniu kolejnych sankcji na Rosję.
- Dostajemy meldunki o zwiększonej obecności żołnierzy rosyjskich oraz o nowych niepokojach i nowych eskapadach separatystów na obszarach, gdzie dotychczas panował spokój. To oznacza, że na szczycie będziemy musieli znów zająć się tym problemem - oświadczyła Merkel.
- Już w marcu powiedziałam wyraźnie, że w przypadku eskalacji naturalnie trzeba będzie rozmawiać o dalszych sankcjach - dodała. Temat znajdzie się - jak zaznaczyła - w programie sobotniej Rady Europejskiej. - Zastanowimy się, jak zareagujemy - powiedziała.
- Dążymy do dyplomatycznego rozwiązania i będziemy o nie zabiegać, ale musimy stwierdzić, że sprawy stały się w ostatnich dniach trudniejsze i uległy pogorszeniu - podkreśliła szefowa niemieckiego rządu.
W podobnym tonie wypowiada się prezydent USA i przedstawiciele jego administracji. Barack Obama wykluczył interwencję wojskową na Ukrainie, ale jednocześnie zagroził Rosji nowymi sankcjami ekonomicznymi. Po rozmowie telefonicznej z Angelą Merkel powiedział: - Rosja jest odpowiedzialna za przemoc na Ukrainie i poniesie dalsze koszty i konsekwencje swoich działań. Jednocześnie wykluczył możliwość amerykańskiej interwencji wojskowej na Ukrainie.
Piotr Kuczyński z DI Xelion uważa, że kolejne restrykcje oznaczają o wiele wyższe koszty dla naszego kraju i Zachodu niż obecnie. - Sankcje wprowadzone przez Zachód spotkają się z bardzo ostrą reakcją ze strony Rosji. To mogłoby już kosztować polską gospodarkę 2 p.p. PKB (ponad 10 mld dolarów - przyp. red.) - ocenił.
- Dopóki konflikt na Ukrainie fizycznie nie niszczy naszych zasobów, jego skutki będą przejściowe - uważa główny ekonomista Biz Banku Ignacy Morawski. Jego zdaniem dużo większym zagrożeniem dla polskiej gospodarki jest spowolnienie w strefie euro, wywołane ograniczeniem eksportu na Wschód.