Zaczęły się konsultacje społeczne ws. projektu ustawy o rynku mocy. (opis)

Na stronach Rządowego Centrum Legislacji został opublikowany projekt ustawy o rynku mocy, autorstwa resortu energii. Dokument trafił do konsultacji społecznych.

06.12.2016 12:10

Tzw. rynek mocy to rodzaj pomocy publicznej, która w skrócie polega na tym, że wytwórcy energii otrzymują pieniądze nie tylko za energię dostarczoną, ale też za gotowość jej dostarczenia. Stąd mechanizm ten określany jest również jako rynek dwutowarowy. We wrześniu Ministerstwo Energii przedstawiło projekt ustawy, która - jak zapowiada - powinna zostać przyjęta jeszcze w tym roku. Ponieważ rynek mocy to rodzaj pomocy publicznej, wymaga notyfikacji w Komisji Europejskiej.

Rynek mocy ma wesprzeć inwestycje w wysokosprawną energetykę konwencjonalną i wynagradza spółki za utrzymywanie dyspozycyjności, co z kolei wspiera inwestycje. Mają zostać również zachowane stare elektrownie np. węglowe. Miałyby one być gotowe do dostarczania energii w sytuacji, gdyby energia nie mogłaby być dostarczana z innych źródeł: np. elektrowni wiatrowych w sytuacji, kiedy wiatr nie wieje.

Zdaniem autorów projektu mechanizm stworzy warunki do stabilnego funkcjonowania istniejących źródeł wytwórczych i ich modernizacji, w przypadku gdy są one niezbędne dla zapewnienia bezpieczeństwa dostaw. Kolejny argument, który - zdaniem autorów projektu przemawia za jego wprowadzeniem, to zapewnienie jasnych sygnałów cenowych, co pozwoli skoordynować podejmowanie decyzji o budowie nowych mocy wytwórczych, czy też wycofaniu z eksploatacji innych. Stwarza on też warunki do bezpiecznego rozwoju OZE, co w rozumieniu resortu oznacza, że OZE jako źródła niestabilne nie zagrożą zbilansowaniu systemu energetycznego. W konsekwencji to, czy w danym momencie wytwarzają one energię, nie będzie miało negatywnego wpływu na bezpieczeństwo dostaw energii elektrycznej do odbiorców końcowych.

W ocenie skutków regulacji resort energii przekonuje, że proponowane rozwiązania podniosą konkurencyjność polskiej gospodarki, że nie będzie gwałtownych wahań cen energii, a przede wszystkim zwiększy się niezawodność dostaw energii m.in. do 9 tys. wielkich odbiorców przemysłowych i 16,9 mln odbiorców indywidualnych.

O tym, że dostawy te mogą zostać zagrożone świadczy - zdaniem ministerstwa energii - przypadek z sierpnia 2015 r,. kiedy to - ze względu na brak mocy w systemie - ówczesny resort gospodarki, zmuszony był wprowadzić ograniczenia w poborze energii dla największych odbiorców. Za wprowadzeniem rynku mocy opowiada się też Polski Komitet Energii Elektrycznej (PKEE), zrzeszający największe polskie firmy z branży. W sierpniu br. PKEE opublikował raport, z którego wynika, iż bez odpowiednich zachęt finansowych dla energetyki, w perspektywie 2025 r. w Polsce wycofanych zostanie ok. 10 GW mocy wytwórczych, a problemy ze zbilansowaniem systemu energetycznego mogą wystąpić już w 2020 roku.

Po przedstawieniu założeń projektu, szef resortu energii Krzysztof Tchórzewski przekonywał, że tego rodzaju forma wsparcia dla elektrowni konwencjonalnych nie tylko wzmocni bezpieczeństwo energetyczne państwa, ale będzie też bodźcem dla przedsiębiorców, by inwestować w nowe moce.

"Obecnie realizacja nowych projektów konwencjonalnych jest nieopłacalna, ponieważ w ramach polityki energetycznej UE elektrownie węglowe wchodzą do pracy w ramach tzw. merid order (stosu bilansu energetycznego) dopiero po źródłach niskoemisyjnych (OZE, gaz). W efekcie sprzedają mniej energii, co przekłada się na ich rentowność. Ustawa o rynku mocy rozwiąże ten problem, ponieważ zapewni wsparcie finansowe dla jednostek w zamian za ich pozostawanie w gotowości do pracy" - tłumaczył wtedy Tchórzewski.

O wprowadzenie tego mechanizmu zabiegają też Niemcy i Francuzi. Funkcjonuje on natomiast już w Wielkiej Brytanii, choć tam - jak pokazała praktyka - wcale nie przyczynił się do powstania nowych inwestycji.

W ub. tygodniu KE zaproponowała jednak wprowadzenie limitu emisji CO2 dla wspieranych z publicznych pieniędzy wytwórców energii elektrycznej, którzy mieliby działać w ramach rynku mocy. Chce w ten sposób zapobiegać ukrytemu subsydiowaniu elektrowni węglowych. Bruksela chce, by wszelkie nowe elektrownie, które miałyby korzystać ze wsparcia w ramach mechanizmu zdolności wytwórczych, spełniały wyśrubowane normy środowiskowe. Proponowany limit emisji CO2 na jedną kilowatogodzinę (kWh) wynosi 550 g, co na obecnym poziomie rozwoju techniki wyklucza elektrownie węglowe (eksperci wskazują, że wyższa emisja jest przewidziana nawet dla budowanych nowoczesnych bloków elektrowni Opole).

Polska zaprotestowała w poniedziałek w Brukseli przeciw zaproponowanemu przez Komisję Europejską limitowi emisji CO2 dla wspieranych z publicznych pieniędzy wytwórców energii elektrycznej, mających działać w ramach planowanego w Polsce rynku mocy.

"Hasło +550 g CO2 na kilowatogodzinę+ prawie dokładnie wprowadza granicę, która faworyzuje gaz, eliminując węgiel, jeśli chodzi o ewentualne tworzenie rynku mocy" - ocenił minister energii Krzysztof Tchórzewski.

Przeciw propozycji KE w tej sprawie wystąpiła jeszcze Rumunia, a kilka innych krajów sprzeciwiło się trybowi, w jakim zgłaszane są zmiany mające wpływ na rynek energetyczny w UE; chodzi o to, że propozycja nie była konsultowana i pojawiła się w ostatniej chwili. Jeśli grupa kontestujących się nie powiększy, Polsce będzie trudno zablokować przepisy.

Propozycje Brukseli skrytykował również PKEE. Zdaniem organizacji propozycje KE m.in. praktycznie uniemożliwiają wprowadzenie wsparcia w postaci rynku mocy dla naszych elektrowni węglowych.

Zdaniem komitetu przyjęcie proponowanego progu emisji, oznaczałoby możliwość utworzenia rynku mocy tylko dla elektrowni gazowych. To jednak zwiększyłoby zależność energetyczną nie tylko Polski, ale też całej Unii Europejskiej.

"Wprowadzenie pięcioletniego okresu przejściowego, w którym wskazany limit byłby adresowany jedynie do nowych jednostek wytwórczych nie rozwiązuje tego problemu. W tym czasie nie bylibyśmy w stanie zapewnić 28 GWe (gigawatów mocy elektrycznej), które przy wprowadzeniu tego wymogu musiałyby zostać wykluczone z rynku mocy ani też zapewnić równowartości tej ilości energii elektrycznej poprzez import" - oświadczył PKEE.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)