Zakaz darmowej dolewki. Francja w ten sposób chce walczyć z otyłością
Restauracje i bary nie mogą już oferować darmowych napojów swoim klientom. We Francji w życie weszło prawo, które zakazuje promocji typu "wielka dolewka".
Zakazem objęto tylko słodkie napoje. Restauracje nie mogą więc zachęcać do darmowej dolewki coli, napojów gazowanych, energetyków czy syropów owocowych. Nie liczy się także to, czym zostały one posłodzone - cukrem czy niskokalorycznymi słodzikami. Fast foody muszą ze swoich placówek usunąć maszyny, z których korzystać mogli klienci. Nadal jednak idąc do bistro czy brasserie otrzymamy w Paryżu butelkę wody.
Francja zdecydowała się na restrykcyjne prawo, by walczyć z otyłością - podaje BBC. Jak uzasadniono, celem ustawy jest ograniczenie, szczególnie wśród ludzi młodych, ryzyka otyłości, nadwagi i cukrzycy zgodnie z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia.
Dane Eurostatu wskazują, że problemy z tuszą dotyczą 15,3 proc. dorosłych Francuzów. Co ciekawe to i tak lepszy wskaźnik niż unijna średnia. Problem jest dużo większy wśród młodych osób. Aż 57 proc. Francuzów poniżej 30. roku życia cierpi na nadwagę lub otyłość. W przypadku Francuzek odsetek jest nieco mniejszy i wynosi 41 proc.
Ustawa zakazująca darmowych słodzonych napojów oraz dolewek to nie pierwszy tego typu pomysł nad Loarą. Od ponad dekady we francuskich szkołach nie można sprzedawać już słodyczy i słodzonych napojów. Od kilku lat trwa też walka z keczupem i frytkami w szkolnych stołówkach.
We Francji funkcjonuje również podatek od napojów gazowanych i energetycznych. Rocznie budżet zyskuje dzięki niemu ok. 400 mln euro. W zeszłym roku zastanawiano się nad pomysłem wyższego podatku VAT od fast foodów. Miał on wzrosnąć z 5,5 do 20 proc.
Pod koniec 2016 ustanowiono z kolei prawo, które nakazuje w szkolnych stołówkach oraz w instytucjach publicznych serwowanie dań, składających się w co najmniej 40 proc. ze składników lokalnych, a w 20 proc. z certyfikowanej żywności ekologicznej.