Zamieszki w Egipcie, bankructwa w Polsce
Obawy o kondycję biur podróży powróciły z hukiem wystrzałów w Egipcie. Odwołanie lotów i pobytów w jednym z najpopularniejszych krajów wśród polskich turystów może spowodować, że część biur podróży zbankrutuje.
31.01.2011 | aktual.: 04.02.2011 10:20
- W zeszłym roku do Egiptu wyjechało około 400 tys. Polaków. To 20 proc. wszystkich zagranicznych wycieczek organizowanych przez nasze biura podróży - mówi Wirtualnej Polsce dr Krzysztof Łopaciński z Instytutu Turystyki. - Wstrzymanie lotów musi przełożyć się na branżę - dodaje.
Jeśli klienci przychodzą po zwrot pieniędzy, a biuro ma szeroką ofertę, to zapewne w zamian zaproponuje inny kierunek. Zdaniem Łopacińskiego taki klient i tak jest już zdecydowany na wyjazd. W dużo gorszej sytuacji zdaniem ekspertów są mniejsze biura. Dla części bankructwa to tylko kwestia czasu.
- Destabilizacja sytuacji politycznej w Tunezji i Egipcie najmocniej dotknie biura podróży, które specjalizują się w wyjazdach do tych krajów - mówi nam Tomasz Starus, dyrektor Biura Oceny Ryzyka Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes.
Na razie część turystów jednak nie boi się lecieć do Egiptu - wycieczek do tego kraju nie odwołały m.in. Alfa Star czy Neckermann. Swoich klientów wysyłają tam również mniejsze biura podróży. Dla nich moment odlotu to zresztą powód do świętowania.
- Jeśli biuro bankrutuje, a turyści są już na wczasach, to za ich powrót i wszystkie inne roszczenia zapłaci ubezpieczyciel. Gdy klient przychodzi przed wyjazdem i prosi o zwrot pieniędzy, to jest to gorsza sytuacja dla firmy turystycznej - tłumaczy Krzysztof Łopaciński.
Turystyka na giełdzie leci w dół
Sytuacja w Egipcie przełożyła się także na spółki giełdowe z branży turystycznej. Przed godziną 11.00 Travel Planet tracił 1,16 proc. i spadł do poziomu 17 zł za akcję. Rainbow Tours tracił aż 4,58 proc. do poziomu 7,92.
Taki trend można też zaobserwować na innych giełdach w Europie. Przykładowo w Niemczech spółka TUI, mająca też biura podróży w Polsce, traci 3,10 proc. do 9,96 euro.
- Oczywiście, spadki firm turystycznych mogą być, ale to będzie raczej niewielka przecena z racji strachu - uważa Paweł Cymcyk, analityk A-Z Finanse.
Jego zdaniem dużo bardziej nieprzewidywalnym zjawiskiem dla branży był zeszłoroczny wybuch wulkanu na Islandii.
- Na chwilę obecną Polacy bardzo chętnie wyjeżdżają do Egiptu czy Tunezji. Kurorty są odseparowane od reszty kraju i dopóki sytuacja się nie zaogni bardziej, nie będzie więcej strzelania i czołgów, to turyści nie powinni się bać. Trzeba pamiętać, że Egipcjanie wiedzą, że turystyka jest jedną z ich najważniejszych gałęzi gospodarki, więc nie zaatakują kurortów, nie będą straszyć turystów - uważa analityk.
Jeśli nie Egipt, to...
Z zamieszania w dwóch turystycznych krajach, Egipcie i Tunezji, skorzystają inne rynki. Zarobić mogą też same biura podróży.
- Na pewno zyskają na tej sytuacji biura duże, dobrze dokapitalizowane, o dobrej renomie, stracą zaś operatorzy mali, szerzej nieznani - twierdzi Tomasz Starus.
Polacy nawet pomimo kolejnych doniesień z krajów arabskich na wakacje pojadą - pytanie tylko: gdzie? Dla biur podróży liczyć będzie się więc umiejętność szybkiego znalezienia rynków alternatywnych.
- Ci, którzy mają zdywersyfikowaną ofertę, zarobią. Przyjdą do nich klienci z innych biur. Już dziś widać, że Tunezję zamienia się na Maroko, choć tam też istnieje ryzyko rozpoczęcia się podobnych zamieszek - mówi Krzysztof Łopaciński. - Zamiast Egiptu proponowane są natomiast wycieczki do Turcji i Grecji. Na całym zamieszaniu skorzysta, choć w dużo mniejszym stopniu Hiszpania - uważa ekspert.
Zdaniem dyrektora Instytutu Turystyki niespokojna sytuacja w krajach arabskich nie potrwa wiecznie. Turyści powoli, ale będą do Sharm el Shejkh czy Hurghady wracać.
- Ceny na pewno spadną. To tak jak po wojnie w byłej Jugosławii. Chorwacja zachęcała niskimi cenami, z roku na rok je podnosząc. Podobnie będzie z Egiptem i Tunezją. Tylko polityka cenowa dotyczyć będzie raczej miesięcy niż lat - uważa Łopaciński.
Zdrożeć mogą natomiast wycieczki do innych ciepłych krajów, które przejmą część turystów.
- Do Egiptu nie jeżdżą tylko Polacy. Cała Europa szukać będzie innego, spokojniejszego miejsca wypoczynku. W Turcji czy Grecji ceny podskoczą - dodaje.
Na razie chcąc kupić wycieczkę do krajów północnej Afryki, trzeba dobrze się zastanowić. Czasami lepiej wydać trochę więcej i mieć gwarancję spokojnego wypoczynku.
- Mamy koniec stycznia, do okresu wakacyjnego jeszcze sporo czasu i wiele się jeszcze może wydarzyć. Sytuacja w obu krajach może się zaognić, równie dobrze jednak może ulec uspokojeniu. Na pewno planowanie wakacji w Afryce Północnej wiąże się aktualnie z dużym ryzykiem i niepewnością - doradza Tomasz Starus.