Zamykają pierwszy polski McDonald's

Dziś w historii polskiego oddziału McDonald's kończy się pewna epoka.
Sieć zamyka swoją pierwszą polską restaurację

Zamykają pierwszy polski McDonald's
Źródło zdjęć: © AFP

30.09.2014 | aktual.: 30.09.2014 14:51

Dziś w historii polskiego oddziału McDonald's kończy się pewna epoka. Sieć zamyka swoją pierwszą polską restaurację.

Pierwszy lokal McDonald's w naszym kraju otworzono 17 czerwca 1992 roku w specjalnie do tego celu wzniesionym budynku na rogu warszawskich ulic Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej. Była to jedna z pierwszych restauracji sieci w całym dawnym bloku państw komunistycznych (wcześniej otworzono McDonalda m.in. w Moskwie). Dziś - po 22 latach działania - obiekt zostanie zamknięty. Powodem jest rozbiórka sąsiedniego domu handlowego Sezam i budowa nowego biurowca w miejscu zarówno Sezamu, jak i McDondald's.

Wkroczenie słynnej amerykańskiej firmy do Polski było wydarzeniem o znaczeniu nie tylko konsumenckim, ale też politycznym. Pierwszego dnia w restauracji pojawili się ważni polscy politycy. Wstęgę przecinał Jacek Kuroń. Imprezę szczegółowo relacjonowała "Gazeta Wyborcza". Dziennikarze opisali m.in. ówczesne ceny hamburgerów:
"W stołecznym McDonaldzie można zjeść Big Maca (dwa hamburgery z mięsa wołowego, sałata, cebula, bułka sezamowa za 25 tys. zł), hamburgery (podwójny - 17 tys. zł), cheeseburgery (podwójny - 21 tys. zł), frytki (małe - 7 tys. zł, duże - 10 tys. zł), lody (10 tys. zł), wypić coca-colę (11 tys. zł), sok jabłkowy (9 tys. zł), koktajl shake (waniliowy, truskawkowy, czekoladowy - 12 tys. zł), kawę (6 tys. zł)".

Jak się okazało, pochodzenie jedzenia w pierwszym McDonald's było bardzo międzynarodowe:
"Od nowego roku wszystkie potrawy mają być robione z polskich produktów. Na razie mleko pochodzi z warszawskiej Woli, napoje z gdyńskiej rozlewni Coca-Coli, soki z Hortexu, sałata z Jeleniej Góry, mięso z Niemiec, a frytki z moskiewskiej restauracji McDonald's" - wyjaśniali dziennikarze.

Oprócz polityków i gwiazd mediów w McDonald's pojawiły się też tysiące warszawiaków. Obsługa ledwie nadążała z realizacją zamówień. Klienci byli zachwyceni, ale krytyk kulinarny Piotr Bikont nie był zbyt zadowolony. Porównywał ofertę polskigo McDonalda z tym światowym i narzekał na mocno ograniczony wybór dań i słabą jakość:
"Mały, cienki i wybitnie suchy kotlet wołowy, bez żadnych dodatków poza cieniutkim plasterkiem konserwowego ogórka, zakrawa na kpinę. Także i frytki są grubo poniżej standardu, robi się je z ziemniaków o zdecydowanie niskiej jakości. Nieodzowny zarówno do hamburgerów, jak i do frytek ketchup dostaje się spod lady, i to tylko na bardzo wyraźne życzenie. (...) Zdumiewająco skromny jest wybór dań - wyłącznie hamburger, cheeseburger i Big Mac. A gdzie paluszki rybne? Gdzie panierowane kawałki kurczaka?".

Bikont przewidywał, że McDonald's nie poradzi sobie na polskim rynku, wypełnionym już lokalnymi budkami z polskim fast foodem. Czas zweryfikował te prognozy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (70)