Zarabiają na testowaniu prostytutek
Większość z nas na comiesięczną pensję musi się sporo natrudzić. Każdego dnia tyramy po 8 - 10 godzin, często robiąc coś za czym nie przepadamy
17.11.2010 | aktual.: 18.11.2010 14:24
Większość z nas na comiesięczną pensję musi się sporo natrudzić. Każdego dnia tyramy po 8 - 10 godzin, często robiąc coś za czym nie przepadamy. W najlepszym razie marzymy o satysfakcji, zazwyczaj zadowalamy się jednak brakiem przykrości w pracy, czy uniknięciem dodatkowych obowiązków. Są jednak szczęściarze, którzy wykonują coś - co trudno nazwać pracą i dostają za to wynagrodzenie.
Na szczycie listy takich "pracowników" znalazł się ostatnio Brytyjczyk Ben Southall, który pokonał blisko 35 tys. innych kandydatów i został opiekunem rajskiej wyspy. Mężczyzna zaczął pracę w lipcu zeszłego roku i przez niespełna pół roku zarobił 150 tys. dolarów wygrzewając się na plaży, nurkując i zwiedzając dziewicze zakątki Queensland w Australii. Do obowiązków opiekuna wyspy należało też prowadzenie bloga, na którym zamieszał opisy, zdjęcia i filmiki zachęcające turystów do odwiedzania tego raju na ziemi. Pozostaje tylko pytanie, czy jakakolwiek następna praca, którą otrzyma Ben, będzie w stanie go usatysfakcjonować?
Jeśli taka praca jest spełnieniem waszych marzeń, może warto przyjrzeć się ofercie biura podróży Exim Tours, które zorganizowało niezwykły konkurs. Zwycięzca otrzyma półroczny kontrakt na pracę, polegającą na zwiedzaniu luksusowych kurortów w najpiękniejszych miejscach na świecie i wysyłaniu do biura pięknych zdjęć z podróży i ciekawych opisów. Pensja jest wprawdzie niższa niż ta, którą dostał Brytyjczyk. Ale luksusowe wakacje połączone z trzema tysiącami miesięcznej pensji za nic, to bardzo kusząca propozycja.
Każdy miłośnik spania wie, jak trudno jest wstać i iść do pracy. A gdyby tak nie trzeba było wstawać? Roisin Madigan nie musi. Zarabia testując wygodę ekskluzywnych łóżek. Jedyna wada - nie ona wybiera miejsce, gdzie spędzi noc. Od 22 do 6 rano spędza czas w salonie producenta, a rano opisuje swoje doznania na blogu i opowiada o nich potencjalnym klientom. Niestety kontrakt 22-letniej Roisin był krótki, bo tylko miesięczny. Testować można wiele przyjemnych rzeczy. Np. gry komputerowe. Miliony młodych ludzi robi to godzinami zupełnie za darmo - ciesząc się każdą chwilą. Okazuje się, że można na tym zarobić. Np. grając w World of Warcraft. Oferty można znaleźć np. na stronie Blizzard. Wymagania są niewielkie - trzeba być niezłym graczem i móc poświęcić swojemu ulubionemu zajęciu przynajmniej 4 godz dziennie. Obowiązki? Wyszukiwanie błędów w programie. Zalety? Oczywiście wynagrodzenie i święty spokój, gdy np. mama czy narzeczona wejdzie do pokoju, a ty jak zawsze będziesz siedział przed monitorem. Jeśli
spróbuje zmyć ci za to głowę - masz doskonałą wymówkę: przecież pracuję.
Niektóre zajęcia bardziej nadają się dla dzieci niż dorosłych. Maluchy nie mogą wprawdzie testować wodnych zjeżdżalni, ale z pewnością bardzo by chciały. Nawet nie ze względu na gwarantowaną pensję, ale rodzaj zajęcia. Nie trzeba chyba tłumaczyć czym taki tester się zajmuje. Od rana do wieczora spędza czas w najlepszych parkach wodnych świata, ślizgając się na fantastycznych zjeżdżalniach. O takim zajęciu dzieci mogą tylko pomarzyć, ale testowanie słodyczy czy zabawek to już zupełnie coś innego. 12-letniemu Harremu Willsherowi zazdrości większość dzieciaków. Chłopiec dostał bowiem pracę degustatora w fabryce czekolady. Mniej słodkie, ale równie pożądane zajęcie zdobył zaledwie sześcioletni Sam Pointon. Chłopiec został dyrektorem zabawy w York's National Railway Museum. W ten sposób już na początku swojej edukacyjnej drogi chłopiec zmienił swoją pasję do kolejek elektrycznych w źródło utrzymania.
Żeby zostać degustatorem win trzeba mieć trochę więcej lat. Hardy Wallace z Atlanty - ma. Ma też pracę idealną. Mieszka za darmo w hrabstwie Sonoma, poznaje tajniki wytwarzania trunku i ocenia smak wina. Swoje wrażenie opisuje w sieci i dostaje za to 10 tys. dolarów. Żyć nie umierać. Jedyną wadą może być nadmiar wolnego czasu. W takiej sytuacji trzeba po prostu poszukać jeszcze jednego zajęcia. Np. zawodowego oglądacza telewizji. Discovery Channel postanowiło zatrudnić takiego właśnie etatowego widza, który ogląda wybrane przez stację programy z ich ramówki, a swoje wrażenia - jak łatwo się domyślić - opisuje na blogu. 6 godzin tygodniowo można łatwo przeznaczyć na siedzenie na kanapie z kieliszkiem wina w dłoni i oglądanie min. Brudnej roboty. W bonusie 1000 zł i darmowa kablówka przez rok. Do niektórych z tych zawodów nie trzeba mieć właściwie żadnych kwalifikacji. Jednak by testować prezerwatywy, a tym bardziej prostytutki, konieczne jest pewne doświadczenie. Australijski oddział firmy Durex "zatrudnił"
200 pełnoletnich panów do oceny jakości ich produktów. Każdemu z nich wręczył towar za 60 dolarów i poprosił o szczere opinie, po wyczerpaniu zapasów. Ta praca ma jednak poważne wady. Po pierwsze brak pensji, czyli panowie występują w charakterze wolontariuszy, choć jeden z nich mógł liczyć na 1000 dolarów premii. Druga wada jest równie poważna. Firma nie zajęła się rekrutacją kandydatek niezbędnych w procesie testowania. Mężczyźni sami musieli się o nie zatroszczyć.
Takich problemów nie ma Jaime Rascone, który zajmuje się kontrolą jakość usług świadczonych przez prostytutki w jednym z domów publicznych. Spotyka się tylko z tymi paniami, które mają być zatrudnione do obsługi najważniejszych gości. Nie wiadomo jakie dokładnie kryteria przyjmuje i ile zarabia kontroler, wiadomo za to, że po ciężkiej fizycznej pracy podczas badania, ma jeszcze masę papierkowej roboty. Po każdym egzaminie musi bowiem sporządzić szczegółowy raport.
AD