Trwa ładowanie...
14-03-2007 16:03

Zarabiamy ponad 1500 euro!

O Polakach na Zielonej Wyspie i o tym, jakich błędów się ustrzec przyjeżdżając tutaj w poszukiwaniu pracy, rozmawiamy z Anną Paś – Polką, która trafiła do Galwey latem 2004 r. , by (jak sama mówi) spełnić swoje marzenia. Udało się. Pomimo młodego wieku dzisiaj jest wydawcą dwóch gazet w Dublinie: „Polskiego Expressu” i „Życia w Irlandii”.

Zarabiamy ponad 1500 euro!
d1qqy4t
d1qqy4t

*– Ponoć większość pracujących w Irlandii Polaków wykonuje ją za najniższe stawki. *
– To mit! Takie krzywdzące opinie pojawiają się często na forach internetowych, gdzie pozostający w kraju Polacy z lekceważeniem wyrażają się na temat młodej, polskiej emigracji. A wg przeprowadzonych niedawno w Irlandii badań statystycznych wprawdzie 53 proc. Polaków pracuje fizycznie, ale kolejne 33 proc. jest już zatrudnionych w sektorze tzw. „białych kołnierzyków”. Są wśród nich pracownicy biurowi, ale też specjaliści: informatycy, lekarze, pielęgniarki... Ponadto należy pamiętać, że chętnie wykonywana przez naszych rodaków praca w sektorze budowlanym – czyli fizyczna – jest jedną z najlepiej opłacanych w Irlandii!

– Więc ile zarabiamy?
– Śmiało mogę powiedzieć, że plasujemy się pod tym względem w klasie średniej – aż 52 proc. Polaków zarabia powyżej 1500 euro miesięcznie. A nawet jeśli zarabia się mniej, i tak można sporo odłożyć. Pod warunkiem oczywiście, że nie będzie się zbytnio imprezować, a zakupy robić raczej w tanich marketach.

– Podobno przyjeżdżając teraz do Dublina trzeba się liczyć z tym, że znalezienie pracy zajmie mniej więcej miesiąc.
– Faktycznie może to tyle trwać. Bo cały czas obserwujemy wzrost zainteresowania Polaków pracą w Irlandii. Wg Urzędu ds. Socjalnych, miesięcznie rejestruje się tu ok. 10 tys. naszych rodaków. To sprawia, że znalezienie zatrudnienia „od ręki” jest już niemal niemożliwe. Zwłaszcza podczas wakacji. – To oznacza, że trzeba zabrać ze sobą większa kwotę pieniędzy. Wystarczy na „dzień dobry” 1000 euro?
– Trzeba się liczyć z kosztami noclegów, a w przypadku wynajmu pokoju pobierany jest depozyt w wysokości miesięcznego czynszu. Hostele też tanie nie są. Ponadto dochodzą przejazdy, wyżywienie, telefony, internet... Dlatego w przypadku osoby, która przyjeżdża tu sama i nie może liczyć na pomoc znajomych, bezpieczniej byłoby mówić o 2000 euro. Bezdyskusyjną sprawą jest też żelazny zapas na zakup biletu powrotnego do Polski – na wypadek, gdyby się nie powiodło...

– No właśnie. Co jakiś czas pojawiają się w prasie informacje, że wielu Polakom się nie udaje. Niedawno pisano o 600 bezdomnych w samym Dublinie.
– Te „rewelacje” są na szczęście grubo przesadzone. Sama postanowiłam sprawdzić, jak to faktycznie wygląda. Wybrałam się m.in. do Centrum Kapucynów, które wydaje darmowe posiłki. Na miejscu okazało się, że 60 proc. przychodzących tu to rzeczywiście Polacy, ale większość z nich wcale nie jest bezdomna. Mało tego, pracują i całkiem nieźle zarabiają. Jeden zaczepiony przeze mnie mężczyzna stwierdził, że... planuje remont mieszkania, więc musi teraz trochę zaoszczędzić na jedzeniu. Inny przyznał, że po prostu nie chce mu się gotować, a tutaj jest smacznie i w dodatku za darmo!

d1qqy4t

– Przejdźmy do innej drażliwej sprawy – mianowicie znajomości angielskiego. Czy dziś można jeszcze przyjechać na Zieloną Wyspę kompletnie nie znając angielskiego? Nie tak dawno zdarzało się to przecież notorycznie.
– Coraz trudniej. Bo cały czas nas przybywa, więc o naszej konkurencyjności stanowią nie tylko kompetencje zawodowe, ale również znajomość języka. Im lepiej mówimy po angielsku, tym większa szansa, że potencjalny pracodawca zechce nas wysłuchać. Paradoksalnie więc, mimo że Irlandczycy ułatwiają nam wiele spraw – bo coraz częściej w banku czy urzędzie dogadamy się po polsku – by znaleźć pracę i w pełni się tu zaadaptować, trzeba znać angielski.

– Czy skoro Polaków jest na Wyspie tak wielu, Irlandczycy przyzwyczaili się już do nas? Jak nas postrzegają?
– Początkowo przyjmowali nas nieomal bezkrytycznie, jednocześnie prawie nic o nas nie wiedząc. Wierzyli w nasze kompetencje, sumienność i zapał do pracy. Ale dzisiaj, kiedy jesteśmy w ich kraju najliczniejszą grupą etniczną i stanowimy niemal 10 proc. całego społeczeństwa, trudno opierać się wyłącznie na stereotypach. Bo prawie każdy Irlandczyk miał już do czynienia z Polakiem. Dlatego – mimo, że nadal cieszymy się dobrą opinią – już nie jesteśmy wrzucani do jednego worka. Teraz wzajemne relacje polsko-irlandzkie postrzegane są w kontekście indywidualnych spotkań. Irlandczycy dostrzegają, że mogą spotkać zarówno Polaka pracowitego, jak i kompletnego lenia. Słowem, każdy pracuje na własną opinię.

Milena Waldowska

d1qqy4t
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1qqy4t