Zarządzający funduszami: na konflikcie z Ukrainą straci Rosja i region
Konflikt rosyjsko-ukraiński zaskoczył rynki finansowe, jego ewentualna eskalacja będzie miała poważne konsekwencje, zwłaszcza dla Rosji - przewidują zarządzający funduszami inwestycyjnymi. Wskazują, że Kreml chce niepewności, bo ta winduje ceny surowców.
14.04.2014 13:30
Przedstawiciele czołowych Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych mówili o wpływie wydarzeń geopolitycznych w naszym regionie na rynek podczas poniedziałkowej debaty PAP Biznes "Strategie rynkowe 2014 - perspektywy, wyzwania, zagrożenia".
- W chwili obecnej (Władimir) Putin najprawdopodobniej przeprowadza kolejną fazę operacji, aby przejąć kontrolę nad wschodnimi regionami Ukrainy i jeśli przed wyborami 25 maja rząd tymczasowy w Kijowie nie poradzi sobie z tym problemem, to podejrzewam, że Putinowi ta operacja się powiedzie - mówił dyrektor inwestycyjny w Amplico TFI Kazimierz Szpak.
Jego zdaniem konsekwencje takiego rozwoju wydarzeń dla rynków finansowych będą dosyć poważne, a szczególnie dotknięty będzie rosyjski rynek. Przypomniał, że ucierpiał on już bardzo na skutek wycofywania się z niego kapitału zachodniego. - W przypadku realizacji tego planu - aneksji kolejnych części Ukrainy, skutki będą jeszcze bardziej negatywne - ocenił Szpak.
Wtórował mu główny strateg Skarbiec Holding Grzegorz Zatryb, który zwracał uwagę, że Rosja już ponosi poważne konsekwencje swojej mocarstwowej polityki. Jego zdaniem jednak, jeśli nie nastąpi eskalacja konfliktu, to notowania w Nowym Jorku, które są wyznacznikiem dla rynków na całym świecie, nie ulegną zmianie.
- O ile tutaj w regionie możemy jeszcze przez pewien czas odczuwać "wstrząsy", to w globalnej skali trzeba patrzeć na inne potencjalne zagrożenia, a ten temat będzie powoli wygasał - przekonywał. Zwrócił uwagę, że problemem dla inwestorów są np. Chiny, których dynamika PKB spada.
Również prezes TFI Allianz Jarosław Skorulski wykluczał najbardziej negatywny scenariusz, czyli konflikt zbrojny o szerokiej skali. - Wydaje się, że konfliktu dużego nie będzie, a wtedy ten wpływ będzie rzeczywiście lokalny. My jesteśmy niestety blisko tego konfliktu, więc z tego punktu widzenia jakoś tam rykoszetem to uderza w nasz rynek - wskazywał.
Jego zdaniem prezydent Rosji myśli o tym, by podsycać konflikt, co najmniej do tego stopnia, by ceny surowców energetycznych były wyższe. - To jest dla Rosji być, albo nie być - mówił Skorulski.
Także dyrektor inwestycyjny Aviva Investors Grzegorz Latała przewidywał, że nie dojdzie do eskalacji konfliktu na Ukrainie, Putin osiągnął już bardzo dużo w krótkim okresie czasu, a dalsze działania mogłyby mieć bardzo poważne konsekwencje dla gospodarki rosyjskiej.
- Mam nadzieję, że Putin w jakiś sposób racjonalnie jest w stanie ocenić tę sytuację geopolityczną, jaką mamy w tej chwili. Raczej nie powinien posunąć się dalej - powiedział menedżer.
Jak podkreślił, w interesie Kremla może być jednak utrzymywanie niepewności na Ukrainie, by spowolnić jej zbliżenie z UE. Dodatkową konsekwencją takiej sytuacji będzie też utrzymywanie na wyższym poziomie cen surowców - zaznaczył.
- Ten konflikt nie będzie miał istotnego wpływu w najbliższych miesiącach na rynki finansowe globalnie, ale oczywiście Polska jest bardziej potencjalnie narażona - mówił Latała.
Krzysztof Kamiński z zarządu Millennium TFI przyznał, że rozwój wydarzeń na Ukrainie zaskoczył rynki. - Zakładaliśmy optymistyczny scenariusz dla rynków finansowych, głównie dla rynków akcji, nie widzieliśmy szczególnych ryzyk natury ekonomicznej, (...) zostaliśmy trochę zaskoczeni tym kolejnym czynnikiem ryzyka, jakim jest konflikt w naszym regionie - oświadczył.