Zbyt długa seria złych danych pomogła niedźwiedziom

Pierwszy dzień miesiąca jest często dla byków dobry, ale tym razem Amerykanie nie wytrzymali natłoku kolejnych, bardzo słabych danych makro. O nich poniżej. Tutaj dodam tylko, że mamy trudną sytuację. Gospodarka w USA w drugim kwartale wpadła na mieliznę, w Japonii trwa recesja, w Chinach gospodarka zwalnia (indeks PMI pokazał, że gospodarka chińska rozwija się najwolniej od 6 miesięcy), a w strefie euro indeksy PMI pokazują wolniejszy wzrost.

Zbyt długa seria złych danych pomogła niedźwiedziom
Źródło zdjęć: © Fot. Xelion

02.06.2011 09:39

Gdzie duże zyski mają wypracowywać spółki amerykańskie? Jaki będzie kolejny sezon raportów kwartalnych (lipiec)? Pytania są oczywiście retoryczne. Wiele dobrego w tych raportach nie będzie.

Przejdźmy do omówienia raportów makro. Raport ADP o zmianie zatrudnienia w sektorze prywatnym był fatalny. Oczekiwano wzrostu zatrudnienia w maju o 175 tys., a pokazało się 38 tys. Był to najgorszy odczyt od września 2010 roku. Po publikacji tego raportu Goldman Sachs i inne duże firmy sektora finansowego znacznie obniżyły prognozy dla majowego wzrostu zatrudnienia (raport w piątek). Kolejna partia danych też bykom pomóc nie mogła. Indeks ISM dla przemysłu amerykańskiego w maju zanurkował z poziomu 60,4 do 53,5 pkt. Oczekiwano spadku do 57,7 pkt. Jedynie raport o kwietniowych wydatkach na inwestycje budowlane był zgodny z oczekiwaniami (wzrost o 0,4 proc. m/m), ale nie miało to najmniejszego wpływu na zachowanie rynków.

Rynek akcji tym razem przestał się bawić w grę „im gorzej tym lepiej”. Pytanie o to, jak długo można się w to bawić zadałem wczoraj. Okazało się, że niezbyt długo. Zbyt długa była ta seria fatalnych danych makro. Indeksy rozpoczęły sesję spadkiem i nie przerwały go przez 5,5 godziny. Indeksy spadły o ponad dwa procent, wymazując 4 sesje dziwacznych wzrostów (po złych danych makro). Okazało się, że wybicie indeksu S&P 500 z flagi było pułapką kończącego miesiąc „window dressing”. Nadal mamy sytuację, w której indeksom nie udało się wrócić do opuszczonego dołem klina (sygnał sprzedaży) i nadal rysują krótkoterminowe trendy spadkowe (flagi).

GPW rozpoczęła dzień od niewielkiego wzrostu WIG20, ale dość szybko indeks wrócił do poziomu wtorkowego zakończenia dnia. Czekano na rozwój sytuacji. Rynek trwał w totalnym marazmie (tak jak inne giełdy europejskie) do pobudki w USA. Przed nią usiłował się wybić, mimo że na innych giełdach nadal panował marazm. Po pobudce w USA bardzo słaby raport ADP (zmiana zatrudnienia w sektorze prywatnym) obniżył indeksy w Europie.

Również u nas WIG20 wrócił do poziomu poprzedniej stabilizacji. Potem nawet się zaczerwienił, ale końcówka wyprowadziła indeks na poziom równowagi. U nas, jeszcze bardziej niż na innych europejskich giełdach, widać było, niewiarę w to, że tak odporni na złe informacje Amerykanie ruszą gremialnie do sprzedaży akcji. Gracze się pomylili, za co powinni zapłacić bardzo słabym początkiem sesji.

Piotr Kuczyński
Xelion. Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)