Zgubiła dowód i od razu go zastrzegła. Po czterech latach przyszedł komornik
Pani Barbara cztery lata temu zgubiła dowód osobisty. Od razu zastrzegła dokument przez internet, jednak jak się okazało — to nie pomogło. Po latach przyszedł komornik — informuje "Fakt". Pani Barbara dowiedziała się, że ma 17 tys. zł długu.
Historia pani Barbary z Łodzi zaczyna się w 2019 roku. Kobieta w pracy zorientowała się, że nie ma przy sobie dowodu osobistego. Po powrocie do domu i sprawdzeniu, że w mieszkaniu też go nie ma, przez internet zastrzegła swój dokument — podaje "Fakt". Pani Barbara myślała, że to koniec tej historii, jednak po czterech latach jej konto bankowe zajął komornik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ile zaoszczędzisz w 2025 roku? Sonda o trendzie No Buy
Kupili na jej dane 10 telefonów
Jak się okazało, kobieta ma 17 tys. zł długu, o którym wcześniej nie wiedziała. Pani Barbara ze względu na swoje zarobki martwi się, że będzie musiała spłacać ten dług do końca życia. Komornik może co miesiąc potrącać 200-300 zł z wynagrodzenia, a dodatkowo odsetki oraz koszty komornicze sprawiają, że kwota rośnie — podaje "Fakt". Kobieta przez całą sprawę nie będzie mogła wziąć kredytu ani nic na raty.
Jak się okazuje, złodzieje, którzy weszli w posiadanie dowodu pani Barbary, kupili na jej dane 10 telefonów komórkowych w dwóch sieciach. W jednej kupili telefony (z abonamentem) na ponad 12 tys. zł, a w drugiej - na 3,5 tys. zł. Sąd wydał nakaz zapłaty, a sprawa trafiła do komornika. "Fakt" podkreśla, że nie wiadomo, co nie zadziałało w sprawie łodzianki i dlaczego operatorzy podpisywali umowy na zastrzeżony dowód.
Adwokat Piotr Paduszyński komentuje w rozmowie z "Faktem", że kobieta nie ma żadnego długu, ponieważ nie zawierała żadnej umowy. Podkreśla, że łodzianka musi wykazać, że dowód utraciła albo został skradziony, a podpis na umowie nie należy do niej. Dziennik podaje, że w prokuraturze Łódź Śródmieście toczy się śledztwo w "sprawie kradzieży dowodu i niekorzystnego rozporządzenia mieniem".