Złodzieje żerują na cukrowej panice. Uwaga na "promocje" w internecie
Nagły wzmożony popyt na cukier doprowadził do podwyżek cen i reglamentacji towaru w sklepach. Nic dziwnego, że Polacy szukają okazji, by zaopatrzyć się w ten produkt po jak najniższej cenie, a najlepiej jeszcze kupić go na zapas. Tak chciała zrobić mieszkanka powiatu sokólskiego na Podlasiu. Kobieta przez internet zamówiła z niesprawdzonego źródła dużą ilość cukru i zapłaciła zaliczkę. Dostawy nigdy nie ujrzała, a pieniądze przepadły.
O cukrowym przekręcie informuje podlaska policja. "Kobieta na portalu ogłoszeniowym znalazła 'promocyjną' ofertę sprzedaży cukru i chciała kupić większą ilość tego produktu. 44-latka zamówiła 26 worków z cukrem, po 25 kilogramów każdy" - czytamy w komunikacie umieszczonym na stronie internetowej policji.
Trzeba być ostrożnym
Jak tłumaczą funkcjonariusze, sprzedający kazał zapłacić sobie zaliczkę. Obiecał, że gdy tylko dostanie pieniądze, wyśle zamówienie. Kobieta przelała na wskazany przez niego numer konta blisko tysiąc złotych. Okazało się jednak, że znaleziona przez nią "promocyjna" oferta była zwykłym przekrętem. Mieszkanka okolic Sokółki nigdy bowiem nie dostała zamówionego cukru, a kontakt ze sprzedającym się urwał.
Policja apeluje o ostrożność przy zawieraniu internetowych transakcji. Tym bardziej, jeśli chodzi o "super promocje". Bardzo często niska cena jest tylko "haczykiem", na który oszuści "łowią" swoje ofiary.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Zaczynamy mieć chaos". Były minister gospodarki mówi o cukrowej panice
"Jeśli tylko pojawiły się wątpliwości co do wiarygodności sprzedającego, warto umówić się na odbiór osobisty lub wybrać opcję płatności, nawet o parę złotych droższą, ale bezpieczniejszą: za pobraniem. Jeżeli nie ma takiej opcji u sprzedającego, niech wzbudzi to naszą czujność" - przestrzega policja. Podkreśla też, aby zawsze mieć ograniczone zaufanie do sprzedającego, sprawdzać, czy sklep lub osoba prywatna podaje swój adres i numer telefonu, a w przypadku płatności kartą kredytową - zwracać uwagę, czy połączenie internetowe jest bezpieczne i czy przesyłane przez nas dane nie zostaną wykorzystane przez osoby nieuprawnione.
Panika cukrowa napędza zyski państwowej grupy
Od kilku tygodni w znanych dyskontach trwa cukrowe szaleństwo: ludzie na potęgę wykupują cukier, a sieci handlowe reglamentują towar. Marcin Hadaj, menedżer ds. komunikacji korporacyjnej Biedronki, mówił portalowi o2.pl, że część klientów kupuje w sklepach sieci "niedetaliczne ilości cukru" w związku z okazyjnymi cenami. Z danych na paragonach wynika, że nabywcami są głównie przedsiębiorcy.
– W związku ze znacznie większym niż zwykle o tej porze popytem na ten surowiec, w części naszych sklepów można obserwować tymczasowe braki cukru. Ustawicznie je uzupełniamy, korzystając z zapasów centralnych, jak również zwiększając zamówienia u producentów w Polsce, a także nawiązując współprace z zagranicznymi dostawcami cukru – tłumaczyła z kolei w rozmowie z portalem wiadomoscihandlowe.pl Patrycja Kamińska, PR Manager sieci Netto.
- Mówimy o brakach w wielkich sieciach handlowych, które są kontrolowane przez zagraniczny kapitał. My wiemy, że duże zagraniczne podmioty chętnie zaopatrują się u zagranicznych producentów, mają swoich dostawców - przekonywał w drugiej połowie lipca Jacek Sasin, wicepremier i minister aktywów państwowych.
Jak dodawał, w przypadku cukru "w Polsce są to firmy, które wykupiły polskie cukrownie w latach 90.". "To dwie, duże niemieckie firmy funkcjonujące na polskim rynku, które kontrolują 60 proc. polskiego rynku".
Zachęcił też przedstawicieli sieci handlowych "i wszystkich tych, którym tego cukru dzisiaj brakuje", żeby zgłaszać się do Krajowej Grupy Spożywczej. Grupa ta jest producentem cukru, który ma 40 proc. udziałów w rynku; dysponuje cukrem, który w każdej chwili może dostarczyć. Dziś to właśnie Krajowa Grupa Spożywcza jest największym beneficjentem rynkowej paniki i wyższej ceny cukru - komentuje "Polityka".