Złotówka najsłabsza od ponad roku. Putin "zabrał" dwa miliardy!

Konferencja prasowa Władimira Putina wywołała paniczne reakcje na polskim rynku walutowym. Złoty w piątek szybko spadł względem euro - do najniższego poziomu od ponad roku, a franka - od ponad dwóch lat. A jeszcze w czwartek, przez kilka porannych godzin, wielu Polaków mogło się cieszyć z umocnienia złotówki względem franka po obniżce stóp przez Narodowy Bank Szwajcarii. Kreml zamienił ten śmiech w płacz. Swoje trzy grosze dołożyły też pewnie trzy wiedźmy...

Złotówka najsłabsza od ponad roku. Putin "zabrał" dwa miliardy!
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

19.12.2014 | aktual.: 19.12.2014 18:10

Gdyby nie koniec bieżącego tygodnia, to 2014 r. byłby dla relacji złotówki do euro jednym z najspokojniejszych okresów w historii. Jeszcze do wtorku kurs złoty-euro zmienił się od stycznia o zaledwie 0,7 proc., a na przestrzeni ostatniego roku wahał się w zakresie tylko 3,4 proc. Największe spadki w tym czasie wywoływały rozruchy na kijowskim Majdanie, decyzja o obniżce stóp przez RPP czy program luzowania ilościowego Europejskiego Banku Centralnego. A teraz do góry nogami wywraca wszystko jedna konferencja prasowa, która z ekonomią właściwie nie miała wiele wspólnego.

- Dlaczego ruch spadkowy dalej trwa? Przede wszystkim słaby klimat na Wschodzie - komentuje Maciej Przygórzewski, główny analityk serwisu Internetowykantor.pl. - Przywódca rosyjski zawsze kreował się w swoich dorocznych konferencjach na silnego męża stanu, kontrolującego całą politykę wewnętrzną i będącego najważniejszą osobą na arenie międzynarodowej. Obecnie widać było zagubienie i brak pewności siebie. Unikał trudnych pytań, a w wielu przypadkach tłumaczył zjawiska czynnikami zewnętrznymi. Dobrym przykładem było pytanie o wyjście Rosji z kryzysu. Wskazano tutaj na okres dwóch lat i oczekiwanie na zwiększenie popytu w Europie.

Inwestorzy na rynku walutowym problemy rosyjsko-ukraińskie przekładają na ocenę ryzyka dla wszystkich walut w regionie. Nałożone na Rosję sankcje, a właściwie perspektywa ich zdjęcia, są wpisywane do ryzyka inwestowania w polską złotówkę. Wszystko, co odkłada w czasie normalizację sytuacji, przekłada się na spadek walut krajów najsilniej związanych ekonomicznie z Rosją, czyli również naszej.

- Pod presją znalazły się również pozostałe waluty regionu, jak węgierski forint czy korona czeska - wskazuje w komentarzu Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ. - Powodem utrzymania presji podażowej na walutach CEE (centralnej i wschodniej Europy - red.) była w dalszym ciągu nerwowość związana z kwotowaniami rosyjskiego rubla, gdzie część inwestorów kontynuowała redukowanie ekspozycji na region. Również w przypadku CHF/PLN (pomimo zaskakującej decyzji SNB) oraz USD/PLN, złoty znajdował się w defensywie spadając do paromiesięcznych minimów.

Krótka radość kredytobiorców frankowych

Na koniec października 2014 r. we frankach było nominowanych nadal 37 proc. kredytów hipotecznych gospodarstw domowych o wartości 132 mld zł. Wczoraj rano, po decyzji Narodowego Banku Szwajcarii o obniżeniu stóp procentowych, waluta Helwetów zaczęła tracić, by przed dziewiątą osiągnąć poziom poniżej 3,50 zł. Frankowi kredytobiorcy mogli zacząć zacierać ręce. Ale trwało to bardzo krótko.

Putin diametralnie odwrócił nastroje i umacniający się w pewnym momencie o 0,2 proc. złoty, do piątkowego południa stracił 1,6 proc., osiągając nawet poziom 3,5555 za franka. Kilkoma słowami, wytrącającymi z równowagi rynek walutowy, prezydent Rosji zabrał więc Polakom 2,1 mld zł.

[ Wykres trzydniowy CHF/PLN

]( http://finanse.wp.pl/w1,EUR,w2,USD,notowania-waluty-online-waluta.html )

Trzeba być jednak świadomym, że na nerwowe zachowanie rynku wpływ może mieć kontekst czasowy konferencji prezydenta Rosji. Otóż w trzeci piątek grudnia - dzień nazywany dniem trzech wiedźm - rozliczane są kontrakty terminowe i inne instrumenty pochodne, które pozwalają uzyskać ekstremalne zyski na nawet niewielkich zmianach cen, również walut. Zazwyczaj w takim czasie rynek przereagowuje wszelkie komunikaty, wahania są o wiele większe niż normalnie - najczęściej do góry, ale zdarza się, że i w dół. Spekulanci po prostu lubią często zarobić na tego typu zamieszaniu. Żeby ocenić jak rynek wygląda naprawdę, trzeba więc poczekać do poniedziałku - wtedy wszystko powinno wrócić do normy.

Jacek Frączyk
Analityk Giełdowy Grupy WP

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (541)