Zmniejsza się presja inflacyjna - BIEC
15.7.Warszawa (PAP) - Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI),
prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem ruchy cen towarów i
usług konsumpcyjnych - CPI, w lipcu br. spadł po raz...
15.07.2008 | aktual.: 15.07.2008 17:34
15.7.Warszawa (PAP) - Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem ruchy cen towarów i usług konsumpcyjnych - CPI, w lipcu br. spadł po raz czwarty z rzędu. Tempo obniżania się wartości wskaźnika uległo jednak w ostatnim miesiącu ograniczeniu - podał instytut BIEC.
Z badań BIEC wynika, że przybyło również składowych, które działają w kierunku wzrostu cen w przyszłości.
"Wśród nich dominują czynniki podażowe. Z jednej strony przedsiębiorcy zmagają się z rosnącymi kosztami wytwarzania i w tej sytuacji skłonni byliby podnosić ceny. Z drugiej zaś, coraz bardziej odczuwają słabnący popyt - krajowy i zagraniczny, co staje się istotnym ograniczeniem w realizacji tych zamierzeń. Dotychczasowe wzrosty inflacji na świecie, poza latami 70-tymi, związane były z końcową fazą boomu gospodarczego i zwykle istotnie przyczyniały się do późniejszego spowolnienia gospodarczego" - napisano w raporcie.
Spośród dziesięciu składowych Wskaźnika Przyszłej Inflacji cztery działają w kierunku wzrostu inflacji. Pozostałe są obojętne dla przyszłego wzrostu cen lub też działają w kierunku ich spadku.
"Ponownie nasiliło się pro-inflacyjne działanie czynników decydujących o kosztach wytwarzania. Po raz drugi z rzędu drastycznie wzrosły jednostkowe koszty pracy w sektorze przedsiębiorstw. Jest to efektem wzrostu płac i zatrudnienia, przy znacznie słabszej dynamice produkcji w ostatnich miesiącach" - napisano.
"Obecny wzrost jednostkowych kosztów pracy porównywalny jest do tego, jaki miał miejsce w drugiej połowie 1998r. Silny, jak na ówczesne warunki wzrost gospodarczy zaowocował ekspansją wynagrodzeń i wzrostem liczby zatrudnionych. Echo kryzysu rosyjskiego z jesieni 1998 roku gwałtownie ograniczyło popyt na polskie towary i wymusiło późniejsze redukcje zatrudnienia i ograniczenie tempa wzrostu wynagrodzeń. Wówczas jednak słabnąca względem dolara złotówka sprzyjała eksportowi" - dodają autorzy raportu.
Ich zdaniem, chociaż obecnie poziom konkurencyjności polskiej oferty eksportowej jest znacznie wyższy niż przed laty, to umacnianie się złotego oraz światowe spowolnienie gospodarcze działa na niekorzyść rodzimego eksportu.
"Tempo umacniania się złotego względem euro i dolara nie przeciwdziała już wzrostowi cen importowanych towarów. Ceny surowców i wyrobów gotowych rosną co najmniej w tempie aprecjacji złotego. I choć na razie nie odnotowujemy zdecydowanej tendencji do wzrostu cen importu, to ich trend spadkowy został przerwany" - podaje BIEC.
Z badań wynika, że ponownie zaczynają wzrastać ceny usług transportu i magazynowania, co jest również istotnym elementem kosztów dla przedsiębiorców.
"W połowie ubiegłego roku nastąpił pierwszy skokowy ich wzrost, po dość długim okresie stabilizacji. Od początku roku ceny usług wzrastają dość systematycznie. W sytuacji wzrostu niemal wszystkich kategorii kosztów funkcjonowania przedsiębiorstw, trudno się dziwić, że menedżerowie firm chętnie podnieśliby ceny. Stąd też w ostatnich dwóch miesiącach nasiliły się nieco ich oczekiwania, co do możliwości wzrostu cen w przyszłości"
Autorzy zaznaczają jednak, iż nastąpiło to okresie dość znacznego spadku tych oczekiwań i obecne oczekiwania wzrostu cen są znacznie słabsze niż na początku roku, jednocześnie wzrósł odsetek firm oczekujących spadku cen.
"Przedsiębiorcy dość mocno odczuwają skutki kurczącego się popytu, i nie chcą ryzykować dalszej jego redukcji na skutek wzrostu cen. Na ograniczenie popytu wpływ ma nie tylko dotychczasowy wzrost inflacji, ale również zahamowanie wzrostu płac oraz wyraźnie słabsza dynamika zaciągania kredytów konsumenckich" - napisano.
bg/ gor/