Zobacz, jakie pułapki czekają na ciebie na rynku pracy
Szukanie etatu jest dzisiaj jak ekstremalny bieg z przeszkodami
14.11.2013 | aktual.: 15.11.2013 09:13
Szukanie etatu jest dzisiaj jak ekstremalny bieg z przeszkodami. Żeby osiągnąć cel, musisz uzbroić się w cierpliwość, wytrwałość i… nie dać się nabrać cwaniakom.
Wysokie bezrobocie wywołuje szereg patologii na rynku pracy. – Podczas kryzysu ekonomicznego jest to rynek pracodawcy, a nie pracownika, chętnych do pracy jest znacznie więcej niż wolnych miejsc. Ta nierównowaga sił powoduje szereg nieetycznych zachowań, zwłaszcza ze strony właścicieli i menedżerów – ocenia Andrzej Wołosewicz, filozof i nauczyciel etyki.
Obecnie niemal w każdej rodzinie lub w kręgu towarzyskim jest ktoś bezrobotny, szukający pracy. Andrzej Wołosewicz przepytał kilkadziesiąt osób: jakie mają doświadczenia, co ich szczególnie zbulwersowało podczas tych poszukiwań i czego się wystrzegać. Najczęściej zwracali oni uwagę na takie zjawiska:
1) Praca za darmo. Pracodawcy zmuszają bezrobotnych do wykonywania za darmo prezentacji i projektów oraz przedstawiania listy pomysłów i kontaktów pod pretekstem rekrutacji lub mglistych nadziei na pracę. Następnie wykorzystują te pomysły i projekty na własny użytek. Do tej grupy nadużyć można też zaliczyć tzw. bezpłatne staże, podczas których za darmo eksploatuje się młodzież, gotową do wielu wyrzeczeń, aby tylko zdobyć pracę.
2) Kandydaci do pracy jako „mięso armatnie”. Wzywa się ich na rozmowy, robi nadzieję, naraża na stres, mając jednak świadomość, że tej wymarzonej pracy nie dostaną. Potrzebni są jedynie jako tło dla upatrzonego wcześniej lub podczas wstępnej selekcji kandydata. Bezrobotni wskazują również na bezsens kilkuetapowych rekrutacji, które zabierają im czas. – Po co cały ten cyrk? Żeby zadowolić przełożonych? – pytają. – Mówcie od razu, czy mamy szansę, czy nie. Jeśli nie, nie zawracajcie nam głowy!
3) „Śmieciowe” umowy. Pracodawcom taniej i wygodniej jest nie zatrudniać na etaty i nie odprowadzać składek ubezpieczeniowych. Zależy im na zysku dla siebie, a nie na zmniejszeniu bezrobocia, w związku z czym świadomie wymuszają na bezrobotnych pracę na umowę-zlecenie lub umowę o dzieło. Nie interesuje ich fakt, iż umowa o dzieło nie gwarantuje współpracownikowi ubezpieczenia w przypadku choroby.
4) Zbyt długie terminy płatności, sięgające kilku miesięcy. Zamawiający zlecają bezrobotnym pracę do wykonania i często nie uprzedzają, że tak długo trzeba będzie czekać na pieniądze. Zwykle zlecenie odbywa się na podstawie ustnej umowy, podpisywanej dopiero po wykonaniu zlecenia. Pracuje się na zasadzie: „kiedyś tam zapłacą”, nie ma możliwości negocjowania stawek.
5) Niepłacenie lub odwlekanie płatności za wykonaną przez bezrobotnego pracę. Obecnie jest to zjawisko wręcz nagminne w środowisku drobnych pracodawców: np. ustnie zamawiają tekst promocyjny o targach kosmetycznych, a potem zwlekają z płaceniem, jak tylko mogą, np. pod pretekstem rzekomego wyjazdu, zagubienia e-maila, a wreszcie braku rachunku i umowy – odwlekając płatność, przerzucają ich przygotowanie i wystawienie na autora. Drobni przedsiębiorcy działają na pograniczu oszustwa i sprytnie wykorzystują fakt, iż upominanie się o należne pieniądze psychologicznie jest bardzo nieprzyjemne dla każdego, a tym bardziej dla bezrobotnego.
*Polecamy: *W którym mieście zarobisz najlepiej?
6) Szukanie jelenia, czyli zlecanie bezrobotnym niewygodnych, wyjątkowo trudnych zadań, do których wykonania nie kwapi się nikt w firmie. Bywa tak, że kiedy zleceniobiorca już się napracuje, wyda własne pieniądze na telefony, podróż służbową i zbieranie materiału, jego praca jest wyrzucana na śmietnik z powodu niezadowalającego efektu lub – co gorsza – z powodu nagłej zmiany koncepcji tematu przez bezwzględnego szefa. Mało kto wtedy zwraca bezrobotnemu choć część poniesionych kosztów.
7) Toksyczny pracodawca i cwany pracownik na etacie – paradoksalnie, obaj bywają jednakowo obojętni na dramat ludzi bez pracy. Bezrobotni w rozmowach zwracają uwagę na brak społecznej solidarności, jaki obserwują w firmach, pytając o możliwość zatrudnienia. Ze strony „etatowców” spotykają się nieraz z zaskakującą nieczułością lub wręcz niechęcią i podejrzliwością, że mogliby stanowić dla nich konkurencję do pracy. U części pracodawców dodatkowo obserwują pychę, zarozumialstwo i poczucie wyższości, bo jak lubią oni podkreślać, „są dziesiątki chętnych do pracy na jedno miejsce w ich firmie”.
– Na wyzysk i cwaniactwo nie ma jednego lekarstwa, każdy z nas musi radzić sobie z nimi sam – komentuje etyk, Andrzej Wołosewicz. – Ważne jest jednak, aby zdawać sobie sprawę z tego, w jakie pułapki możemy wpaść i w porę ich uniknąć. A jednocześnie nie zniechęcać się i wytrwale szukać pracy. Aż do skutku!
Cezary Kubaszewski,MA,WP.PL