Zwolnienia to ostateczność, czyli jak małe i średnie firmy mogą rosnąć, pomimo spowolnienia

Blisko 20% firm zapowiada rozstania z pracownikami. Zachęcamy do tego, by pomyśleć dwa razy, zanim pożegnamy się z najlepszymi - każdy kryzys kiedyś się kończy, a zatrudnienie nowych, równie oddanych ludzi, będzie bardzo trudne (i znacznie droższe!). Podpowiadamy, jak, zamiast zwalniać, uciec do przodu.

Zwolnienia to ostateczność, czyli jak małe i średnie firmy mogą rosnąć, pomimo spowolnienia
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

27.03.2009 | aktual.: 30.03.2009 12:46

Strach przed wiszącym w powietrzu zwolnieniem paraliżuje i zabija motywację do pracy. Zła atmosfera zagęszcza się, z czasem staje się nie do zniesienia. Firmy powinny być świadome, że już sama groźba redukcji zatrudnienia pośrednio wpływa negatywnie na zdolność pracowników do osiągania satysfakcjonujących wyników. Łatwo przewidzieć efekt negocjacji handlowych, gdy sprzedawca, zamiast zarażać klientów firmy uśmiechem i pozytywną energią, zamartwia się o los swojej rodziny i spłatę kredytu hipotecznego...

Niepokój ma swoje uzasadnienie - z najnowszych badań Krajowej Izby Gospodarczej (luty 2009) widać bowiem wyraźnie, że negatywny nastrój udzielił się polskim przedsiębiorstwom. 87% uważa, że to dopiero początek kryzysu i spodziewa się pogorszenia sytuacji, 18,1% zapowiada zwolnienia pracowników, 36,3% zamierza ograniczyć inwestycje (jeszcze w grudniu takie plany miało tylko 30,8% przedsiębiorców).

Wiosenny optymizm

Pytanie, czy taka pospieszna rewizja strategii, postawienie pod znakiem zapytania wszelkich planów, ambicji i aspiracji sprzed kilku miesięcy, jest najlepszym panaceum na kryzys? A może lepsza byłaby strategia optymistyczna: udało nam się wygrać na kryzysie, bo nikt nie powiedział, że to niemożliwe.

Tym bardziej, że coraz więcej ekonomistów zaczyna skłaniać się ku twierdzeniu, że najgorsze już za nami. Najwięksi optymiści mówią wręcz, że z wielkiej chmury spadnie mały deszcz, a marazm potrwa jeszcze najwyżej pół roku - i raczej trudno spisywać ten optymizm na karb zbliżającej się wiosny. Panuje bowiem zgodność, co do tego, że Polska jawi się na tle innych rynków rozwijających niczym oaza spokoju i finansowej stabilności, z pozytywnymi widokami na przyszłość, wiodąc (wraz ze Słowacją) prym w Europie pod względem prognozowanego tempa wzrostu gospodarczego.

Warto iść pod prąd

Oczywiście, nikt nie odważy się postawić na optymistyczny scenariusz wszystkich swoich pieniędzy, bo prognozowanie ciągle przypomina wróżenie z fusów, ale jedno jest pewne: dla firm świadomych swoich przewag konkurencyjnych, gotowych do aktywnej walki z niesprzyjającymi okolicznościami, kryzys nie musi oznaczać marazmu i bezsilności. Wręcz przeciwnie, to może być okres dużej aktywności, która zaowocuje w przyszłych, tłustych latach.

Spowolnienie to idealny czas na przegrupowanie firmowych wojsk, tak by zwiększyć ich siłę rażenia: mogą być to porządki w portfelu (np. rewizja oferowanego asortymentu, wejście w niższą półkę cenową, bo w trudnych czasach właśnie tam ludzie częściej szukają niezbędnych produktów czy usług), pozbycie się nierentownych aktywów, poprawa efektywności przez restrukturyzację. I to niekoniecznie oznaczającą redukcję zatrudnienia. Warto pamiętać o tym, że zwolnienia kluczowych, doświadczonych, zaangażowanych i zmotywowanych osób powinny być ostatecznością. Dotyczy to zwłaszcza działu handlowego, który zawsze powinien być oczkiem w głowie każdej firmy. Warto zadbać o to, by pracownicy sprzedaży, grający przecież w pierwszej linii ataku, byli absolutnie pewni swojej pracy, a dodatkowo zostali wyposażeni w praktyczne informacje, jak działać w trudnych warunkach, np. jakie obniżki mogą zaoferować klientom.

Sprzedaż pod szczególnym nadzorem

Tymczasem wiele firm w czasach spowolnienia decyduje się na samobójcze cięcia w dziale handlowym, a te potrafią się mścić potem przez lata. Pojawia się presja na obniżkę pensji podstawowej, zaś motywatory okraja się do prowizji od sprzedaży, często odbiegającej od wyników z tłustych lat. Efekt? Pogłębiająca się frustracja handlowców, tylko czekających na lepszą ofertę pracy, a w konsekwencji - spadająca sprzedaż, zagrażająca często rentowności firmy. Gdy wróci koniunktura (a każdy kryzys przecież kiedyś się kończy!), odbudowanie zespołu handlowego może okazać się bardzo trudne. Za nowych handlowców trzeba będzie więcej zapłacić i w dodatku będą oni potrzebowali czasu i intensywnych szkoleń, by osiągnąć skuteczność porównywalną z wynikami „wyjadaczy”. W efekcie - ostrzegają eksperci od zarządzania HR - gdy pojawią się warunki do wzrostu, firma nie będzie w stanie z nich w pełni skorzystać. Zespół osłabiony odejściem najlepszych, wewnętrzne tarcia wywołane dużymi i demotywującymi dysproporcjami pomiędzy
zarobkami starych i nowych pracowników - to wszystko w rezultacie obniży efektywność firmy.

Czas porządków i łowów

Nie chcę zwalniać, ale co robić, jeśli rynek nie pozwala rosnąć? - zapyta w tym miejscu każdy przytomny przedsiębiorca. Odpowiadamy: warto wykorzystać słabość rywali i pójść pod prąd. Warto pamiętać, że najwięksi światowi gracze skupiają swój czas i uwagę na dużych rynkach, na których mają również najwięcej do stracenia. To ogromna szansa dla polskich firm na to, by podkopały nieco mocną pozycję „dużych” - i warto ją wykorzystać.

Znakomitą okazją do ucieczki do przodu są też przejęcia, obecnie o tyle łatwiejsze, że głęboka przecena na rynkach kapitałowych sprowadziła wyceny wielu firm do bardzo atrakcyjnych poziomów. Nabytki powinny być, oczywiście, ściśle dopasowane do działalności naszej firmy i jej planów strategicznych. Może więc to być zakup (lub fuzja) rywala, który działa w podobnej branży, ale w innej części kraju lub przedsiębiorstwa, którego produkty doskonale uzupełniłyby nasze portfolio. Obiektem przejęcia może być też któreś z ogniw tworzenia wartości w firmie, np. sieć dystrybucji naszego produktu, tak by w przyszłości móc jeszcze więcej „wycisnąć” z posiadanych aktywów.

Liczy się szybkość i... gotówka

Najważniejsza w zarządzaniu w trudnych czasach jest prewencja - łatwiej i taniej nie dopuszczać do pożaru niż później go gasić. Wiadomo, że największym wrogiem nawet najlepszych firm jest brak płynności - a pustki w kasie mogą pojawić się już w pierwszych tygodniach rynkowych turbulencji. Gotówka jest też nieodzowna, jeśli myślimy o ucieczce do przodu, czyli przejmowaniu innych podmiotów. Dlatego nieoceniony w czasie spowolnienia jest swobodny dostęp do kredytów bankowych. Limit kredytowy to ulga (nie trzeba martwić się finansowaniem bieżącej działalności i nerwowo spoglądać na stan konta, czy dostawca wywiązał się z płatności) i szansa - odskoczenia rywalom, dzięki możliwości przeprowadzenia ciekawych, prorozwojowych inwestycji: zakupu nowych, bardziej wydajnych linii produkcyjnych, opracowania nowego, innowacyjnego produktu, przejęcia innej firmy, etc. Zastrzyk gotówki na inwestycje w czasach, gdy inni zwijają żagle, potrafi być często trampoliną, która wynosi firmę do zupełnie innej ligi.

Trampolina kredytowa

Niestety, kredyt to w trudnych czasach towar bardzo rzadki, wręcz reglamentowany. Banki zazwyczaj ograniczają wtedy swoją kredytową aktywność do największych, najbardziej stabilnych korporacji, zakręcając kurek z gotówką dla mniejszych firm. Okazuje się jednak, że nie wszędzie małe i średnie firmy odchodzą z przysłowiowym kwitkiem.
_ Ambitne, dobrze zarządzane przedsiębiorstwo, które ma pomysł na długofalowy rozwój i szuka finansowania, to dla nas wymarzony klient _ - mówi Wojciech Rynduch-Walecki z Departamentu Zarządzania Produktami Kredytowymi i Procesami Biznesowymi Deutsche Bank PBC. Ekspert banku zwraca uwagę właśnie na rozwój, jako słowo-klucz przy ocenie wniosków kredytowych: - Lubimy ambitnych klientów, takich, których nie interesuje utrzymanie status quo (ani gaszenie pożarów). Chcemy wspierać ich w realizacji śmiałych planów. Dlatego jeśli spowolnienie gospodarcze zmusiło część mniejszych przedsiębiorstw do rewizji planów inwestycyjnych bądź rezygnacji z nietuzinkowej strategii rozwoju, zachęcamy je do odkurzenia tych planów: dzięki kredytowi mogą one wygrać kryzys dla siebie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)