Zwyżka na koniec tygodnia
Nic tak nie poprawia humoru jak początek wakacji. Indeksy na warszawskiej giełdzie wzrosły w piątek pomimo wyraźnej słabości parkietów europejskich i neutralnego otwarcia Wall Street.
25.06.2010 16:46
Po serii spadków na GPW, które zostały zahamowane na poziomie 2300 pkt na wczorajszej sesji, dziś wreszcie kupujący osiągnęli pewną przewagę, szczególnie widoczną w popołudniowej części notowań. Nie można jednak na podstawie ostatnich kilku godzin tygodnia stawiać zdecydowanej tezy o zakończeniu fali spadkowej - dzisiejszej zwyżce towarzyszyły niskie obroty, zatem nawet day-traderzy podchodzą z pewną rezerwą do piątkowego "zrywu". Rozpiętość wahań dla WIG20 wyniosła 23 pkt, trudno więc mówić o zdecydowanej przewadze kupujących. Raczej o rozleniwieniu obydwu stron handlu.
W Europie przeważały dziś spadki co było reakcją na wczorajsze zakończenie notowań w Stanach (S&P spadł o 1,7 proc. do najniższego poziomu od dwóch tygodni) i wyrazem obaw o dzisiejszy odczyt PKB w USA. Obawy okazały się słuszne - w I kwartale amerykańska gospodarka wzrosła o 2,7 proc., a nie o 3 proc. jak sądzono (ani tym bardziej nie o 5,6 proc. jak wynikało ze wstępnego odczytu). Ponieważ jednak mówimy o danych obrazujących coraz bardziej odległą przeszłość, reakcja na złe dane nie mogła być silna, a po południu straty w Europie były minimalizowane. Coraz więcej inwestorów zdaje sobie bowiem sprawę, że rozpoczynający się właśnie szczyt G20 raczej nie przyniesie przełomu w sprawie superpodatku bankowego (który zaproponują Niemcy, Francja i Wielka Brytania). Sądzę też, że piątkowy wzrost na GPW związany jest właśnie z nadziejami na pewien powiew optymizmu ze strony G20, za który może zostać uznane choćby oddalenie planów wprowadzenia podatków dla banków, czy też jakiekolwiek głosy przeciwne nowym regulacjom
dla sektora bankowego na świecie. Część nadziei wiązać się może również z oczekiwaniem na odbicie w USA, gdzie czwartkowa sesja była czwartym kolejnym dniem zniżek, które kosztowały S&P utratę 4 proc. wartości.
Mimo to, warto pamiętać, że mówimy o wahaniach w bardzo krótkim terminie. Dłuższą perspektywę nakreślić może dopiero wybicie WIG20 z obszaru obecnej konsolidacji. Dopóki do niego nie dojdzie, nerwowe reakcje mogą okazać się kosztowne. Euro nadal waha się wobec dolara w niewielkim zakresie, lecz mimo to złoty poddawany jest kolejnym próbom osłabienia. Rosną bowiem oczekiwania wobec rządu, który powinien w niedługim czasie przedstawić założenia do przyszłorocznej ustawy budżetowej. Rynki oczekują znacznego ograniczenia deficytu budżetowego w przyszłym roku. Dolar podrożał dziś u nas o 0,5 proc. do 3,352 PLN, euro nie zmieniło ceny (ale w ciągu dnia dochodziło do 4,15 PLN), frank zaś podrożał o 1 proc. do 3,06 PLN i jest najdroższy od kwietnia 2009 roku. Miedź nie zmieniła dziś ceny, zaś ropa i złoto podrożały o ponad 1 proc. nie przebijając jednak żadnych istotnych poziomów.
Emil Szweda
Open Finance
| Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania. |
| --- |