Życie bez matury? Jednak jest możliwe!

Wiele osób bez matury radzi sobie całkiem nieźle. Ich zarobki często przekraczają średnie krajowe.

Życie bez matury? Jednak jest możliwe!

04.05.2010 | aktual.: 04.05.2010 16:13

Dla osób, które podchodzą do egzaminów dojrzałości, zdanie ich jest sprawą niemal życia i śmierci. Specjaliści od rekrutacji powtarzają, że brak matury to poważna luka w CV. Wielu pracowników bez matury radzi sobie całkiem nieźle. Zarobki niektórych przekraczają średnią krajową. Zapytaliśmy kilka osób bez matur o ich zarobki i o to, czym się trudnią.

Elwira, fryzjerka, Poznań
zarabia 2 tys. zł na etacie, od 1 od 2 tys. zł dodatkowo, ma 26 lat
- Nie narzekam. Kiedyś to był wstyd, że niby matury nie mam, że tylko zawodówka zrobiona. A to i tak kombinowana. Byłam w drugiej klasie, uczyłam się w "handlówce". Potem urodziłam dziecko i trzeba było naukę przerwać. Było ciężko, bo ojciec dziecka trafił do kryminału. Ta sytuacja mnie dobiła i wzięłam się za siebie. Zrezygnowałam z imprez. Dzieckiem zajęła się moja mama. Ja wróciłam do szkoły, ale do fryzjerskiej. Zawsze wiedziałam, że mam do tego żyłkę. Skończyłam szkołę, na praktykach mnie chwalili. Mówili, że samorodny talent jestem. I chyba coś w tym jest. Szefowa dobrze mi płaci. Ale mam jeszcze własne klientki, którym robię włosy na specjalne okazje, śluby, imprezy. Kiedyś chciałabym mieć własny zakład fryzjerski. Wyszłam już z dołka i wiem co chcę robić w życiu. A matura? Ja do tego chyba głowy nie mam – opowiada Elwira Sygit.

Janina, fakturzystka w hurtowni, Szczecin
zarabia 1700 zł na etacie, ma 52 lata
- Zrobiłam technikum handlowe dawno temu w PRL-u. I tam, kto chciał robił maturę, kto nie chciał, ten nie robił. Ja wtedy pomyślałam, że na studia i tak się nie wybieram, to nie będę robić. Skończyłam szkołę na piątkach. I szybko znalazłam pracę w sklepie, nawet kierowniczką byłam przez kilka lat. Mam głowę do rachunków i o zatrudnienie nigdy się nie bałam. Wyszłam za mąż, urodziłam dzieci, o dalszej nauce nie myślałam. Potem zlikwidowali sklep i znalazłam pracę w hurtowni. Szef docenił moje doświadczenie i rekomendacje z poprzedniego miejsca pracy. Czasem myślę, że na księgowości się znam lepiej niż te osoby po studiach. Przychodzą tu na praktyki takie młode dziewczyny, wszystko trzeba im tłumaczyć wyjaśniać, nie znają nawet zmian w prawie. Przy takich, to ja kompleksów nie mam – twierdzi Janina Kępka.

Piotr, mechanik samochodowy, Lublin
zarabia ok. 4 tys. zł, ma własny warsztat, ma 30 lat
- Sama nauka pieniędzy nie da, tylko dobry fach. Zrobiłem zawodówkę, potem na praktykach byłem, wyjechałem do Holandii, potem do Anglii. Tam zarobiłem jako pomoc przy remontach i budowach. Przyjechałem i otworzyłem własny warsztat. Na początek trzeba było zainwestować, o licencję się postarać, ale teraz to już z górki idzie. O klientów się nie martwię. Wykonuję też naprawy niektórych maszyn rolniczych, można na tym dobrze zarobić. O maturze nie myślałem nigdy. Mam dwóch synów. Niech idą własną drogą, jak będą chcieli to niech sobie robią maturę. Ale specjalnie ich do tego namawiać nie będę. Będę im powtarzać, że liczy się konkretny fach. Wszyscy moi kumple są po zawodówkach, bez matur, dobrze wyszli na uczeniu się fachu. Nikt z nich nie klepie biedy – opowiada Piotr Baryła, mieszka pod Lublinem.

Wiktor, bez zawodu, Płock
zarabia 1,5 tys. zł, pracuje na zlecenie, jest pomocnikiem murarza, ma 17 lat
- Ja tam zrobię sobie kiedyś maturę. Na razie robię zawodówkę, pracuję na budowach. Nie ma z tego dużych pieniędzy. Zarobek jest też uzależniony od zamówienia, jeśli budujemy dom, to jako pomocnik murarza mogę zarobić nawet 2-2,5 tys. zł. Przy mniejszych remontach kasa jest mniejsza. No i w tym roku dużo gorzej niż w ubiegłym roku. Teraz liczba zleceń spadła o połowę. Nie chcę być pracownikiem fizycznym. Interesuję się historią, ale jakoś się złożyło, że rodziców nie było stać, by posłać mnie do liceum. Chcieli, żebym jak najszybciej znalazł sobie pracę. To znalazłem, ale wiem, że to nie jest to. Może wyjadę za granicę, żeby trochę zarobić, wrócę i pójdę do liceum wieczorowego, potem na studia. Chcę się z życiu rozwijać, czegoś się nauczyć – twierdzi Wiktor Grochowski.

Kevin, tokarz, Gdańsk
zarabia 1-1,5 zł, pracuje na zlecenie w firmie instalującej klimatyzacje, ma 21 lat
- Uczyłem się na tokarza, a teraz pracuję w innej branży. Klimatyzacja jest bardzo rozwojową dziedziną i dużo można w tej branży zarobić. Dlatego uczę się, szef wysyła mnie na szkolenia. Matura nie jest mi do niczego potrzebna. Na razie nie zarabiam dużo, ale to tylko kwestia czasu. Chciałbym być w przyszłości specjalistą od montowania klimatyzacji, kontaktować się z firmami. Wiem, że stawki sięgają w tym fachu od 5 do 10 tys. zł. Może założę własną firmę, zajmującą się montowaniem tego typu urządzeń – mówi Kevin Kolarczyk.

Sabina, szuka pracy, Pisz
ukończyła zasadniczą szkolę gastronomiczną, szuka pracy, ma 22 lata
- Właściwie żyję z opieki nad dziećmi. Nie mogę znaleźć innej pracy. Oferowali mi szkolenia w urzędzie pracy i chyba pójdę. Nie wiem, czy to coś da. Liczę, że na lato zaczepię się jakiejś restauracji lub hotelu, tak jak w zeszłym roku. Ale chciałbym w końcu mieć pracę na etat. O maturze nie myślę jeszcze, może kiedyś, jak będę pracować na stałe to pójdę do wieczorówki. Wolałabym założyć rodzinę, urodzić dzieci, jestem świetną gospodynią domową – wyjaśnia Sabina Piechota.

Adrian, ma 38 lat, Tczew
prowadzi komis samochodowy, zarabia miesięcznie od 5 tys. zł
- Nie miałem czasu, żeby zrobić maturę. Szukałem zatrudnienia, pracowałem w wielu branżach, byłem listonoszem, pracowałem na budowie, byłem pomywaczem w Berlinie, zainwestowałem i sprowadziłem kilka wozów, sprzedałem je. Po kilku latach otworzyłem cały komis. Ten rok jest słabszy niż ubiegły, ale nie jest źle. Wychodzę na czysto – mówi Adrian Reymus.

Doradcy personalni twierdzą, że brak matury to poważna dziura w CV. Są jednak branże, w których nie świadectwa się liczą.

- Oczywiście w pracy fizycznej matura nie przyda się. Chociaż wielu pracodawców już teraz podkreśla, że chciałoby pracownika ze świadectwem dojrzałości. Dla nich to gwarancja pewnej klasy, czy obycia pracownika. Na reprezentacyjne stanowiska praktycznie żaden szef nie przyjmie podwładnego bez matury. O ile nie zawsze są potrzebne studia, o tyle świadectwo dojrzałości to absolutna podstawa. Szefowie zwracają też uwagę na to, czy kandydat chce się kształcić, cenni są pracownicy, którzy chodzą do liceów wieczorowych, studiują. W takich ludzi szefowie chcą inwestować. Nie mając matur, warto o niej pomyśleć - mówi Jolanta Bereś, doradca personalny, psycholog społeczny.
Not. Krzysztof Winnicki

Przeczytaj też:

[ Szkoły Wyższe w Twojej okolicy - Zobacz na mapie

]( http://docelu.pl/index.html?target=geo&pl_k=szko%C5%82a%20wy%C5%BCsza )

edukacjazatrudnieniematurzyści
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1187)