24 miesięczne pensji. Za co tyle płacą?
Nawet ponad 100 tys. zł w zamian za dobrowolne odejście z pracy – taka alternatywa rysuje się przed niektórymi pracownikami w planujących restrukturyzację dużych zakładach. To może być niezła opcja, pod warunkiem, że będą wiedzieli, co robić dalej.
20.02.2013 | aktual.: 16.06.2014 14:18
Ponad dwuletnia pensja dla odchodzącego
Średnio 110 tys. złotych – oto odprawa dla pracownika, który w ciągu dwóch najbliższych lat zdecyduje się na dobrowolne odejście z PGE. Ten sposób restrukturyzacji pozwoli firmie na zmniejszenie liczby zatrudnionych o około 5 tys.
Z kolei odchodzący do końca bieżącego roku z TP w zależności od liczby lat przepracowanych w telekomunikacji mogą otrzymać nawet 15 miesięcznych pensji. Programy służące uszczuplaniu molochów w ostatnich latach są też wdrażane m.in. na Poczcie Polskiej czy PKP. Restrukturyzacja przy pomocy PDO (programu dobrowolnego odejścia) obejmuje różne szczeble w firmowych hierarchiach. Dla przykładu, w PGNiG w drugiej połowie ubiegłego roku chęć dobrowolnego odejścia zgłosiło 11 proc. załogi. W wyniku tych działań, liczba zatrudnionych na szczeblach kierowniczych zmniejszyła się o ponad 40 procent. Tym samym w firmie dokonano realizacji zapowiadanego wcześniej zamiaru znaczącej redukcji stanowisk kierowniczych, zwłaszcza tych o zbliżonym zakresie obowiązków.
Polecamy: Leming, zwierzątko korporacyjne
W informacjach medialnych co jakiś czas pojawiają się doniesienia o imponujących odprawach dla pracowników decydujących się na dobrowolne odejście z firmy. Mówi się, że mogą one sięgać równowartości 24 pensji. W styczniu ubiegłego roku informacja o planowanej restrukturyzacji w lubelskiej Elektrociepłowni Wrotków zawierała nawet sformułowanie o 26 miesięcznych pensjach wypłacanych jako odprawy. Przy uwzględnieniu faktu, iż średnia płaca wynosiła tam 5 tys. zł, oznacza to, iż każdy odchodzący otrzymałby po 130 tys. zł.
Zwolnię się – i co dalej?
Na idących w dziesiątki tysięcy złotych odprawach się jednak nie kończy. Niektóre firmy w zamian za dobrowolne odejście oferują na przykład pracownikom szkolenia, mające pomóc w znalezieniu nowej pracy. To przemyślane działanie – dzięki niemu dbają też o poprawę własnego wizerunku.
– Jeśli pracownik, który zdecydował się odejść, zostanie objęty doradczą i szkoleniową pomocą, to przy przemyślanym wykorzystaniu otrzymanej odprawy zyskuje dużą szansę na realizację nowych ambicji zawodowych – przyznaje ekspert PKPP Lewiatan Monika Zakrzewska.
PDO, czyli program dobrowolnych odejść, nie wiąże się z tyloma komplikacjami proceduralnymi, co zwolnienia grupowe. Dlatego pracodawca niejednokrotnie dochodzi do wniosku, że przy restrukturyzacji zatrudnienia warto wybrać tę alternatywę. Oczywiście może ona objąć tylko niektórych pracowników. Pracodawca nie może przecież dopuścić, by z jego firmy odeszli specjaliści, których zwalniać nie miał zamiaru.
Eksperci podkreślają przy tym, że w takim przypadku, inaczej niż przy zwolnieniach grupowych, inicjatywa dotycząca odejścia musi wyjść od pracownika. Rozwiązanie umowy o pracę następuje za porozumieniem stron.
Co zyskują pracownicy, godząc się na taki scenariusz? Eksperci, opierając się na wynikach ankiet, twierdzą, że mimo wszystko najważniejszy jest dla nich dopływ większej gotówki. Według sondaży, ponad połowa odchodzących zamierza przeznaczyć ją na rozkręcenie własnej firmy. Po stronie plusów należy też zapisać czynniki związane z psychiką: poczucie kierowania własnym losem – w końcu decyzja o odejściu pozostaje samodzielnym wyborem pracownika – oraz uniknięcie stresu związanego ze zwolnieniem z pracy.
Oczywiście przy każdej tego typu decyzji powstaje inna kwestia – czy pracownik rzeczywiście przemyślał sytuację. Czy ma plan na dalszą karierę zawodową, czy też trzeźwość osądu zaburzyła mu wielkość odprawy?
*Polecamy: * Do testów rekrutacyjnych o pracę – przystąp!
To nie bezpodstawne pytanie. Wszyscy mamy przecież jeszcze w pamięci wcale nie tak rzadkie sytuacje sprzed kilkunastu lat. Wielu pracowników po odejściu z firmy kupowało drogie samochody czy sprzęt elektroniczny, a po kilku miesiącach zostawało bez środków do życia. Można też przypomnieć masowo powstające, a przez to nierentowne korporacje taksówkowe – efekt braku planu osób decydujących się na dobrowolne odejście z pracy.
- To jednak dawne czasy. Mam wrażenie, że dzisiaj odpowiedzialność odchodzących pracowników jest większa. Dlatego sądzę, iż sytuacje beztroskiego roztrwonienia pieniędzy zdarzają się nieporównanie rzadziej – mówi Monika Zakrzewska.
TK /AK/WP.PL