30% bezrobotnych w szarej strefie

Stopa bezrobocia spadła do 11,1 proc. Rzeczywiste bezrobocie jest jeszcze niższe, bo około 30 proc. oficjalnych bezrobotnych pracuje w szarej strefie.

08.04.2008 | aktual.: 08.04.2008 10:45

Stopa bezrobocia spadła do 11,1 proc. Jednak według informacji "WSJ Polska" rzeczywiste bezrobocie jest jeszcze niższe, bo około 30 proc. oficjalnych bezrobotnych pracuje w szarej strefie - pobierając zasiłek i nie płacąc podatków.

Gazeta dotarła do wyników najnowszych badań Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Według nich w ubiegłym roku w szarej strefie pracowało 38 proc. bezrobotnych, którzy nie pobierali zasiłków oraz 23 proc. takich, którzy je otrzymywali.

Proporcje te utrzymały się prawdopodobnie także w tym roku. Wynika z tego, że aż prawie 640 tys. osób, które formalnie są bez zajęcia wykonuje pracę nierejestrowaną, czyli ukrytą przed fiskusem. Gdyby wykreślono ich z rejestrów, bezrobotnych byłoby nieco ponad jeden milion, a nie 1,7 mln jak mówią oficjalne statystyki.

- Praca jest, ale częściowo została zepchnięta do szarej strefy - potwierdza Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im Adama Smitha.
Dzieje się tak ze względu na wysokie pozapłacowe koszty pracy windowane m.in. przez składki na ZUS i przez podatki. - Dopóki się ich poważnie nie zredukuje, trudno liczyć na ograniczenie szarej strefy - podkreśla Sadowski. Przekonuje, że nie zmniejszą jej działania policji, inspektorów pracy i urzędów skarbowych. - Wszystkie te metody ćwiczymy od 19 lat. Ale one są jałowe - przekonuje Sadowski.

Tak samo twierdzi prof. Marek Góra ze Szkoły Głównej Handlowej. - Metoda policyjna jest nieskuteczna. Z szarą strefą da się walczyć, ale przede wszystkim przez zmniejszanie obciążeń w legalnej gospodarce, co może zniechęcać do podejmowania pracy nierejestrowanej - mówi Góra.

Prof. Jan Winiecki, doradca ekonomiczny WestLB Bank Polska zwraca uwagę na inne regulacje prawne: - Np. błędnie związano uprawnienia do bezpłatnej opieki zdrowotnej ze statusem bezrobotnego. Do takiej opieki finansowanej z publicznych środków powinni mieć prawo wszyscy obywatele. Gdyby tak było część osób zrezygnowałoby ze statusu bezrobotnego - tłumaczy.

Przedstawiciele rządu przyznają, że problem jest im dobrze znany. - Większość bezrobotnych nie otrzymuje zasiłku, ale utrzymuje ten status ze względu na bezpłatne świadczenia zdrowotne. Z drugiej strony pracują w szarej strefie - mówi minister pracy Jolanta Fedak.

Tymczasem budżet słono płaci za bezrobotnych, którzy de facto nimi nie są. Same zasiłki ze składkami na emerytury (tylko 15 proc. bezrobotnych ma do nich prawo) pochłoną w tym roku ponad dwa mld zł.

Komentarze (0)