30 tys. pasażerów, ale trzy lata na minusie. Tak w biznesie radzi sobie Michał Tusk

Trzy lata strat, ale z nadzieją na 150 tys. zł zysku w 2020 roku. Nowe autobusy, blisko 30 tys. pasażerów w ciągu roku i obawy przed brexitem - to podsumowanie biznesu syna Donalda Tuska - Michała. Czym się zajmuje? Jego firma wozi pasażerów z Bydgoszczy na gdańskie lotnisko.

30 tys. pasażerów, ale trzy lata na minusie. Tak w biznesie radzi sobie Michał Tusk
Źródło zdjęć: © East News | Maciej Luczniewski/REPORTER
Mateusz Ratajczak

Michał Tusk - syn Donalda Tuska - od blisko czterech lat realizuje się "na swoim". Jest właścicielem, jedynym udziałowcem i prezesem własnej firmy. I właśnie opublikował kolejne wyniki finansowe.

Ojcu wyszło w polityce, syn szuka szans w biznesie. Na razie w ciągu trzech pierwszych lat działalności stracił prawie 400 tys. zł. Z roku na rok straty jednak maleją, w przyszłym roku mają pojawić się pierwsze znaczne zyski. Może 100, może 150 tys. zł.

Pomysł na działaność? Dowożenie ludzi na gdańskie lotnisko. Dokładnie na to, na którym kiedyś pracował syn Tuska i dokładnie to, o którym i ojciec, i syn musieli opowiadać przed komisją ds. Amber Gold, która dopytywała o zatrudnienie w liniach OLT Express.

Firma Michała Tuska - GDNExpress - została założona w 2015 roku. Jak tłumaczył money.pl Michał Tusk, działalność operacyjna zaczęła się dopiero w czerwcu 2016 roku. Kapitał zakładowy w momencie odpalenia biznesu wyniósł 10 tys. zł.

Ceny busa na trasie Bydgoszcz-Gdańsk zaczynają się do kilku złotych (choć to najtańsza opcja). W busach skórzane fotele, klimatyzacja i dostęp do internetu. A jak sie autobus spóźni i nie zdążysz na lot? To dostaniesz odszkodowanie.

- Obsługujemy stałą trasę - z Bydgoszczy do Gdańskiego Portu Lotniczego - wyjaśniał w rozmowie z money.pl Michał Tusk. Pojazdy mają stałe przystanki - stają między innymi w Osielsku oraz Świeciu. W ubiegłym roku autobusy Tuska przewiozły 28 tys. osób. W ostatnim czasie do floty dołączył dwa nowe wozy - i dlatego, jak zauważa w dokumentach prezes, w firmie znacznie spadły koszty prowadzenia działalności. Mniej trzeba wykładać na serwisy. Nowe wozy są na gwarancji, a stare nie są tak często wykorzystywane.

Tym bardziej, że z analizy dokumentów wynika, że na początku działalności Michał Tusk popełnił drobny błąd - kupił używane wozy, a te szybko się psuły. Tym bardziej, że w ciągu miesiąca robiły po 30 tys. kilometrów.

Jak wynika z bilansu za ubiegły rok, w tym momencie biznes Tuska prawie wychodzi na zero - prawie, czyli jeszcze nie zarabia, ale notuje niewielkie straty. W 2018 roku minus wyniósł 6,5 tys. zł, rok wcześniej było to 59 tys. zł. Największy minus był oczywiście w pierwszym roku działalności, gdyż firma musiała zainwestować w autobusy - bilans roczny zamknął się ponad 329 tys. zł straty.

Jak zaznacza w sprawozdaniu finansowym Michał Tusk, jego biznes najprawdopodobniej od przyszłego roku będzie już zarabiać. W planach ma 100 -150 tys. zł na plusie. Jednocześnie chce spłacać kredyt.

I nie można się dziwić takim planom. Przychody w 2018 roku wyniosły 1 mln 458 tys. zł. wobec 1 mln 80 tys. zł w roku 2017. W ciągu roku udało się je podnieść o około 40 proc.

"Większość miesięcy omawianego roku 2018 zakończyło się wynikiem dodatnim. Spółka przestała korzystać z kolejnych transz linii kredytowej (...), a w drugiej połowie roku zaczęła spłacać zadłużenie z niej wynikające" - czytamy w raporcie. Jednocześnie warto przypomnieć, że rentowność przewidywał również we wcześniejszym roku - a na razie nie udalo się jej osiągnąć.

Biorąc pod uwagę poziom przychodów oraz liczbę pasażerów, można oszacować średnią cenę biletów. Każdy pasażer musiał zostawić około 50 zł na podróż busami na lotnisko.

W sprawozdaniu finansowym za ubiegły rok pojawiły się nie tylko prognozy na najbliższe lata, ale i szereg czynników ryzyka dla biznesu. I tak jako prezes Michał Tusk obawia się głównie brexitu i spadku zainteresowania lotami z Polski do Wielkiej Brytanii. Gdy będzie mniej lotów, to siłą rzeczy będzie mniej pasażerów do dowiezienia na gdańskie lotnisko. A to oznacza straty.

Z kolei swojej szansy na zarobek Michał Tusk upatruje w dalszym rozwoju portu lotniczego w Trójmieście. Niedawno lotnisko ogłosiło, że działające tam linie planują otwieranie nowych kierunków. I tu zasada jest odwrotna: im więcej pasażerów linii lotniczych, tym więcej pasażerów autobusów.

Tak wyglądał pierwszy rok w biznesie

Obraz
© KRS

Szansą na rozwój biznesu są również ewentualne problemy… lotniska w Poznaniu. "Obserwujemy wyraźny regres lotniska w Poznaniu, co z racji położenia Poznania blisko Bydgoszczy wpłynie na dalszy odpływ pasażerów z Kujawsko-Pomorskiego do lotniska w Gdańsku i tym samym na pokłady naszych autobusów" - czytamy w dokumentach.

Tusk junior nigdy nie ukrywał, że nie interesuje go kariera w stylu ojca. Dystansował się od polityki, pasją Tuska juniora zawsze był transport. Właśnie o sprawach transportowych pisał w gdańskiej "Gazecie Wyborczej". Prawo jazdy na autobus zrobił już na studiach.

W dzienniku pracował przez siedem lat, jak mówili potem jego przełożeni, współpraca była "niemal idealna". Problemy zaczęły się na początku 2012 roku, gdy został współpracownikiem OLT Express. Równocześnie dostał pracę w dziale analiz i marketingu na gdańskim lotnisku.

Źródło artykułu:money.pl
gospodarkagospodarka polskagospodarka wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)