Masz grunt ze słupem energetycznym? Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla tysięcy właścicieli gruntów z instalacjami przesyłowymi. Chodzi o sytuację, w której spółki energetyczne domagają się służebności przesyłu na prywatnym gruncie.
Jak podaje "Rzeczpospolita", Sąd Najwyższy orzekł, że aby uzyskać prawo do korzystania z czyjegoś gruntu pod linię przesyłową, konieczne jest pełne i faktyczne korzystanie z instalacji, która musi być widoczna i gotowa do użytku. Dotyczy to instalacji zbudowanych przed 30 lub więcej laty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problem pojawił się w sprawie wniesionej przez spółkę energetyczną, która domagała się uznania zasiedzenia służebności przesyłu dla linii energetycznej zlokalizowanej na prywatnej działce.
Służebność przesyłu polega na ustanowieniu prawa przysługującemu przedsiębiorcy, który zajmuje się przesyłem do korzystania w określonym zakresie z cudzej nieruchomości. Może to być nie tylko grunt, ale także budynek czy lokal.
Służebność przesyłu umożliwia więc przedsiębiorcy wstęp na cudzy teren, który jest obciążony tą służebnością, aby zainstalować urządzenia przesyłowe, a także móc je w razie potrzeby naprawić, wymienić czy konserwować.
Jak podaje dziennik, Sąd Okręgowy w Płocku odrzucił wniosek spółki, która domagała się stwierdzenia zasiedzenia służebności. Sąd stwierdził, że prawo do korzystania z gruntu pod linią energetyczną można nabyć, dopiero gdy zacznie się przesyłanie energii przez tę instalację.
Sąd zauważył, że spółka nie przedstawiła dokumentów, które potwierdzały, że słup był widoczny przed 1988 r. Zgodnie z przepisami, prawo do korzystania z urządzeń przesyłowych można zdobyć po 30 latach, ale tylko wtedy, gdy urządzenie jest "trwałe i widoczne".
Budowa to nie zasiedzenie. Jest wyrok Sądu Najwyższego
Spółka odwołała się do Sądu Najwyższego, który również odrzucił jej skargę. Sąd stwierdził, że zasiedzenie prawa do korzystania z takich urządzeń jest możliwe, ale nie wyjaśnił dokładnie, co oznacza "trwałość" i "widoczność".
Sąd Najwyższy podkreślił, że samo wejście na teren i rozpoczęcie budowy słupa energetycznego nie jest wystarczające, by uznać to za pełne korzystanie z gruntu, które prowadziłoby do zasiedzenia. Spółka do 1988 r. miała tylko dostęp do działki, ale nie korzystała z prawa do pełnego użytkowania tej nieruchomości.
– Konstrukcjom rozpoczętym, jeszcze nieukończonym, elementom i przyrządom niestanowiącym pewnej całości, wymagającym nadal bliżej nieokreślonego nakładu prac w toku ich wznoszenia, nie sposób przypisać przymiotu urządzeń dających się zauważyć i zdatnych do użytku – wskazała w konkluzji uzasadnienia sędzia Marta Romańska, cytowana przez dziennik.