A jednak interwencja
Dzień wczorajszy na rynku walutowym charakteryzował się wysoką zmiennością wywołaną publikacjami fundamentalnymi. Najpierw gorszy od oczekiwań odczyt indeksu nastrojów w gospodarce instytutu ZEW dla strefy euro spowodował spadki głównej pary walutowej.
15.09.2010 12:44
Złe nastroje spotęgowane zostały słabą produkcją przemysłową w lipcu w strefie euro, która pozostała na poziomie z czerwca. Później jednak na rynek napłynęły bardzo dobre dane ze Stanów Zjednoczonych. Dynamika bazowej sprzedaży detalicznej (bez samochodów) miesiąc do miesiąca była dwukrotnie wyższa niż się spodziewano. Początkowo na wieść o tym inwestorzy się zawahali, jednak wkrótce zaczęli dyskontować tę informację kupując euro za dolary.
Niewątpliwie warto odnotować historyczne maksima na złocie, jak również spadek kursu USDCHF poniżej parytetu 1:1. Te dwie przesłanki mogłyby sugerować masową ucieczkę inwestorów od ryzykownych aktywów do tych najbardziej bezpiecznych czyli innymi słowy wysoki wzrost awersji do ryzyka. I w ten właśnie sposób zachowanie rynków tłumaczy znaczna część analityków. Rzeczywistość jest jednak inna. Indeks VIX, stanowiący dla rynku pewnego rodzaju barometr strachu, pozostał wczoraj poniżej historycznej średniej, wynoszącej ok. 22 punktów, a większość światowych indeksów zamknęła sie w okolicach ceny otwarcia. Spadek kursu USDCHF był po prostu efektem wyprzedaży dolara (jego notowania spadły w stosunku do większości walut), a tani dolar spowodował wzrost popytu na złoto (wyceniane w dolarach).
Dużą niespodziankę przyniosła nam sesja azjatycka. Po wczorajszych wyborach w Japonii wydawało się, że szanse na interwencje są nikłe. Tymczasem rząd za pośrednictwem Ministerstwa Finansów kupił dolary, by ograniczyć umocnienie jena. Była to pierwsza interwencja od sześciu lat.
EURUSD
Dużo lepsza sprzedaż detaliczna za oceanem wywołała gwałtowny wzrost kursu euro w stosunku do dolara, dzięki czemu wspólna europejska waluta odrobiła wcześniejsze straty i przebiła istotne opory, najpierw 1.2875, a następnie 1.2915 -1.2925. Kurs zatrzymał się dopiero na wysokości 1.3035, gdzie znajduje się zniesienie Fibonacciego 61.8% ostatniego impulsu spadkowego. Ten poziom będzie teraz najbliższym oporem dla notowań EURUSD. Przebicie byłoby silnym sygnałem do ataku na sierpniowe maksima znajdujące się powyżej 1.33. Kierunek południowy będzie natomiast hamowany na poziomie 1.2950.
EURPLN
Dobre dane z USA miały również istotny wpływ na notowania złotego. Wywołane nimi lepsze nastroje i pozostająca, wbrew niektórym opiniom, na stosunkowo niewysokim poziomie awersja do ryzyka sprowadziły kurs EURPLN poniżej poziomu 3.9200. Wsparcie to nie zostało jednak trwale pokonane, co kolejny raz potwierdziło jego istotność. Dzisiaj Ministerstwo Finansów zaoferuje obligacje dziesięcioletnie o wartości 1,5 - 3 miliarda złotych. Nie powinno mieć to większego znaczenia na notowania złotego, chyba że popyt byłby dużo niższy od oczekiwań. EURPLN pozostanie więc raczej przy wczorajszych zakresach.
GBPUSD
Kurs GBPUSD podążył wczoraj, jak to ma ostatnio w zwyczaju, za kursem EURUSD. Aprecjacja funta była jednak stosunkowo niższa, a późniejsze odreagowanie silniejsze niż w przypadku euro. Może to oznaczać, iż inwestorzy wierzą w szybsze odbudowanie się gospodarki strefy euro niż gospodarki brytyjskiej. Na potwierdzenie tego dzisiaj ukazały się słabsze od oczekiwań dane z rynku pracy w Wielkiej Brytanii i para GBPUSD przybrała kierunek południowy. Wsparcie dla tego ruchu powinien stanowić przedział 1.5450-1.5460.
USDJPY
Bohaterem dnia jest jak na razie japoński jen, a konkretnie japońskie Ministerstwo Finansów. Interwencja w takich a nie innych okolicznaściach (niepowodzenia poprzednich podobnych posunieć) jest z pewnością ruchem odważnym. W krótkim terminie jej skutki są zauważalne, jen osłabił się o ponad dwie figury. W średnim okresie jednak trend pozostaje niezmienony i wzrost kursu USDJPY pewnie zostanie wkrótce zniwelowany. Chyba, że rynek przestraszy się kolejnych interwencji.
Kamil Rozszczypała