Ambasador: wymiana handlowa Polski z Brazylią wciąż za mała
Brazylia jest najważniejszym partnerem handlowym Polski w Ameryce Łacińskiej, ale jeżeli weźmie się pod uwagę rozmiary polskiej i brazylijskiej gospodarki, współpraca powinna być bardziej dynamiczna - powiedział we wtorek ambasador Brazylii w Polsce Alfredo Leoni.
24.01.2017 16:56
Leoni zwrócił uwagę na to, że jego kraj jest najważniejszym partnerem handlowym Polski w Ameryce Łacińskiej, ale odpowiada jedynie za 0,2 proc. polskiego eksportu i 0,5 proc. importu. Ambasador uczestniczył w zorganizowanej przez dziennik "Rzeczpospolita" konferencji "Współpraca Polska-Brazylia. Perspektywy ekspansji w Ameryce Południowej". "Istnieje duży potencjał współpracy między Polską a Brazylią w takich dziedzinach, jak: przemysł stoczniowy, samochodowy, maszynowy, chemiczny, transport kolejowy, produkcja tworzyw i nawozów sztucznych, telefonia komórkowa" - powiedział podczas konferencji.
Ambasador zaznaczył, że najbardziej znaną brazylijską firmą w Polsce jest Embraer - trzeci największy producent samolotów na świecie po Boeingu i Airbusie. "Obecnie PLL "LOT" korzystają z 24 samolotów tej marki" - przypomniał. Jako powody, dla których warto inwestować w Brazylii, wymienił polityczną stabilność kraju, największy rynek zbytu w Ameryce Łacińskiej oraz jego dobrą integrację z innymi gospodarkami regionu. Wyraził nadzieję, że polsko-brazylijskie stosunki gospodarcze ulegną dynamizacji po podpisaniu planowanej umowy handlowej między Unią Europejską a Brazylią.
Według danych GUS za 2015 rok obroty handlowe między Polską a Brazylią wyniosły 1.415,8 mln USD, odnotowując tym samym spadek o 16,3 proc. w porównaniu do 2014 roku, w którym osiągnęły rekordową kwotę 1.691,1 mln USD.
Wieloletni dyrektor Regionu Ameryka Północna i Południowa firmy chemii budowlanej Selena FM SA Krzysztof Stańczyk powiedział podczas konferencji, że kluczem do sukcesu na rynku brazylijskim jest zrozumienie jego specyfiki oraz bezpośrednia obecność w tym kraju. "Żeby prowadzić biznes w Brazylii, wystarczy sprzedawać produkty przez lokalnego importera, ale nie da się w ten sposób osiągnąć pozycji lidera w branży" - stwierdził. "Relacje biznesowe w Brazylii są relacjami personalnymi, co odróżnia je od robienia interesów w Europie lub Ameryce Północnej. Budowanie relacji z pojedynczym klientem może potrwać nawet 3 miesiące. Wspólne lunche, kolacje itd. mogą wydawać się stratą czasu, ale procentują na kolejnych etapach współpracy" - dodał Stańczyk.
Jako trudności, z jakimi muszą liczyć się polscy biznesmeni przy zakładaniu firm w Brazylii, Stańczyk wymienił brak przedsiębiorstw logistycznych pracujących na terenie całego kraju, koszty transportu, sięgające 10-15 proc. wartości wysyłanego towaru oraz wysokie oprocentowanie kredytów inwestycyjnych (15-16 proc.). "Najważniejszą osobą w firmie jest dyrektor finansowy, ponieważ w Brazylii płaci się olbrzymią liczbę podatków. Niektóre z nich obowiązują tylko na obszarze poszczególnych stanów. Samych rodzajów VAT jest kilka" - powiedział.
"Wiele wchodzących na rynek brazylijski firm, nawet największych światowych koncernów, popełnia ten sam błąd. Wydaje im się, że skoro ceny w Brazylii są wysokie, osiągną sukces oferując niższe. W Brazylii nie da się jednak dziś wygenerować wysokiej marży, ponieważ rosną koszty pracy i działalności operacyjnej. Związki zawodowe co roku negocjują podwyżki dla pracowników firm rzędu 7-8 proc." - podał biznesmen.