Banki chętnie doradzą własne TFI
Wprowadzenie MiFID w bankach pozwoli im świadczyć usługę doradztwa. To może ograniczać konkurencję na rynku TFI.
15.02.2010 | aktual.: 15.02.2010 09:34
Za cztery miesiące, 17 czerwca, w bankach (i biurach maklerskich) zaczną obowiązywać regulacje unijnej dyrektywy w sprawie rynków instrumentów finansowych – MiFID. Nowe przepisy w dużej mierze dotkną tych, którzy inwestują w fundusze. MiFID pozwoli bankom świadczyć tzw. usługę nielicencjonowanego doradztwa. Jak wynika z naszych informacji, część z nich planuje wykorzystać to do proponowania klientom przede wszystkim funduszy z oferty towarzystwa z grupy kapitałowej.
To zmniejsza konkurencję. A klienci niekoniecznie dostaną produkt najlepszy, ale raczej najbardziej dochodowy dla banku (przy produkcie „własnym” grupa nie dzieli się prowizjami z innymi firmami). Jak nieraz pisaliśmy, teraz niektóre instytucje „radzą sobie” poprzez wprowadzanie konkretnych produktów do planów sprzedażowych, odpowiednio wynagradzając pracowników. Ci mogą mieć motywację, by nieformalnie doradzać klientom.
Ograniczona konkurencja
– To dość oczywiste, że w momencie, gdy będziemy mieć legitymację do tego, by doradzić klientowi konkretny produkt, a nie tylko przedstawiać mu ofertę i ją scharakteryzować, najczęściej zaproponujemy mu fundusz TFI z naszej grupy. Z tego, co wiem, inne banki też tak będą robić – mówi przedstawiciel dużego banku.
Prawie wszystkie zapytane przez nas banki przyznają, że skorzystają lub poważnie rozważają skorzystanie z możliwości świadczenia doradztwa. Zarówno w segmencie klienta detalicznego, jak i private banking (dotychczas niektóre instytucje obchodziły przepisy, doradzając zamożnym klientom np. poprzez inną spółkę)
. Ta usługa, przynajmniej według obecnych planów, ma być w każdym banku bezpłatna.
W ofercie dla klientów detalicznych prawie wszystkie banki mają jedynie fundusze z oferty własnych TFI. Otwartą architekturą mogą się pochwalić BRE i Deutsche Bank – głównie w segmencie klienta zamożnego. Też klientom z wypchanymi portfelami ofertę kilku TFI (tzw. zarządzana otwarta architektura) proponują Raiffeisen, Millennium i Citi Handlowy. To miało się jednak zmieniać. Jak pisaliśmy, w środowisku, także z udziałem nadzorcy, dyskutowano, jak zwiększyć konkurencję i dać klientom banków dostęp do szerszej oferty funduszy, często lepiej zarządzanych i tańszych.
– W Polsce wciąż mamy do czynienia z zamkniętą architekturą. W takich warunkach trudno mówić o presji na poprawę jakości zarządzania czy obniżkę opłat – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. – Jeżeli banki, świadcząc usługę doradztwa, będą rekomendować fundusze własnych TFI, ewentualne otwieranie się architektury będzie tylko pozorne – komentuje. – Wówczas nadzór powinien rozważyć nakaz rozdzielenia biznesu bankowego od zarządzania aktywami – dodaje. Tak stało się np. w Izraelu kilka lat temu.
Z kolei Marcin Dyl, prezes Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami, uważa, że na Zachodzie otwarta architektura jest domeną jedynie pośredników finansowych, a nie banków. Dlatego nie martwi się o zdrową konkurencję na rynku TFI.
W każdym banku inny test
Od 17 czerwca klienci TFI przy zakupie jednostek w bankach (oraz biurach maklerskich) będą musieli wypełnić odpowiednie testy wskazujące na ich profil inwestycyjny, w tym skłonność do ryzyka. Jeżeli klient będzie chciał produkt inny od tego, na jaki jako odpowiedni wskazał test, będzie musiał podpisać oświadczenie, że jest świadomy takiej decyzji.
Od pół roku testy są obowiązkowe u pośredników finansowych, którzy – poza Expanderem – stosują te przygotowane przez IZFiA. Jak się dowiedzieliśmy, banki z nich nie skorzystają. Układają własne testy – prawdopodobnie każdy inny. – Ze względu na funkcjonowanie banków w różnych grupach kapitałowych z różnymi standardami wypracowanie wspólnego stanowiska jest dość trudne – komentuje Monika Talaga-Piotrowska, ekspert w departamencie bankowości detalicznej Kredyt Banku.
Czy MiFID służący ochronie klientów spełni swoje zadanie? – To zależy od tego, czy wytyczne dyrektywy traktuje się tylko jako obowiązkowe działania o charakterze biurokratycznym, czy też stara się w sposób jak najbardziej przejrzysty dotrzeć do klienta z odpowiednimi informacjami – komentuje Krzysztof Jeske, dyrektor ds. rozwoju bazy depozytowo-inwestycyjnej w grupie BZ WBK.
Natalia Chudzyńska
PARKIET