Banki stracą swój przywilej?
Piekielne narzędzie w rękach banków, które zniszczyło niejedną firmę, a setki Polaków doprowadziło na skraj bankructwa? A może skuteczny sposób na odzyskiwanie niespłacanych długów?
08.03.2013 | aktual.: 16.10.2016 16:35
Chodzi o bankowy tytuł egzekucyjny. Zapowiada się gorący bój o jego likwidację, do czego szykują się właśnie posłowie opozycji. Pytanie tylko, czy banki dadzą się pozbawiać instrumentu, który choć jest reliktem minionej epoki, niewątpliwie stawia je w uprzywilejowanej pozycji wobec innych firm.
Któż z nas nie słyszał o makaronach Malma? Zachwalała je w reklamach sama Sophia Loren. Dziś na próżno szukać Malmy na sklepowych półkach, firma musiała wstrzymać produkcję. Jak do tego doszło?
Początek całej historii to rok 1991 - wtedy to Michel Marbot, absolwent m.in. INSEAD, jednej z najbardziej prestiżowych szkół biznesu w Europie, kierujący przed laty bankami w Grecji i Włoszech, przyjeżdża do Polski, by zacząć nowy biznes. Kupuje największą w kraju fabrykę makaronu w Malborku, a potem jeszcze zakład we Wrocławiu. Dużo inwestuje, bo chce zbudować w Polsce silną markę. Sprowadza z Kanady specjalną odmianę pszenicy na mąkę. Interes się kręci, choć głównie za kredyty.
W 2003 roku Pekao SA proponuje Malmie 130 mln zł pożyczki na spłatę wcześniej zaciągniętych przez Marbota zobowiązań. Właściciel Malmy na to przystaje i jak dziś twierdzi - wpada w pułapkę. Po trzech latach bank żąda od niego spłaty całego długu. Daje mu na to dwa tygodnie. To początek upadku makaronowego potentata. Bank wydaje bankowy tytuł egzekucyjny. Do akcji wkracza komornik, potem syndyk. Demontowane są maszyny, także fabryka nie może dalej działać. Zostają tylko pracownicy, którym syndyk nie chce wypłacać pensji, a Marbot nie może - bo jest bankrutem.
To tylko jeden przykład na to, jak bankowy tytuł egzekucyjny może zniszczyć prosperującą firmę. Gdyby bank pozwolił firmie działać dalej, byłaby szansa, że Malma powoli spłaciłaby swoje długi. Bank jednak nie chciał czekać i zamiast tego zastosował bankowy tytuł egzekucyjny.
Co to jest? Najprościej rzecz ujmując, to zabezpieczenie dla banku. Zawiera je każda umowa kredytowa, tu znajdziemy m.in. informacje o tym, na jakie roszczenia finansowe narażamy się, jeśli nie będziemy spłacać rat. To zrozumiałe - bank musi się przecież zabezpieczyć. Tyle że, zdaniem wielu ekspertów, bankowy tytuł egzekucyjny stawia banki na uprzywilejowanej pozycji. Jeśli bowiem dłużnik przestanie spłacać raty, bank wystawia ten tytuł do sądu. Ten ma - uwaga - tylko trzy dni na wydanie tzw. klauzuli wykonalności. Sąd wydaje takie postanowienie na posiedzeniu niejawnym, co oznacza, że kredytobiorca nie ma w praktyce żadnego prawa do obrony. Co dalej się dzieje? Nietrudno zgadnąć - komornik zajmuje wyposażenie mieszkania, konto, samochód. W przypadku firm przejmuje maszyny, nieruchomości.
Banki udzielają coraz więcej kredytów i coraz częściej korzystają z bankowego tytułu egzekucyjnego - W 2009 roku liczba wystawionych tytułów sięgała 700 tysięcy. W 2012 roku przekroczyła milion - mówi Jerzy Bielewicz, prezes Stowarzyszenia Przejrzysty Rynek. - Banki, stosując bankowe tytuły egzekucyjne, potrafią zniszczyć nie tylko ludzi, ale także całe firmy. Co gorsza, wykorzystują ten przywilej na wiele sposobów. Na przykład w zapisie o poddaniu się egzekucji kwota, do jakiej kredytobiorca poddaje się egzekucji, może być większa od kwoty samego zobowiązania. Rekordzista podpisał umowę na kredyt konsumpcyjny na 3 tys. zł i zgodził się, że bank może egzekwować dług do 10 lat do kwoty, uwaga, 100 tys. zł! - dodaje. Żyjemy w wolnym kraju. I oczywiście, zapisu o dobrowolnym poddaniu się egzekucji w razie niespłacania rat można nie podpisywać. Ale wtedy o kredycie możemy tylko pomarzyć. Bez tego bank pieniędzy nam nie pożyczy.
Relikt przeszłości
Bankowy tytuł egzekucyjny to prawny następca bankowego tytułu wykonawczego, który został wprowadzony w Polsce dekretem z dnia 15 stycznia 1945 r. o Narodowym Banku Polskim. – Państwo w innym ustroju wyposażyło w to narzędzie banki, które także były państwowe. Wtedy traktowano całość gospodarki jak ramię państwa i samo państwo dbało, by egzekwować należności – mówi Adam Abramowicz z PiS, członek sejmowej Komisji Gospodarki. Ustrój się zmienił, ale bankowy tytuł wykonawczy ostał się. Zmieniono nazwę – na bankowy tytuł egzekucyjny. – Jeszcze niedawno takim narzędziem posługiwały się jeszcze banki na Węgrzech, ale rząd Wiktora Orbana je zlikwidował. Teraz bankowy tytuł egzekucyjny jest tylko w Polsce.
W Sejmie właśnie ruszają prace nad zlikwidowaniem bankowego tytułu egzekucyjnego i u nas. To jednak nie pierwsze działania zmierzające w tym kierunku. Już Ministerstwo Gospodarki za kierownictwa wicepremiera Waldemara Pawlaka przymierzało się do tego, jednak prace utknęły w martwym punkcie. Zdaniem części finansistów fakt, że banki dysponują tak groźnym narzędziem, powoduje, że zwykli obywatele, jak i firmy stoją na przegranej pozycji.
- Usytuowanie bankowego tytułu egzekucyjnego i procedury, które rządzą tym przywilejem banków, są zabójcze dla polskiej gospodarki. Stąd dysproporcja w aktywach banków, gdzie polskie firmy stanowią 15 proc. aktywów, a 40 proc. to klienci indywidualni. W zdrowej gospodarce powinno być na odwrót. Banki powinny robić gros interesów z firmami - podkreśla Jerzy Bielewicz.
Gdy firmy będą mogły zaciągać kredyty, będą się rozwijać, tworzyć nowe miejsca pracy. Tyle że teraz, po historii z opcjami walutowymi, które pogrążyły setki polskich przedsiębiorstw już na początku kryzysu, a teraz masowo wystawianych bankowych tytułach egzekucyjnych firmy po prostu boją się iść do banku po kredyt. Bo jeśli w biznesie powinie się noga, na pomoc instytucji bankowej w takiej sytuacji nie ma co liczyć. Firma nie spłaca rat? Bank wystawia bankowy tytuł egzekucyjny. Dłużnik często nawet o tym nie wie. Sąd o wydaniu klauzuli wykonalności bankowego tytułu egzekucyjnego powiadamia tylko bank. Potem wszystko toczy się już szybko: bank przejmuje nieruchomość, konta bankowe.
Teraz banki uzyskują jeszcze jeden przywilej: rząd chce, by sądy mogły wydawać elektroniczny tytuł egzekucyjny, co - w teorii - ma jeszcze usprawnić całą procedurę, bo odbywać się ona będzie przez internet. W rzeczywistości może się okazać, że pozycja klienta banku będzie jeszcze słabsza niż dziś.
Tajemnica bankowa
Stąd projekt poprawki PiS do senackiego projektu nowelizacji prawa bankowego, mający na celu wyeliminowanie bankowego tytułu egzekucyjnego. Choć sami posłowie wiedzą, że sprawy nie uda się łatwo i szybko przeforsować. - Chcemy najpierw dowiedzieć się, jakie instrumenty obowiązują w innych krajach Unii Europejskiej, dlatego zwróciliśmy się z prośbą o ekspertyzy między innymi do Biura Analiz Sejmowych. Czekamy także na stanowisko Ministerstwa Finansów oraz Sprawiedliwości, a także Komisji Nadzoru Finansowego - mówi poseł PiS Wiesław Janczyk, jeden z autorów poprawki.
Jest jeszcze jeden argument, który przemawia za koniecznością zmian przepisów. Chodzi o orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 15 marca 2011 r. o pozbawieniu ksiąg bankowych statusu dokumentów urzędowych. - Skoro Trybunał Konstytucyjny zakwestionował konstytucyjność przepisów dotyczących mocy urzędowej wyciągów z ksiąg banków, to tym samym trudno pozostawić bez zmian przepisy o bankowym tytule egzekucyjnym, który ma być wystawiany między innymi na podstawie ksiąg banków - podkreśla radca prawny Paweł Pelc, wiceprezes Agencji Ratingu Społecznego. - Także zasada równowagi stron w gospodarce rynkowej powinna prowadzić do dyskusji nad potrzebą utrzymywania bankowego tytułu egzekucyjnego w obrocie prawnym. Banki mają możliwość zabezpieczenia swoich interesów na takich samych zasadach jak inni wierzycieli występujący w obrocie - na przykład poprzez dobrowolne poddanie się egzekucji w formie aktu notarialnego na podstawie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego. By zmniejszyć dolegliwość tej formy zabezpieczenia
dla klientów banków, można rozważyć stosowne obniżenie taksy notarialnej za tego typu czynności - dodaje.
Wyjście z sytuacji więc jest. Jednak i banki, jak i lobbujący w ich imieniu Związek Banków Polskich łatwo nie odpuszczą i zamierzają do upadłego bronić narzędzia, w jakie wyposażono instytucje bankowe. Już szykują kontrargumenty. - Regulacje dotyczące bankowego tytułu egzekucyjnego, czy wcześniej do 1997 r. bankowego tytułu wykonawczego, były wielokrotnie kwestionowane i poddawane analizie przez Trybunał Konstytucyjny, który za każdym razem potwierdzał jego zgodność z konstytucją - twierdzą przedstawiciele ZPB. - Związek Banków Polskich przeciwstawia się tej propozycji (likwidacji bankowego tytułu egzekucyjnego – red.), gdyż będzie ona działała na szkodę klientów i systemu bankowego. Bankowy tytuł egzekucyjny w istotny sposób upraszcza, przyspiesza i czyni tańszym postępowanie egzekucyjne wytaczane dłużnikom banku.
I wylicza, że zmiany przepisów mogą kosztować nawet 3 miliardy złotych!
Kolejny argument banków przeciwko likwidacji bankowego tytułu egzekucyjnego jest taki, że to niezbędne narzędzie dla zapewnienia bezpieczeństwa systemu bankowego. Banki pożyczają pieniądze klientów, więc muszą mieć możliwość ich sprawnego odzyskania. Skoro tak dbają o interesy depozytariuszy, zapytaliśmy największe banki, m.in. PKO BP, Pekao SA czy mBank, o to, ile bankowych tytułów egzekucyjnych wystawiły w ostatnich miesiącach. I? Wszystkie w tej sprawie solidarnie milczą.
- Jeśli faktycznie bankowy tytuł egzekucyjny jest tak potrzebny, jak to twierdzi Związek Banków Polskich, to także inni przedsiębiorcy powinni być wyposażeni w takie narzędzie. Każdy przedsiębiorca przecież dokonuje transakcji i chciałby być maksymalnie zabezpieczony. Więc albo wszyscy będziemy mieć dostęp do takiego instrumentu, albo nikt - dodaje Adam Abramowicz z PiS.
Izabela Kordos
Gazeta Bankowa