Banki znów tracą. Google ratuje nastroje
Dobry wynik JP Morgan okupiony został księgową sztuczką i obawami o wyniki pozostałych przedstawicieli sektora. Jednak mimo przeceny banków na Wall Street, straty indeksów nie były duże.
14.10.2011 09:15
JP Morgan zarobił w III kwartale 4,3 mld USD, ale na zysk złożyła się także operacja wokół własnego długu, która dała 1,9 mld USD zysku brutto. Inwestorzy nie dali się przekonać tłumaczeniom banku i przecenili jego akcje o prawie 5 proc. Ponieważ nie uwzględniając tego zapisu, bank poniósłby stratę na działalności inwestycyjnej, inwestorzy uznali wyniki JP Morgan za nie najlepszy prognostyk dla pozostałych banków, których akcje także wczoraj taniały, nawet powyżej 5 proc. Mimo to, całą sesję można uznać za udaną, ponieważ choć w najgorszym momencie S&P tracił już 1,4 proc., to do końca dnia straty udało się ograniczyć do 0,3 proc. Warto też dodać, że po początkowych stratach na plus wyszły parkiety w Brazylii i Argentynie.
Po sesji wyniki opublikował Google - przychody (7,51 mld USD) i zyski (9,72 USD na akcję) okazały się wyższe od oczekiwań (odpowiednio 7,23 mld i 8,76 USD), a kurs w handlu posesyjnym wzrósł o 7 proc. Dla inwestorów może to być wskazówką, że branża internetowa może korzystać na spowolnieniu gospodarczym, ponieważ oferuje konsumentom możliwość obniżenia kosztów.
Wyniki sesji w Azji miały mieszany charakter, ale większość indeksów poniosła straty. Kospi wzrósł o 0,7 proc., Nikkei spadł o 8 proc. Podobnymi wynikami kończyły się sesje w Hong Kongu (spadek o 0,8 proc.), Szanghaju (0,8 proc.) czy Sydney (0,9 proc.).
Początek sesji w Europie może nie przynieść rozstrzygnięć. Z jednej strony humory inwestorów mogła popsuć decyzja S&P o obniżeniu ratingu Hiszpanii, z drugiej jednak trudno uznać tę decyzję za szokującą. W gruncie rzeczy niewiele ona zmienia w postrzeganiu długu Madrytu na rynkach, ponieważ już wcześniej obligacje rządu Jose Zapatero taniały. Mimo to akcje banków w Europie mogą tanieć, ponieważ im więcej mówi się o konieczności ich dokapitalizowania, tym bardziej inwestorzy mają podstawy by nie ufać odporności ich bilansów na nasilenie kryzysu na rynku długu. Propozycja, by stress-testy przeprowadzić w terminie 3-6 miesięcy może nie podobać się inwestorom. Aż tyle czasu rynki nie mają. Z kolei decyzja słowackiego parlamentu o ratyfikowaniu nowych reguł działania EFSF nie ma znaczenia dla inwestorów - była oczekiwana, a ewentualna odmowa bagatelizowana. Jeśli chodzi o plusy, to są nimi wyniki Google i być może - na tle zachowania Wall Street - zbyt głęboki wczorajszy spadek europejskich indeksów. W ciągu dnia
liczyć się będą wyniki sprzedaży detalicznej w USA za wrzesień (14:30). Zakup akcji na weekend rzadko okazywał się ostatnio dobrą strategią i wobec zapowiedzi licznych protestów społecznych na całym świecie w najbliższych dniach, część inwestorów może zechcieć poczekać z dalszymi decyzjami na rozwój wypadków. Ponieważ wiele indeksów znalazło się nieznacznie poniżej oporów wyznaczanych przez sierpniowe szczyty, można założyć, że dziś do ich przełamania nie dojdzie.
Emil Szweda, Noble Securities