Bardzo kosztowne dane. Internauta skarży się na operatora promu
Wybrał się z żoną w rejs po Bałtyku. Mimo że nie opuścił UE, dostał bardzo wysoki rachunek za roaming danych. Opisał sprawę na Facebooku.
- Chciałbym się podzielić z Wami niezbyt miłym doświadczeniem, które może pomoże Wam uniknąć podobnych problemów - zaczyna facebookowy wpis Michał Milowicz.
Jak tłumaczy, wybrał się z żoną na wycieczkę "Szwecja w jeden dzień" ze Stena Line. Na miejscu korzystał z internetu, który w granicach UE zapewnia mu operator (aktywował dane roamingu).
- W drodze powrotnej zaraz po zakwaterowaniu w kabinie poszliśmy spać. Danych w roamingu nie wyłączyłem, bo przecież płynąc promem ze Szwecji do Polski UE nie planowałem opuszczać - tłumaczy pan Michał.
W całej UE roaming tak jak w Polsce. Kosztowne opłaty 15 czerwca przechodzą do historii
Tymczasem, jak pisze, w nocy stracili szwedzki zasięg komórkowy a na promie uruchomiono sieć GSM. Telefony pana Michała i jego żony połączyły się z nią.
- Telefon żony pobrał i wysłał łącznie 4MB, a mój 6MB. Razem 10MB (tak MB, nie GB). Za tę powalającą ilość danych (tyle waży teraz jedno zdjęcie zrobione lepszym smartfonem Stena Line policzyła sobie 445 zł - irytuje się pan Michał.
Wychodzi 44,5 zł za 1 MB danych, tymczasem w 2017 roku maksymalna cena za transmisję 1 GB danych to 7,7 euro plus VAT (w 2018 roku cena wynosi 6 euro plus VAT za 1 GB).
- Ja rozumiem, że cena musi być wyższa na statku przez łącze satelitarne. Rozumiem, że może być kilkukrotność ceny rynkowej... niech im będzie x10...x20, ale x1000? Takiego przelicznika jeszcze nie widziałem - pisze pan Michał.
Przyznaje, że nikt go nie zmuszał do pobierania danych i sam zostawił "dane sieci komórkowej w roamingu" w pozycji włączonej.
- Jednak nie miałem pojęcia, że prom ma własną sieć, która włączy się w nocy. Czuję się oszukany i uważam taki sposób zarabiania na pasażerach za naprawdę paskudny Mam nadzieję, że tym postem oszczędzę komuś nieprzewidzianych wydatków - dodaje.
