Będą podwyżki dla nauczycieli. Premier ogłosi je 4 września
Premier Beata Szydło i minister edukacji Anna Zalewska zapowiadają, że nauczyciele dostaną podwyżki. Szczegóły szefowa rządu ma ogłosić 4 września. Akurat tego samego dnia mają protestować nauczyciele.
27.08.2017 | aktual.: 27.08.2017 15:20
Zapowiada się gorący początek roku szkolnego. Wchodzi w życie reforma przywracająca ośmioletnie podstawówki, czteroletnie licea i pięcioletnie technika. Jednocześnie stopniowo likwidowane będą gimnazja, choć rząd PiS woli używać określenia "wygaszanie gimnazjów". Rządząca partia nie poczekała z wprowadzeniem zmian na wynik referendum w tej sprawie. Pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum podpisało się 910 tysięcy Polaków. Wniosek jednak utknął w Sejmie, a rok szkolny zbliża się wielkimi krokami.
Związek Nauczycielstwa Polskiego szykuje na 4 września protest przed siedzibą MEN. Nauczyciele boją się o pracę i nie chcą, żeby temat reformy oświatowej zniknął z debaty publicznej. - To jest sprawa, która dotyczy 5 milionów uczniów, paru milionów rodziców i musimy wiedzieć, w co wchodzimy - mówił niedawno prezes ZNP Sławomir Broniarz.
Rząd przygotowuje coś, co może zdusić nauczycielskie protesty w zarodku. Na samym początku roku szkolnego premier Beata Szydło ma ogłosić podwyżki dla nauczycieli. Minister Zalewska nazywa to "niespodzianką". - 4 września premier będzie mówiła o podwyżkach - zapowiedziała w sobotę wieczorem w rozmowie z TVP. - Razem z panią premier chcemy pokazać kilka niespodzianek - mówiła. Na pytanie prowadzącego, czy chodzi o podwyżki, odpowiedziała: "nie tylko".
Zalewska po raz kolejny zadeklarowała, że nie będzie zwolnień nauczycieli, związanych z reformą oświaty. - Przekształcenie generuje tylko i wyłącznie nowe miejsca prac. Powstanie dwa tysiące nowych oddziałów – czyli klas. Po drugie, pojawia się dodatkowa godzina – to jest 1,1 tys. miejsc pracy. W przyszłym roku będą cztery godziny - wyliczała.
W podobnym tonie wypowiedziała się Beata Szydło w wywiadzie dla "Super Expressu".
- Ta reforma ma w perspektywie długofalowej zagwarantować pracę dla nauczycieli. Nie chcemy, aby powtórzyły się lata 2007-2015, kiedy ze szkół zwolnionych zostało prawie 50 tys. nauczycieli i nikt wtedy nie reagował. Reforma oświaty to nie tylko stopniowe wygaszanie gimnazjów czy uruchomienie szkół branżowych, ale także poprawa warunków pracy nauczycieli. Mogę zdradzić, że przewidzieliśmy dla nich podwyżki - powiedziała szefowa rządu.
Nauczyciele twierdzą jednak, że zwolnienia już się zaczęły. Pod koniec czerwca Sławomir Broniarz podał, że od 1 września w związku z reformą edukacji pracę straci 9,4 tys. nauczycieli, a 22 tys. nie będzie miało pełnego etatu. Powołał się na arkusze organizacyjne szkół. Zaznaczył, że dane pochodzą z 16 województw.
- Wbrew zapowiedziom minister Anny Zalewskiej, powtarzanych także między innymi przez premier Beatę Szydło, że nie będzie zwolnień, one są i to znaczące, podobnie jak praca w niepełnym wymiarze czasu pracy, także poniżej połowy etatu. To przekłada się na niewielkie wynagrodzenia i powiększanie się liczby "biednych pracujących" - mówi szef ZNP.
Według ZNP, wśród 9389 nauczycieli, którzy stracą pracę, większość stanowią osoby, które otrzymały wypowiedzenie; takich osób jest 5189. 4200 to nauczyciele, którym nie przedłużono czasowej umowy o pracę. Najwięcej zwolnień będzie w województwach: mazowieckim, małopolskim, lubelskim, wielkopolskim i świętokrzyskim.
Nie wiadomo jeszcze, jaka będzie skala podwyżek. Szczegóły mają być ogłoszone 4 września.