Ważne zmiany dla cudzoziemców w Polsce. "Podwyżki są bulwersujące"
Od początku grudnia Gruzini zostali wyłączeni z ruchu bezwizowego i będą dłużej czekali na zezwolenia, aby pracować w Polsce. To niejedyna zmiana - pracodawcy zapłacą cztery razy więcej za dokumenty dla cudzoziemców. Ich zdaniem podwyżki są "bulwersujące", bo nie idzie za tym poprawa standardu obsługi, który "jest bardzo niski".
Od 1 grudnia 2025 r. obowiązują dwie ważne zmiany w zakresie zatrudniania cudzoziemców.
Pierwsza z nich dotyczy Gruzinów. Na mocy rozporządzenia Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej usunęło Gruzję z wykazu krajów, których obywatele mogą korzystać z uproszczonych zasad dostępu do polskiego rynku pracy. Na liście pozostały Armenia, Białoruś, Mołdawia i Ukraina.
"Z uwagi na rozwój sytuacji politycznej w Gruzji i stan stosunków dwustronnych oraz uwzględniając trwające prace koncepcyjne nad skutecznym zastosowaniem wobec obywateli tego państwa odstępstw od ruchu bezwizowego, za zasadne uznano odejście od modelu uprzywilejowania obywateli Gruzji w zakresie pozyskiwania dokumentów uprawniających do podejmowania pracy na terytorium RP" - tak argumentował tę decyzję resort.
Wysłał towar do Portugalii i zaliczył wtopę. Klient żąda 6 tys. euro
Co to oznacza w praktyce? Gruzini zostają wykluczeni z ruchu bezwizowego, więc nie mogą korzystać z procedury uproszczonej. Pozostaje im tryb zwykły, czyli uzyskanie zezwolenia na pracę od wojewody i wyrobienie wizy.
Procedura dla Gruzinów się wydłuży. Do tej pory mogli uzyskać oświadczenie w Urzędzie Pracy w ciągu 2-3 dni, maksymalnie 7 dni, a teraz będą czekali ok. 2 miesiące na zezwolenie na pracę od wojewody. To będzie spory problem dla pracodawców - tłumaczy w rozmowie z WP Finanse Michał Solecki, prezes Worksol Group, firmy rekrutującej cudzoziemców do pracy w Polsce.
- To realne utrudnienie w obsadzaniu wakatów. Firmy ceniły tę procedurę za szybkość i przewidywalność - wskazuje w komentarzu dla naszej redakcji Artur Gregorczyk, szef Działu Prawnego agencji pracy EWL Group, prezes Legalito.
Solecki zwraca uwagę, że pracodawcy odpowiadają nie tylko za samo zatrudnienie, lecz także za migrację, więc trzeba patrzeć odpowiedzialnie na to, co się dzieje.
- Policja przedstawiła dane, z których wynika, że przestępczość wśród obywateli Gruzji jest znacznie wyższa niż wśród obywateli innych państw trzecich. Poza tym działają też organizacje przestępcze. To są pewne obiektywne dane, które akceptujemy - podkreśla.
W rozporządzeniu czytamy, że Gruzini, którym powierzono wykonywanie pracy na podstawie oświadczenia uzyskanego przed 1 grudnia 2025 r. mogą kontynuować pracę na warunkach określonych w tym oświadczeniu do dnia upływu ważności tego oświadczenia. Dotyczy to także osób, wobec których postępowania zostały wszczęte, ale nadal trwają.
"Tylko wykreślamy, ale nie dopisujemy"
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) w styczniu 2025 r. Gruzini stanowili ok. 2,6 proc. pracujących cudzoziemców w Polsce, czyli ok. 27-28 tys. osób. To trzecia największa grupa zatrudnionych obcokrajowców (po Ukraińcach i Białorusinach). Gregorczyk podkreśla, że Gruzini są kluczowymi pracownikami "dla logistyki, budownictwa i HoReCa, czyli branż walczących z brakiem rąk do pracy".
Mimo tego prezes Worksol zwraca uwagę, że "Gruzja to nie jest kierunek, który zdominował rekrutację, więc firmy będą mogły dalej funkcjonować, a może wpłynie to pozytywnie na bezpieczeństwo Polski".
Problem polega jednak na tym, że coraz częściej wskazuje się, z których państw pracowników ściągać nie można, ale w zmian nie daje się żadnej alternatywy. Tylko wykreślamy, ale nie dopisujemy. Filipińczycy asymilują się świetnie, z Indonezyjczykami nie ma żadnych problemów. To dlaczego obywatelom tym państw nie wydaje się więcej wiz? Dlaczego w miejsce wykreślonych cudzoziemców państwo nie daje innych możliwości? - pyta Solecki.
Podobnego zdania jest Gregorczyk. - Z perspektywy rynku kluczowe jest, aby po ograniczeniu jednego kierunku państwo zapewniło alternatywę np. poprzez bezpieczne otwarcie na kraje azjatyckie (np. Filipiny - gdzie mamy bardzo dobre przykłady integracji z polskim rynkiem pracy) - ocenia.
Jednak, jak dodaje, trzeba pamiętać, że wciąż ogromną barierą w zatrudnianiu cudzoziemców pozostaje dostęp do wiz, który dodatkowo zaostrzył się po tzw. aferze wizowej. - Każde nowe, bezpieczne otwarcie na kolejne kraje musi iść w parze z usprawnieniem i większą przejrzystością procesów wizowych, inaczej będzie to tylko teoretyczna możliwość na papierze - twierdzi.
Gregorczyk podkreśla, że wykreślenie Gruzinów z uprzywilejowanego wykazu może ich skłonić do szukania pracy w innych państwach. - Po dekadzie dynamicznego wzrostu - od ok. 500 osób zgłoszonych do ZUS w 2015 r. do ponad 25 tys. obecnie - wielu pracowników, zwłaszcza sezonowych, będzie szukać innych kierunków. Obecne, mało przewidywalne procedury legalizacji i wydłużone terminy sprawiają, że częściej wybiorą Czechy czy Niemcy, co osłabi pozycję polskich pracodawców i całej gospodarki - wyjaśnia.
Podobnego zdania jest Maciej Pełka, dyrektor ds. rekrutacji międzynarodowych Gi Group. - Część pracowników może rozważać inne kraje, takie jak Czechy, Niemcy czy Szwecja, do których mogą wjechać w ramach ruchu bezwizowego, szczególnie tam, gdzie procedury legalizacyjne funkcjonują szybciej - wskazuje w komentarzu dla WP Finanse.
Opłaty w górę czterokrotnie. "Standard obsługi jest bardzo niski"
Druga zmiana, która obowiązuje od początku grudnia, to czterokrotna podwyżka opłat w związku ze złożeniem wniosku o wydanie zezwolenia na pracę. Nowe stawki to:
- z 50 na 200 zł - jeżeli pracodawca zamierza zatrudnić cudzoziemca na podstawie zezwolenia na pracę na okres nie dłuższy niż 3 miesiące,
- ze 100 na 400 zł - jeżeli pracodawca zamierza zatrudnić cudzoziemca na podstawie zezwolenia na pracę na okres dłuższy niż 3 miesiące,
- z 200 na 800 zł - jeżeli pracodawca spoza UE planuje oddelegować cudzoziemca na terytorium Polski,
- z 30 na 120 zł - jeżeli pracodawca planuje zatrudnić cudzoziemca w oparciu o zezwolenie na pracę sezonową,
- ze 100 na 400 zł - za wpis oświadczenia o powierzeniu pracy cudzoziemcowi.
W uzasadnieniu czytamy, że opłaty nie były zmieniane od 2007 r., a nowe stawki są proporcjonalne do wzrostu płacy minimalnej. W ocenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) podwyżki mają też ograniczyć nielegalny handel zezwoleniami.
- Przedsiębiorców najbardziej bulwersują podwyżki, ponieważ standard obsługi jest bardzo niski. Nie ma mowy o terminowości. Zasady wskazują, że zezwolenie na pracę ma być wydane w ciągu 30 dni, a są województwa, gdzie trzeba czekać 3-4 miesiące. To łamanie kodeksu postępowania administracyjnego. Skoro mamy płacić cztery razy więcej, to procedury powinny być szybsze - ocenia Solecki.
Z kolei Pełka zwraca uwagę, że może to "ograniczyć nadużycia". - Dotychczas niskie koszty sprzyjały masowemu wystawianiu fikcyjnych, oświadczeń i zezwoleń. Taki proceder stosowany przez nieuczciwe podmioty umożliwiał niektórym cudzoziemcom wjazd na teren Polski - twierdzi.
Droższy proces zatrudnienia może w dłuższej perspektywie przełożyć się na wzrost cen usług. Możliwy jest również spadek liczby legalnie zatrudnionych cudzoziemców. Część firm, chcąc ograniczyć koszty, będzie skłonna wracać do zatrudnienia nieformalnego. Dodatkowo pracodawcy mogą prowadzić bardziej ostrożną politykę rekrutacyjną. Może to skutkować zaostrzeniem kryteriów zatrudnienia oraz pogorszeniem warunków płacowych dla cudzoziemców - zaznacza.
W tym kontekście Konfederacja Lewiatan zwraca uwagę w oficjalnym piśmie do ministry rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszki Dziemanowicz-Bąk, że opłata za wydanie dokumentów legalizujących pracę nie jest jednorazowa, co przy tak wysokiej podwyżce oznacza spore obciążenie.
"Przepisy regulujące możliwość powierzania pracy cudzoziemcom są sztywne, a każda zmiana warunków zatrudnienia cudzoziemca (stanowiska, miejsca pracy, wymiaru etatu) lub awans pracownika wymaga uzyskania nowego dokumentu i wniesienia opłaty" - wskazuje organizacja.
Gregorczyk uważa, że będzie to "duże obciążenie dla MŚP i branż o wysokiej rotacji kadr". - Rozumiemy chęć walki z nadużyciami, ale sama podwyżka bez usprawnienia i cyfryzacji procedur uderzy bardziej w uczciwych pracodawców niż w szarą strefę. Wyższe opłaty powinny przekładać się na szybsze rozpatrywanie wniosków i transparentność procesu - podkreśla.
Zdaniem prezesa Worksol, podwyżki oraz przewlekłość w wydawaniu decyzji odbiją się także na innych aspektach branży.
- Problem polega na tym, że wydłużenie czasu wydania zezwolenia na pracę spycha ludzi do szarej strefy. Jeśli cudzoziemiec słyszy, że dostanie pracę, ale dopiero za 2 miesiące, kiedy dostanie oficjalne zezwolenie, to rezygnuje. Musi znaleźć źródło zarobku szybciej, żeby utrzymać siebie i rodzinę. W skali całego kraju takich przypadków są tysiące. Przez brak legalnego źródła dochodu cudzoziemcy nie mogą liczyć na ubezpieczenie zdrowotne, ale traci na tym też państwo, bo to są tysiące nieopłaconych składek, zaliczek na PIT - kwituje.
Maria Glinka, dziennikarka WP Finanse i money.pl