Bernanke: Deficyt jest groźny. Giełdy w dół

Ben Bernanke - przewodniczący rezerwy federalnej - powiedział przed Kongresem, że olbrzymi deficyt budżetowy zagraża stabilności finansowej.

03.06.2009 17:48

WYDARZENIE DNIA

Ben Bernanke - przewodniczący rezerwy federalnej - powiedział przed Kongresem, że olbrzymi deficyt budżetowy zagraża stabilności finansowej.

_ Choć okazujemy silne przywiązanie do stabilności finansów państwa w długim terminie, to możemy nie mieć ani stabilności finansowej, ani zdrowego wzrostu gospodarczego _ - powiedział Bernanke. Powiedział, że obawy o kondycję budżetu już teraz wpływają na ceny obligacji o długim terminie wykupu. Z innych opublikowanych dziś danych wynika, że przez ostatni tydzień o 40 punktów wzrosło także oprocentowanie kredytów hipotecznych.

Wypowiedzi szefa Fed to czytelny sygnał, że bank centralny zdaje sobie sprawę z możliwych konsekwencji rozbudowy deficytu budżetowego (choć sam umożliwiał go skupując obligacje skarbowe). Wczoraj również Angela Merkel wyraziła podobną opinię o psucie rynku długu oskarżając z kolei właśnie bankierów centralnych z USA, Banku Anglii i ECB. Być może już dziś rysuje się problem odpowiedzialności za konsekwencje ostatnich działań "antykryzysowych".

Rynki akcji traciły już przed wypowiedzią Bernanke, więc trudno mówić, że podziałała na nie jak zimny prysznic. Inwestorzy powinni jednak sobie zdawać sprawę, że stąpają po cienkim lodzie, ponieważ ani recesja, ani problem sfinansowania deficytów budżetowych nie zniknęły tak po prostu wraz z ostatnim wzrostem indeksów giełdowych. W Warszawie ceny akcji spadały, choć samo otwarcie wypadło jeszcze pomyślnie.

Później pomimo nadchodzących dobrych danych - wzrosły indeksy PMI dla sektora usług w Europie, wzrosły zamówienia w przemyśle w USA, a raporty z rynku pracy ADP i Challengera okazały się lepsze niż oczekiwano - inwestorzy nie wykazywali większego zainteresowania zakupami. Mieliśmy więc realizację zysków, której należało się spodziewać po rajdzie z dwóch pierwszych dni tygodnia.

Swoje dołożył też tracący na wartości złoty (mimo niezłych wyników aukcji i obligacji), który w przeciwieństwie do giełdowych indeksów nie zyskiwał wcześniej. Trudno o czytelniejszy dowód na to, że ostatni wzrost był zasługą krajowego kapitału. A jeśli liczono na inwestorów zagranicznych, to dziś te nadzieje były właśnie rozwiewane. Tym bardziej, że dolar umacniał się wobec euro, co także możemy przypisać realizacji zysków z wcześniejszego - silnego - spadku dolara.

Takiego samego określenia można użyć w odniesieniu do rynków surowcowych - ropa potaniała o 2 proc., mieć o 1,6 proc., a złoto o 0,5 proc. Złoto jednak wcześniej nie drożało tak silnie jak ropa i miedź. A po drugie to właśnie metale szlachetne mogą zyskiwać, jeśli zrealizuje się czarny scenariusz dla gospodarki amerykańskiej.

Łukasz Wróbel - Open Finance
Open Finance

| Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania. |
| --- |

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)