Bez porozumienia na szczycie OPEC. To dobre wieści dla polskiej gospodarki
Prawie 10 mld dolarów wydały w ubiegłym roku polskie firmy na zakup ropy naftowej za granicą. Dzięki spadkom cen ropy zaoszczędziliśmy ogromne pieniądze.
02.06.2016 | aktual.: 02.06.2016 16:18
Wiele wskazuje na to, że surowiec pozostanie tani. Szczyt OPEC zakończył się znowu bez porozumienia.
Aktualizacja 15:50
Zebranie przedstawicieli krajów OPEC w Wiedniu było kolejną próbą porozumienia kartelu w sprawie redukcji wydobycia. Najwięksi eksporterzy świata, z wyłączeniem Rosji, zmieniając poziom produkcji mogą regulować cenami tego podstawowego dla gospodarki globu surowca. Ostatnio nie udawało im się w tej kwestii dogadać. Pat wciąż trwa.
- Delegaci wyjeżdżają z Wiednia bez nowych ustaleń, poza przyjęciem Gabonu do kartelu. Iran nadal nie jest gotowy do zamrożenia produkcji, ponieważ najpierw chce wrócić do poziomu wydobycia sprzed sankcji. Kolejne posiedzenie OPEC już pod koniec listopada i być może wtedy Iran zwiększy produkcję na tyle, że będzie gotowy do współpracy - komentuje sytuację Mateusz Adamkiewicz, analityk HFT Brokers.
Od sierpnia 2014 roku do ostatniego stycznia ceny surowca prawie nieprzerwanie spadały, schodząc nawet poniżej poziomu 30 dolarów za baryłkę ropy Brent. Przez ostatnie trzy miesiące mieliśmy do czynienia z odbiciem w okolice 50 dolarów. Fiasko rozmów może przyczynić się znowu do głębszych spadków. W ciągu ostatniej godziny notowania surowca spadły o prawie 1,5 proc.
Ceny ropy europejskiej Brent i amerykańskiej WTI src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1420153200&de=1464880200&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=oil.z&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=oilc&colors%5B1%5D=%23e823ef&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Winny miał być spadek popytu ze strony spowalniających Chin, sankcji na Rosję w związku z zajęciem Krymu, ale i powrót do gry Iranu. Ten ostatni stawia główny opór przeciw ustaleniom choćby zamrożenia produkcji, bo wieloletnie embargo przetrzebiło budżet państwa, wywołało braki inwestycyjne i kraj potrzebuje kapitału jak powietrza.
Nie inaczej było na czwartkowym posiedzeniu OPEC. Irański minister już we wstępnych wypowiedziach deklarował, że jego kraj potrzebuje znaczącego udziału w ogólnej kwocie produkcji kartelu, znacznie przekraczającego to, co wytwarza obecnie. Wymagania Iranu nie są małe. Może to być około 4,7 mln baryłek dziennie, co stanowiłoby blisko 15 proc. łącznej produkcji wszystkich krajów kartelu.
- Takie rozwiązanie z pewnością byłoby skuteczniejszym sposobem na regulowanie wydobycia ropy naftowej w OPEC, zważywszy na fakt, że dotychczasowe próby solidarnego cięcia produkcji okazywały się słowami rzucanymi na wiatr - komentuje Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ.
Oszczędzamy miliardy dzięki tańszej ropie
W 2015 roku do Polski według danych GUS sprowadzono ropę o wartości 9,9 mld dolarów, co w przeliczeniu na złotówki daje 36,8 mld zł. Stanowiło to niecałe 5 proc. wartości wszystkich towarów sprowadzonych w tym czasie do Polski.
Dla porównania, rok wcześniej wydaliśmy na ropę 17,2 mld dolarów (53,5 mld zł) i dawało to aż 7,7 proc. ogólnej wartości importu.
Dzięki wojnie cenowej na świecie można więc podsumować korzyści naszej gospodarki na 16,7 mld zł, czyli aż 0,9 proc. Produktu Krajowego Brutto. Nominalnie PKB w 2015 roku przyrósł o 4,1 proc., jak więc widać znaczną część naszej obecnej względnej prosperity, spadającego bezrobocia i rosnących płac realnych zawdzięczamy niskim cenom paliwa.
Od początku 2015 roku pracę znalazło w kraju prawie 100 tys. osób w dużych i średnich firmach i m.in. dzięki temu (inna przyczyna to emigracja) oficjalna liczba zarejestrowanych bezrobotnych spadła o 303 tys. osób, a stopa bezrobocia zeszła do poziomu 9,5 proc. w kwietniu.
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie wzrosło o prawie 240 zł brutto (do 4181 zł brutto czyli 2980 zł netto miesięcznie w pierwszym kwartale), czyli o 167 zł "na rękę".
Realnie nasze zarobki wzrosły jednak jeszcze wyżej. Dzięki cenom ropy mamy spadek cen większości towarów, co pozwala nam za te same pieniądze kupić więcej niż przed rokiem.
Niech żyje deflacja
Większość ekonomistów źle patrzy na spadek cen w gospodarce. Ma to świadczyć o słabych możliwościach podwyższania cen przez producentów, a poza tym demotywuje konsumentów od kupowania. Zjawisko kupowania tu i teraz, w obawie, że ceny wzrosną, ma pobudzać gospodarkę.
Zupełnie inaczej widzą to konsumenci. Spadek cen to prawdziwe dobrodziejstwo dla domowych budżetów i realia pokazują, że zaoszczędzone pieniądze wydajemy na co innego, a gospodarka na tym wcale nie musi tracić.
W całym 2015 r. wzrost gospodarczy Polski mimo spadku cen (albo dzięki niemu) napędzany był przez wzrost zakupów, a nie odstawały od tego inwestycje przedsiębiorstw i dynamika eksportu. W pierwszym kwartale bieżącego roku tylko inwestycje okazały się gorsze, ale zrzuca się to na karb opóźnienia w realizacji projektów budowlanych finansowanych przez Unię.
Czy deflacja jest dobra, czy zła, to wszystko zależy od tego, jakie są powody niższych cen. Deflacja wywołana niższymi cenami ropy to dla gospodarki naszego kraju akurat nie bolączka, ale zbawienie.
Zmiany cen w polskiej gospodarce (proc., rok do roku) src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1370164784&de=1464818400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=inflacja&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&tid=0&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1&rl=1"/>