Bezrobocie siedzi w głowie. Skąd się biorą bezrobotne pokolenia?

Bezrobotni rodzice, bezrobotne dzieci… okazuje się, że coraz częściej całe rodziny nie potrafią odnaleźć się w coraz trudniejszej rzeczywistośc

Bezrobocie siedzi w głowie. Skąd się biorą bezrobotne pokolenia?
Źródło zdjęć: © Thinkstock

28.05.2012 | aktual.: 28.05.2012 17:41

Bezrobotni rodzice, bezrobotne dzieci… okazuje się, że coraz częściej całe rodziny nie potrafią odnaleźć się w coraz trudniejszej rzeczywistości. Dlaczego „morale” pracy jest niskie, a poszukiwanie zatrudnienia nieopłacalne pytamy Aurelię Kurczyńską, psychologa z Kliniki Invicta.

- Dlaczego ludzie obserwujący swoich rodziców bez pracy, nie chcą podejmować walki o swoją lepszą przyszłość?

- Jak pokazują badania, dzieci, które wychowywały się w rodzinach, w których rodzice byli bezrobotni, są bardziej obciążone ryzykiem bezrobocia. Można powiedzieć, iż niezaradność, bierność, czy bezczynność w pewien sposób wynosi się z domu.

- Ale przecież muszą z czegoś żyć. Jak sobie radzą?

- Ludzie radzą sobie w różny sposób z bezrobociem. Niektórzy nie czują się odpowiedzialni ani za powstanie problemu, ani też za jego rozwiązanie. W grupie osób długotrwale bezrobotnych bardzo rzadko występuje wysoki poziom odpowiedzialności za rozwiązanie problemu. Odpowiedzialność, ich zdaniem, spoczywa na państwie. Spora grupa Polaków utrzymuje się z zasiłków.

- Chyba nie są to dobre wzorce dla dzieci?

- Trwale bezrobotni rodzice nie szukają pracy, nie kształcą się, ani też nie podnoszą kwalifikacji, przekazując podobny wzorzec własnym dzieciom. Rodzą się więc trudne do zmiany nawyki. Młodzi ludzie patrząc na swoich rodziców, rosnące bezrobocie, czy też niskie płace, niechętnie sięgają po zdobycie zatrudnienia. Widzą niewielkie szanse na wyjście z bezrobocia, uważają, tak jak ich rodzice, iż sytuacja jest od nich niezależna i nie mają żadnego wpływu na jej poprawę. Towarzyszy temu lęk przed nieznanym, przed tym, czy sobie poradzą, sprawdzą się. Boją się... i rezygnują.

- Wydaje się też, że mało kto wyciąga do nich rękę.

- Obecna sytuacja na rynku pracy nie sprzyja podejmowaniu zatrudnienia. Niskie wynagrodzenie, czasem porównywalne z wysokością zasiłków, czy brak miejsc pracy dla absolwentów, również nie zachęcają młodych ludzi do zmiany. Nie podejmują więc starań i wchodzą w system pomocy społecznej. Ich sposób zagospodarowania czasu, zdobywanie środków do życia, czy wzorce rodzinne – przechodzą potem na drugie już z kolei, młodsze pokolenie.

- Czy to kwestia braku wzorców, czy może jest inna przyczyna?

- Status osoby bezrobotnej zdaje się być w takiej sytuacji jedynym, dobrym rozwiązaniem. Przenoszone są wzorce bierności, wielu doświadcza tzw. syndromu wyuczonej bezradności. Są głęboko przekonani, iż podejmowanie wysiłków w celu poprawy warunków swojego życia, jest działaniem pozbawionym sensu. Pojawia się deficyt poznawczy, motywacyjny i emocjonalny.

Rodzice nie chcą edukować własnych dzieci, ponieważ nawet po ukończeniu szkoły, nie ma gwarancji na otrzymanie zatrudnienia. Lepiej jest więc żyć z pomocy państwa, co staje się sposobem na życie. Coraz większa grupa Polaków właśnie w ten sposób wychowuje swoje dzieci. Jednak nie tylko brak wzorców wchodzi w grę. Warto mieć świadomość, iż spora grupa ludzi, nawet jeśli sama ma prawidłowe wzorce z domu rodzinnego, nie chce pracować, nie jest zainteresowana podjęciem zatrudnienia.

- Dlaczego tak się dzieje?

- Część młodych osób, wychowujących się w takich rodzinach, pozostaje bez pracy nie dlatego, że nie chce, lecz dlatego, że nie posiada odpowiednich kwalifikacji, czy wykształcenia, a nie ma wystarczających środków finansowych na dalszą edukację, więc nie widzi perspektyw i tkwi w sytuacji bezrobocia, pomimo chęci dokonania zmiany.

Niektórzy nie mają zaufania do siebie, oparcia w rodzinie. Żyją „tu i teraz”. Nie mają umiejętności społecznych, nie znają wartości pieniądza, bo sami ich nie zarabiają. Są nastawieni „na przetrwanie” – nie mają motywacji do poszukiwania i podejmowania zatrudnienia, a ich szanse na rynku pracy drastycznie spadają.

- Czy są wyjątki?

- Są również osoby, które pomimo tego, że wychowały się w rodzinach, gdzie rodzice pozostawali bez pracy – podejmują zatrudnienie, chcą wziąć odpowiedzialność za siebie i swoje życie i pomimo nierzadko ogromnych przeciwności – dokonują zmiany.

- Kiedy ludzie sobie nie radzą?

- Nie wszyscy są zdolni do samo zatrudnienia. Spora część chce najzwyczajniej chodzić do pracy i dobrze ją wykonywać, a gdy w okolicy nie ma miejsc pracy, to nie ma takiej możliwości i pozostaje bezrobocie.

- Trudno mówić, aby bezrobotny był szczęśliwym człowiekiem. Jak funkcjonuje taki człowiek? Co się z nim dzieje?

- Warto pamiętać, iż bezrobocie daje się we znaki nie tylko pod kątem materialnym, ale również emocjonalnym. Pojawia się bezradność i bezsilność, niejednokrotnie depresja. Choroba ta powoduje, że młodym ludziom, wykluczonym z rynku pracy, jeszcze trudniej jest znaleźć zatrudnienie. Błędne koło powoduje zmiany w psychice – bieda sprzyja marginalizacji, pojawiają się inne problemy np. z uzależnieniem, i w efekcie brak chęci wyrwania się z kryzysowej sytuacji.

Rodziny długotrwale bezrobotne narażone są na duże deformacje i liczne ograniczenia. Rodzice nie uczą dzieci konieczności planowania i działania. Utrwalają postawę osoby, która nie ma wpływu na własne życie i organizowanie swojej rzeczywistości. Dzieci nie mają zapewnionych prawidłowych warunków do rozwoju emocjonalnego, intelektualnego. Nie rozwijają własnych zainteresowań, nie są motywowani przez rodziców, którzy z czasem przestają być dla nich autorytetem.

- Co może motywować takie osoby do poszukiwania pracy?

- Łatwiej jest nauczyć kogoś czegoś nowego, niż wyplenić głęboko zakorzenione nawyki. Jeśli się pokaże osobom, które długotrwale pozostają bez pracy, jakie mają predyspozycje, umiejętności, i oni to dostrzegą - zmiana zaczyna być możliwa.

Osoby pozbawione pracy najczęściej borykają się z problemami w sferze emocjonalnej: brak szacunku do samego siebie, poczucie beznadziejności, braku wpływu na zmianę sytuacji. Strach, gniew, czy złość, która musi znaleźć gdzieś ujście. Skutkiem jest rozczarowanie, frustracja, brak wiary we własne możliwości. W pierwszej kolejności warto byłoby poświęcić temu więcej uwagi.

Nauka komunikacji, szacunku dla zasad i norm, czy też zwiększenie dostępu do edukacji, internetu, komputerów jest kolejnym krokiem do zmiany.

Warto byłoby zaktywizować rodziców na rynku pracy i utrwalić nawyk kształcenia u dzieci. Dobrze byłoby też pokazać, że można i warto żyć inaczej, że warto podjąć wysiłek w kierunku zmiany swojego życia.

ml/MA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (40)