Bezrobotni Amerykanie znów zachwiali rynkami
Po uspokojeniu nastrojów przez Bena Bernanke, inwestorzy z niepewnością oczekiwali na dane zza oceanu.
25.02.2010 17:12
Po uspokojeniu nastrojów przez Bena Bernanke, inwestorzy z niepewnością oczekiwali na dane zza oceanu.
Do momentu ich publikacji zachowywali dużą wstrzemięźliwość w podejmowaniu aktywności na rynku. Okazało się, że ta ostrożność była w pełni uzasadniona. Liczba wniosków o zasiłki dla bezrobotnych w Stanach Zjednoczonych wyniosła 496 tys. i była dużo wyższa, niż się spodziewano. Również informacje o dynamice zamówień na dobra trwałego użytku nie były optymistyczne. Z wyłączeniem środków transportu ich wielkość obniżyła się o 0,6 proc., podczas gdy liczono na wzrost o 1 proc. Reakcja rynków mogła być tylko jedna. Indeksy poszły ostro w dół. Początek handlu na Wall Street przyniósł spadki sięgające 1,5 proc.
Polska GPW
Warszawskie indeksy zaczęły dzisiejszą sesję od nieznacznych zmian w stosunku do zamknięcia ze środy. Po początkowych niezdecydowanych i niewielkich wahaniach, indeks największych spółek zyskiwał około 0,5 proc. WIG trzymał się do południa minimalnie nad kreską. Gorzej radziły sobie wskaźniki małych i średnich firm, utrzymując się na minusie. W przypadku sWIG80 spadek sięgał 0,6 proc. Przed bardziej zdecydowanymi ruchami powstrzymywała inwestorów niepewność tego, co będzie się działo na Wall Street po publikacji danych o zasiłkach dla bezrobotnych i o zamówieniach na dobra trwałe. Kontrakty na amerykańskie indeksy dość wyraźnie traciły, odbierając odwagę naszym bykom, które wyraźnie miały chęć podciągnąć notowania w górę. Warszawa była jednym z nielicznych parkietów w Europie, gdzie główny indeks utrzymywał się na plusie. Inna rzecz, że zawdzięczał to jedynie zwyżkującym akcjom zaledwie dwóch spółek, wchodzących w skład WIG20. Walory PKN Orlen zyskiwały ponad 3 proc., a papiery KGHM rosły o ponad 1 proc.
Gwiazdą były zyskujące momentami nawet 5 proc. walory Asseco Poland. Po publikacji gorszych niż się spodziewano danych z amerykańskiego rynku pracy, rozpoczęła się przecena akcji. Ostatecznie WIG20 stracił 1,55 proc., WIG zniżkował o 1,29 proc., indeks średnich spółek o 0,77 proc., a sWIG80 o 0,74 proc. Obroty wyniosły 1,74 mld zł.
Giełdy zagraniczne
Ben Bernanke zdołał w środę zaczarować rynek opowieściami o potrzebie niskich stóp procentowych, ale wcale nie jest pewne, czy na dłuższą metę to wystarczy do zrównoważenia wpływu gorszych informacji gospodarczych. Wczoraj wystarczyło i indeksy na Wall Street zyskały po prawie 1 proc. Nie wyjaśniło to jednak w najmniejszym stopniu sytuacji i ruch w każdym kierunku wydaje się jednakowo prawdopodobny. W każdym razie jeden z głównych czynników niepokoju, czyli perspektywa wzrostu stóp procentowych, chwilowo przestał straszyć.
Na rynkach azjatyckich przeważały spadki. Największe miały miejsce w Korei, gdzie indeks stracił 1,6 proc. i na Tajwanie, gdzie zniżka sięgnęła prawie 1,4 proc. Najbardziej martwi jednak prawie 1 proc. spadek wskaźnika giełdy japońskiej. Tego tygodnia Nikkei z pewnością nie zaliczy do udanych. W ciągu czterech sesji zniżkował o ponad 3 proc. Powody kiepskiej koniunktury na japońskiej giełdzie są wciąż te same – zbyt mocny jen. Znacznie lepiej radzi sobie parkiet w Szanghaju. Oba tamtejsze indeksy zyskały dziś po ponad 1 proc. „Mini hossa” trwa tam nieprzerwanie od 5 lutego.
Główne indeksy europejskie zaczęły dzień od niewielkich spadków i do południa nie mogły zdecydować się na poważniejszy ruch, trzymając się blisko wczorajszego zamknięcia. Jedynie londyński FTSE tracił prawie 0,5 proc. Na pozostałych parkietach także przeważały niewielkie zmiany. Jedynie indeks giełdy w Atenach tracił prawie 2 proc., a moskiewski RTS zniżkował około południa o 1,3 proc. Wczorajsze przekraczające 3 proc. straty odrabiały wskaźniki w Istambule i Rydze, zwyżkując o 1,5-2 proc.
Sytuacja zmieniła się radykalnie po publikacji danych zza oceanu. Indeks w Paryżu tracił 1,7 proc., we Frankfurcie spadał o 1,2 proc., a FTSE o 1,3 proc. Najbardziej jednak ucierpiały rynki bardziej ryzykowne. W Atenach, Istambule, Moskwie wskaźniki traciły po ponad 3 proc.
Waluty
Wczoraj wieczorem rynek znalazł się w klinczu, wynikającym z jednej strony z zapewnień o tym, że stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych pozostaną niskie przez dłuższy czas, z drugiej zaś z obaw wokół Grecji i konsekwencji jej kłopotów dla Unii Europejskiej. W wyniku tych impulsów euro najpierw mocno zyskało wobec dolara, później jednak przeważył ten drugi i górą był „zielony”. Dziś rano euro wyceniano na 1,345 dolara, najniżej od tygodnia. Wspólna waluta do południa odrobiła jednak nieco strat. Złoty wciąż nie może poradzić sobie z umacniającym się dolarem. Dziś do południa za amerykańską walutę trzeba było płacić około 2,95 zł. Od wtorkowego poranka „zielony” zdrożał o 7 groszy. Nieco lepiej jest z kursem euro. Po chwilowej zwyżce w środę do poziomu 4 zł, dziś wspólną walutę można było kupić po około 3,98 zł. Notowania franka wahały się między 2,71 a 2,73 zł.
Podsumowanie
Do momentu publikacji danych ze Stanów Zjednoczonych nasz rynek trzymał się całkiem nieźle, w porównaniu z sytuacją na większości europejskich parkietów. Widać było, że byki mają chęć zainicjować jakąś akcję, która doprowadziłaby do zwyżki indeksów. Ale było też dostrzegalne, że ich aktywność koncentruje się zaledwie na dwóch, trzech spółkach. Dużo gorsze informacje z amerykańskiego rynku pracy pogrzebały nadzieje. Można się obawiać, że pogorszenie się koniunktury nie będzie jedynie chwilowe.
Roman Przasnyski,
Główny Analityk Gold Finance
| Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. |
| --- |