Blackout w kilka godzin zamieni życie w piekło. Bez wody, komunikacji i informacji zapanuje totalny chaos

Wystarczy tylko kilka godzin bez prądu, a nie będziemy mieli wody, informacji i możliwości przemieszczania się. To jednak dopiero początek. W nocy ulice opanują szabrownicy, a po kilku dniach wszyscy zaczną walczyć o przetrwanie.

Blackout w kilka godzin zamieni życie w piekło. Bez wody, komunikacji i informacji zapanuje totalny chaos
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Sebastiao Moreira
Krzysztof Janoś
4

Blackout, czyli nagła przerwa w dostawach prądu na dużym obszarze, sparaliżowała ostatnio Urugwaj i Argentynę. Bez prądu było 48 mln ludzi. W kilka godzin doprowadzio to do potężnego paraliżu komunikacyjnego.

Na tak dużym obszarze zdarzyło się to po raz pierwszy w historii. Przeciążona sieć i wysokie temperatury mogą sprawić, że będzie się to na świecie zdarzało częściej. Co wtedy się dzieje? Nastaje totalny chaos... Ale zacznijmy od początku.

Blackout trwa już kilka godzin. Telefon i komputer rozładowały się. Nie masz radia na baterię, więc nie wiesz, co się dzieje. W kranach nie ma wody, a sklepy zamknięte. Zresztą i tak nie masz jak zapłacić. Bankomaty i karty nie działają. Wystarczyło tylko kilka godzin, a już nie możesz skorzystać z większości zdobyczy cywilizacyjnych.

Pojechałbyś do rodziny na wieś, bo oni mają wodę i zapasy, ale brak sygnalizacji sparaliżował miasto. Samochody stojące godzinami w korkach zużyły paliwo, a zatankować nie ma jak, bo dystrybutory też potrzebują prądu. Porzucone auta blokują ulice, a w baku twojego samochodu też już resztki.

Zobacz także: W Polsce są elektrownie groźniejsze od Czarnobyla

Czy podobny, tragiczny scenariusz blackoutu może zrealizować się w Polsce? Od czego się zacznie?

- Najpierw zauważymy to na ulicach. Tramwaje, metro i sygnalizatory zatrzymają ruch. Na szczęście warszawskie metro ma system awaryjny, który pozwala doprowadzić każdy wagon do stacji. Ludzie wydobędą się więc z pułapki. Gorzej będzie z tymi, którzy w tej krytycznej chwili utkną w windzie. W dużych miastach są ich tysiące, a ekip konserwatorów i strażaków jest jednak ograniczona liczba - mówi Bartłomiej Derski z portalu "Wysokie napięcie".

Informacyjny chaos

Zamknięci w windach nie będą mogli dzwonić po pomoc. Komórki się rozładują, a sieci komórkowe też przestaną działać. - BTS-y (stacje przekaźnikowe) z reguły mają małe baterie pozwalające im na pracę w trybie awaryjnym. Te w miastach bez prądu mogą wytrzymać zaledwie kilka godzin. Dłużej mogą podziałać te na wsiach, gdzie częściej zdarzają się problemy z prądem i operatorzy muszą być na to przygotowani - mówi Derski.

Bardzo szybko więc zapanuje informacyjny chaos, a to dopiero początek.

- Krany wyschną miemalże natychmiast. Pompy są bardzo energochłonne. Ścieki też po kilku godzinach staną się problemem. W niektórych miastach zaczną zalewać ulice. W Warszawie np. wyżej położone Śródmieście zaleje nimi Powiśle - mówi Derski.

Słowa eksperta potwierdza raport NIK. Izba ostrzega w swoim raporcie z 2017 r., że polskie systemy wodociągowe są bardzo czułe na przerwy w dostawach prądu. Przekonało się o tym 140 tys. mieszkańców Zielonej Góry po przejściu huraganu Ksawery w 2017 r. Po godzinie od awarii wody nie było w kranach. A co ze szpitalami? Tu nie powinno być źle, wszak każda taka placówka ma awaryjny system zasilania.

- Szpitale mają agregaty prądotwórcze i zapasy paliwa. Jednak nie są one zbyt duże, bo ich utrzymywanie jest kosztowne. Zatem i tu energii wystarczy tylko na kilka godzin. Paliwo trzeba będzie uzupełniać, ale tu ponownie pojawia się problem z dystrybutorami - mówi Derski. Bez prądu nie działają też sklepy, terminale płatnicze i bankomaty. Ludzi przygotowanych na taki scenariusz nie ma wśród nas zbyt wielu, więc szybko dojdzie do grabieży. Pozbawieni wody i żywności będziemy próbowali zdobyć je za wszelką cenę.

Woda i informacja

- W takim scenariuszu noc będzie najgorsza. W ciemnościach szabrowników trudno będzie powstrzymać. Rano obudzimy się już w zupełnie inne rzeczywistości. Firmy i zakłady pracy nie będą funkcjonowały. W dużych zakładach i hutach taki przestój oznaczać będzie olbrzymie straty. Na dobrą sprawę wystarczą 24 godziny takiego chaosu na dużym obszarze i już mamy poważny problem - mówi ekspert.

Jak są na to przygotowane centra zarządzania kryzysowego w Warszawie np. Tego nie wiemy, bo do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi ze stołecznego ratusza.

- Sceptycznie podchodzę do naszego przygotowania na tak krytyczne wydarzenie jak blackout na dużym obszarze kraju. Za mało inwestujemy w infrastrukturę podtrzymująca funkcjonowanie kraju w takich dramatycznych momentach - mówi money.pl Krzysztof Liedel, ekspert ds. bezpieczeństwa z Collegium Civitas.

W jego ocenie największym problemem w takiej sytuacji może być woda i dostęp do informacji.- Systemy alarmowe nastawione są na wykorzystanie sieci komórkowych. Według mojej wiedzy nie jesteśmy przygotowani na scenariusz, kiedy one nie działają - dodaje Liedel. Co do gotowości Polski na blackout równie scpetycznie nastawiona jest Justyna Piszczatowska, redaktor naczelna branżowego serwisu "Green news".

- Nie mamy spójnego systemu przeciwdziałania w sytuacji braku prądu na dużych obszarach. Dlatego tak duży nacisk kładziemy w Polsce na stuprocentowe zapewnienie dostaw prądu. Nie ma nawet w tak istotnych spółkach wodnokanalizacyjnych strategicznych planów działania w takich sytuacjach.

Wykazała to kontrola NIK i ostatnie wydarzenia w Skierniewicach - mówi.

W ocenie ekspertki, jeżeli sprawdzą się prognozy zapowiadające 40-stopniowe upały, to nasza sieć może tego nie wytrzymać.

- Już teraz jest przeciążona. Przewody rozgrzewają się, zaczynają stawiać większy opór i przepływa nimi mniej energii. Do tego niebezpiecznie się wydłużają i może dojść do ich zerwania. Z drugiej strony podwyższona temperatura wody ze zbiorników przy elektrowniach, którą czerpie się do chłodzenia turbin, utrudnia ten proces i zmusza do obniżania mocy - mówi Piszczatowska.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

100 tys. emerytów nie dostanie wyrównań. Wyjaśnienia ministerstwa
100 tys. emerytów nie dostanie wyrównań. Wyjaśnienia ministerstwa
Wraca zapomniana choroba. Dane ZUS o zwolnieniach nie kłamią
Wraca zapomniana choroba. Dane ZUS o zwolnieniach nie kłamią
Półfinalista MasterChefa przetestował hot-dogi na stacjach. Oto lider
Półfinalista MasterChefa przetestował hot-dogi na stacjach. Oto lider
Szwedzkie media: rodziny na kolanach. Co się dzieje za Bałtykiem?
Szwedzkie media: rodziny na kolanach. Co się dzieje za Bałtykiem?
Polacy kupują je na potęgę. Dietetyk ostrzega przed nową modą
Polacy kupują je na potęgę. Dietetyk ostrzega przed nową modą
Górale będą wściekli. Tu mają zniknąć budki z oscypkami
Górale będą wściekli. Tu mają zniknąć budki z oscypkami
Klamka zapadła. Od tego roku wejdą limity w gotówce
Klamka zapadła. Od tego roku wejdą limity w gotówce
Cena zwala z nóg. Powrócił król polskich stołów
Cena zwala z nóg. Powrócił król polskich stołów
Zimni ogrodnicy przyjdą wcześniej? IMGW z nowymi informacjami
Zimni ogrodnicy przyjdą wcześniej? IMGW z nowymi informacjami
Złe wieści dla właścicieli domów w Hiszpanii. Od kwietnia nowe prawo
Złe wieści dla właścicieli domów w Hiszpanii. Od kwietnia nowe prawo
Skandal na Podhalu. Hurtownia sprzedawała żywność dla potrzebujących
Skandal na Podhalu. Hurtownia sprzedawała żywność dla potrzebujących
Tak Polacy szukają pracy. 20 lat temu nie do pomyślenia
Tak Polacy szukają pracy. 20 lat temu nie do pomyślenia