Bony dla młodych i 5 tys. zł na utrzymanie się w miejscu pracy
Bony stażowe i do 5 tys. zł na pokrycie kosztów dojazdu do miejsca pracy – to propozycje wsparcia młodych bezrobotnych.
25.02.2012 | aktual.: 28.02.2012 09:32
Bony stażowe i do 5 tys. zł na pokrycie kosztów dojazdu do miejsca pracy – to propozycje wsparcia młodych bezrobotnych. Resort pracy chce też poprawić efektywność "pośredniaków". Tylko czy propozycje doczekają się realizacji?
Kinga Brzezińska, ubiegłoroczna absolwentka ekonomii, zarejestrowała się w urzędzie pracy. Zaproponowano jej pracę przedstawiciela handlowego. Zarobki miały zależeć od liczby podpisanych umów. Wyliczyła, że otrzymując prowizje i pracując 15 godzin dziennie (wraz z weekendami) zarobiłaby 750 zł brutto miesięcznie.
- Bardziej opłacalne są korepetycje, pracuję też w barze, biorę drobne zlecenia. Jest ciężko utrzymać się, o etacie nawet nie marzę. Teraz staram się o pracę kasjerki w markecie. Ale mam dużą konkurencję, na spotkanie rekrutacyjne przyszło 130 osób, są 4 miejsca – mówi Kinga, mieszka w Toruniu, pochodzi z małej wsi na Mazurach. Nie chce wracać do rodzinnego domu.
Ale bardzo często absolwenci z prowincji, którzy ukończyli studia w większym mieście, nie mają wyjścia i muszą wrócić do rodziców. Tam z kolei perspektywy zawodowe są zerowe.
- Chcieliby pozostać w dużym mieście, ale nie mając pracy i żadnych środków, zwyczajnie nie są w stanie wynająć mieszkania. W rodzinnym domu wegetują. System wsparcia dla tych osób wydaje się być koniecznością. Tyle, że o systemach stażowych mówi się od lat. A niewiele się w tym kierunku robi – twierdzi dr Joanna Wolińska, socjolog.
W niektórych województwach osoby, które nie ukończyły 34 lat stanowią ponad połowę ludzi bez pracy: w lubelskim - 57 proc.; małopolskim - 56 proc.; świętokrzyskim - 54 proc. Ale są powiaty, w których bezrobocie młodych jest wyższe i wynosi około 60 proc. Profesor Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych wskazuje, że bezrobocie wśród młodych jest wysokie również tam, gdzie są uczelnie – bo absolwenci przywiązują się do miast, w których się uczyli. A lokalny rynek pracy nie jest w stanie ich wchłonąć.
Dlatego o wsparciu dla młodych coraz głośniej mówi resort pracy. Pomoc zapowiedział Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy, na spotkaniu z firmami Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Po pierwsze ministerstwo proponuje wsparcie dla osób, które znalazły pracę oddaloną co najmniej 80 km od miejsca zamieszkania i muszą dojeżdżać do pracy. A czas dojazdu w obie strony wynosi ponad 3 godziny dziennie. Pomoc wynosiłaby ok. 5 tys. zł i byłaby przeznaczona na pokrycie kosztów zamieszkania w miejscu pracy. Ministerstwo rozważa też wprowadzenie bonu stażowego. Chodzi o to, że starosta miałby sfinansować półroczne zatrudnienie pracownika na terenie powiatu – ale pracodawca musiałby zagwarantować pracę dla absolwenta przez ten czas.
- Takie staże już funkcjonowały. Kłopot polegał na tym, że absolwent po kilku miesiącach znów pozostawał na lodzie. A pracodawca zamieniał go na inną tanią siłę roboczą. Jednak pomysł nie jest zły, młody człowiek miałby pieniądze na początek, mógłby szukać w tym czasie lepszego zatrudnienia – mówi dr Joanna Wolińska.
Inne pomysły? Zwiększenie efektywności urzędów pracy. Bezrobotny w swoim "pośredniaku" miałby dostęp do ofert pracy z całego kraju. Resort pracy proponuje też, aby urzędnicy nie musieli rejestrować bezrobotnych do ubezpieczenia zdrowotnego. W tej sprawie trwają rozmowy z ministerstwem zdrowia.
"To powinno spowodować odejście z urzędów pracy ok. 30-40 proc. osób rejestrujących się jako bezrobotne, a nie zamierzających faktycznie podjąć pracy" – tłumaczył Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy, na spotkaniu z firmami Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Według prognoz ministerstwa, bezrobocie na koniec tego roku powinno wynieść 12,3 proc. Dodajmy też, że w Polsce bezrobocie wśród młodych osób do 25. roku życia wyniosło w zeszłym roku 25,9 proc. (dane Eurostatu). I choć to kiepski wynik pamiętajmy, że w 2002 roku osiągnęło ono 42,5 proc. Młodzi nie mają problem z pracą nie tylko w Polsce. Najwyższe bezrobocie w Europie, w minionym roku, odnotowano w Hiszpanii (46,4 proc.). Najniższe w Holandii (7,6 proc.), Niemczech (8,5 proc.) i Austrii (8,3 proc.).
Krzysztof Winnicki
/ak