Boom na szkolne wyjazdy wyciąga transport z dołka. Dobijają ceny paliw. "Klienci ostro się targują"

Długo narzekali na posuchę, teraz nie mogą opędzić się od pracy. "Telefony się urywają" – mówią przewoźnicy w rozmowie z WP Finanse. Koniec roku szkolnego to czas wycieczek. Stojące bezczynnie na parkingach autokary nie są już zmartwieniem firm transportowych. Ale pojawiło się nowe: ceny. – Benzyna poszła tak w górę, że musimy zmieniać cenniki. Szkoły się targują, żeby zbić stawkę za dziecko, bo skarżą się rodzice. A potem słyszę, jak te same dzieci przepuszczają 100 zł na plastikowe miecze na stoisku z pamiątkami – opowiada właściciel firmy z Gdyni.

Od początku wiosny mamy prawdziwy boom na wyjazdy, głównie firmowe i szkolne - przyznają przewoźnicy
Od początku wiosny mamy prawdziwy boom na wyjazdy, głównie firmowe i szkolne - przyznają przewoźnicy
Źródło zdjęć: © East News | Krystian Dobuszynski/REPORTER
Katarzyna Kalus

12.06.2022 | aktual.: 12.06.2022 11:55

Dwa ostatnie lata dla firm z branży transportowej były balansowaniem na granicy bankructwa. Pandemia i kolejne lockdowny uwięziły Polaków w domach i praktycznie całkowicie sparaliżowały ruch turystyczny.

Stawki w górę o 30 proc. "Kierowca to skarb, trzeba dać podwyżkę"

Trwająca od końca lutego wojna sprawiła z kolei, że wielu ukraińskich kierowców wróciło do swojego kraju, by walczyć, i zaczęło brakować rąk do pracy. Problem pozostał, ale w końcu po czasie totalnej zapaści w zamówieniach telefony w firmach się rozdzwoniły.

- Od początku wiosny mamy prawdziwy boom na wyjazdy, głównie firmowe i szkolne - przyznaje Paweł Mildner z MAT Transport z Krakowa. - Dzieci kończą rok szkolny, nauki już praktycznie nie ma i szkoły szukają atrakcji. W końcu jeździmy - cieszy się. - Problem tylko taki, że zaczęło się narzekanie na ceny. A te poszły w górę o 30-40 proc. Ale co my mamy zrobić, jak wszystko podrożało: koszty napraw, ubezpieczenia, paliwo? - rozkłada ręce pan Paweł.

Dalsza część artukułu pod materiałem wideo

Dodaje, że musiał też podnieść pensje kierowców, bo pracownicy są "na wagę złota".

- Zaufany kierowca to skarb. Wymiana kierowcy to duże ryzyko, trzeba wiedzieć, kogo się zatrudnia - tłumaczy. - Dlatego choć w pandemii praktycznie nie jeździliśmy, dałem ludziom podwyżki o ok. 15 proc.

Właściciel firmy z Gdyni potwierdza, że targowanie się o ceny z klientami to teraz największy problem.

- Ciągle słyszę, że "to za drogo", ale nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo podskoczyły nam koszty - wyjaśnia. - Rok temu za mocznik, który dolewam do autokarów, żeby były eko, płaciłem tysiąc zł, teraz kosztuje 2,9 tys. zł. Ale klient tego nawet nie wie - żali się. - Dyrektorzy mówią, że rodzice nie zgadzają się na tak wysokie ceny, a ja słyszę potem od kierowców, że te same dzieciaki dostają na wycieczkę 100 zł kieszonkowego i wszystko wydają na stoisku z pamiątkami na jakieś berety i plastikowe miecze - opowiada. - To jak to jest z tym brakiem pieniędzy? Ja mam dokładać do interesu, a ktoś i tak będzie wydawał pieniądze na zbytki? - pyta.

Dodaje, że argument toczącej się na naszej wschodniej granicy wojny w Ukrainie chętnie podchwyciły różne branże. - A to brakuje opon albo jakichś części do naprawy, a to przecież naginanie rzeczywistości. Wojna nie ma tu nic do rzeczy, ale każdy chce swoje zarobić - wyjaśnia.

Strach o "dojście do ściany"

Przewoźnicy z przerażeniem patrzą na szalejącą inflację. Boją się, że Polacy zaczną ograniczać wyjazdy na wakacje.

- Do końca czerwca interes ze względu na szkoły będzie się kręcił, ale nie wiem, jak będzie w lipcu i sierpniu - zastanawia się Paweł Mildner. - Na razie nie ma szału z zamówieniami. Martwię się, że ludzie w końcu dojdą z cenami do ściany. Na chleb trzeba zarobić, ale wyjazd na urlop można sobie odpuścić, jak przychodzi trudny czas. Każdy klient, który dzwoni, narzeka na drożyznę.

Pan Adrian Żelubowski z Ariwa Bus nie narzeka. W pandemii, gdy wyjazdów turystycznych nie było, ratował się przewozami pracowników.

- Woziłem ludzi do podwrocławskich fabryk, m.in do LG - wyjaśnia. - I dzięki temu przestoju praktycznie nie miałem. Jedyny problem to brak pracowników. Zrobienie prawa jazdy na autokar to koszt 12 tys. zł. Młodzi do zawodu się nie garną, bo praca specyficzna, z różnym klientem. Nie chcą się użerać. Na ceny ludzie zawsze narzekają, ale wszyscy widzą, co się dzieje na stacjach paliw. Nie zamierzam dokładać do interesu. Będę go prowadził tak długo, jak długo będzie mi się to opłacać - kwituje.

Obawy przewoźników nie są przesadzone. Co piąty Polak z powodu szybko rosnącej inflacji zrezygnuje w tym roku z wakacji – tak wynika z sondażu United Surveys przeprowadzonego dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej". 7,5 proc. Polaków z powodu drożyzny zamierza skrócić urlop. Z kolei 6,1 proc. ankietowanych zrezygnuje z wyjazdu za granicę i spędzi wakacje w kraju.

Ceny paliw dobijają

Analitycy e-petrol.pl w piątkowym komentarzu nie pozostawiają złudzeń: "najbliższa przyszłość na rynku paliw też rysuje się w ciemnych barwach". Benzyna Pb98 za 8,60-8,75 zł/l, Pb95 za 7,92-8,05 zł/l, olej napędowy ON za 7,56-7,70 zł/l, autogaz LPG za 3,49-3,60 zł/l - to prognozowane średnie ceny paliw na stacjach w tygodniu od 13 do 19 czerwca.

"Każda kolejna wizyta na stacji paliw powoduje coraz większy uszczerbek dla portfela i niewielkim pocieszeniem dla kierowców jest to, że paliwa w Polsce są jednymi z najtańszych w Europie" - piszą analitycy e-petrol.pl.

Źródło artykułu:WP Finanse
Wybrane dla Ciebie