Brak porozumienia ws. opodatkowania energii
Ministrowie finansów nie porozumieli się we wtorek w sprawie kontrowersyjnej propozycji KE dotyczącej zmiany opodatkowania energii. KE chce uzależnić akcyzę na energię od emisji CO2 i zawartości energii w danym paliwie. Takim zmianom przeciwnych jest 14 krajów.
08.11.2011 18:40
We wtorek w Brukseli na radzie ministrów finansów "27" (Ecofin) omawiany był podatek od transakcji finansowych oraz propozycja Komisji Europejskiej w sprawie zmiany systemu opodatkowania energii w UE. Posiedzeniu przewodniczył minister Jacek Rostowski.
- Ta propozycja wywołała dużo nieporozumień. Poprosiłem grupy robocze, aby kontynuowały prace (nad propozycją), ale na bardziej realistycznych podstawach, biorąc pod uwagę brak porozumienia (ze strony krajów UE) w tej sprawie - powiedział na konferencji prasowej po spotkaniu Rostowski.
Ministrowie przegłosowali zdjęcie tego punktu z porządku wtorkowych obrad i skierowanie dokumentu do dalszych prac w grupach roboczych. Jak powiedział PAP unijny dyplomata, "odbyła się nieformalna próba sił". - Prace w grupach roboczych zajmą zapewne kolejne miesiące, a temat powróci w połowie prezydencji duńskiej - podkreślił.
Uzależnieniu akcyzy od energii od emisji CO2 przeciwnych jest 14 krajów, w tym Niemcy, Wielka Brytania i Luksemburg; zmiany forsują Francuzi, Szwedzi i Duńczycy. W sprawie propozycji podzielone są kraje Europy Środkowo-Wschodniej: popierają ją Węgry i Czechy. Zmiany podatkowe w UE wymagają jednogłośności.
KE chce zmienić sposób opodatkowania energii w UE, by uzależnić wysokość podatku od zawartości energetycznej i emisji CO2. KE zapewnia, że zmiany nie oznaczają wzrostu podatków, lecz zmianę struktury tak, by zwiększać wykorzystanie biopaliw (tu podatek spadnie) i innych odnawialnych źródeł, a zmniejszać zużycie paliw kopalnych, co pozwoli realizować unijne cele zwiększenia efektywności energetycznej i zmniejszania emisji CO2. Obecny system podatkowy, zdaniem KE, faworyzuje emitujący najwięcej CO2 węgiel.
KE zaproponowała nowe minimalne stawki podatku, a kraje UE same zdecydują, czy wolą np. zmniejszyć opodatkowanie benzyny, czy też zwiększyć opodatkowanie diesla, o ile mieszczą się w minimach: minimum dla benzyny się nie zmieni (359 euro za 1000 l), a dla diesla będzie stopniowo rosnąć (z obecnych 330 euro/1000 l do 412 euro w 2018 r.). Stawka akcyzowa dla LPG miałaby wzrastać stopniowo z obecnych 125 euro/1000 kg do 500 euro/1000 kg w 2018 roku.
To już drugie podejście do wprowadzenia w UE minimalnej stawki podatku od emisji CO2 w sektorach nieobjętych unijnych systemem handlu emisjami (ETS). W ubiegłym roku nie udało mu się przekonać wszystkich krajów UE, przede wszystkim Wielkiej Brytanii. Obecnej propozycji sprzeciwiają się też niemieccy producenci silników diesla, w obawie, że spadnie na nie popyt. W nowym systemie, w długiej perspektywie, podatek na diesla może wzrosnąć, bo ma więcej gigadżuli w litrze niż benzyna, jak również emituje więcej CO2.
Propozycję krytykowała też Polska. Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak ocenił w połowie sierpnia, że w przypadku propozycji podwyżki akcyzy na LPG mamy do czynienia "z klasycznym lobbingiem w ramach instytucji europejskich i próbą podkręcenia akcyzy, żeby wykończyć segment taniego paliwa".
By przekonać kraje zwłaszcza Europy Środkowo-Wschodniej, KE zaproponowała okresy przejściowe w stosowaniu nowego systemu. Okres przejściowy dla paliw w transporcie i ciepłownictwie oznacza, że dopiero od 2023 r. kraje musiałyby stosować podatek, który w pełni odzwierciedli liczbę gigadżuli w litrze i emisję CO2. Kraje UE będą mogły ponadto wyjątkowo potraktować gospodarstwa domowe, wyłączając je z podatku od CO2 w ogrzewaniu, niezależnie od paliwa.
W nowym systemie minimalna stawka związana z emisjami CO2 wynosiłaby 20 euro za tonę, a za wartość energetyczną - 9,6 euro/GJ. Obecnie wiele krajów stosuje większe podatki na paliwa niż unijne minimum (uzależnione jedynie od wielkości konsumpcji).
Z Brukseli Julita Żylińska