Trwa ładowanie...

Brak reform i podwyżka VAT komplikuje zadania RPP

06.08. Warszawa (PAP) - Podnosząc VAT rząd osłabi wkład konsumpcji we wzrost PKB. Równocześnie musi się liczyć ze wzrostem cen, zwłaszcza żywności - uważa Zyta Gilowska z Rady...

Brak reform i podwyżka VAT komplikuje zadania RPPŹródło: AFP, fot: WOJTEK RADWANSKI
d1g5f6s
d1g5f6s

06.08. Warszawa (PAP) - Podnosząc VAT rząd osłabi wkład konsumpcji we wzrost PKB. Równocześnie musi się liczyć ze wzrostem cen, zwłaszcza żywności - uważa Zyta Gilowska z Rady Polityki Pieniężnej. Jej zdaniem taka sytuacja w połączeniu z brakiem poważnej reformy finansów publicznych niesłychanie komplikuje zadania jakie ustawodawca postawił przed RPP.

"Trzeba uświadomić sobie, że wzrost o 1 pkt proc. podstawowej stawki VAT oznacza, że dla towarów i usług nią objętych podatek wzrośnie o ponad 4,5 proc. Jednocześnie rząd nie ukrywa, że nie prowadzi większych starań o przedłużenie derogacji zezwalającej na stosowanie niższych stawek w odniesieniu do innych towarów. Pogodził się z faktem, że te stawki będą wyższe i to dużo wyższe, bo zamiast stawki 3 proc. będzie 5 proc., a zamiast 7 proc. stawka 8 proc." - powiedziała Gilowska w rozmowie z portalem Obserwatorfinansowy.pl

"Mówiąc wprost, to jest masywna podwyżka, która opodatkowuje konsumpcję. VAT jest źródłem największych dochodów podatkowych - to jest broń masowego rażenia. Na dodatek rząd nie ukrywa, że w istocie zaplanował serię takich podwyżek. Wszystko na to wskazuje, że już niedługo będziemy mieć najwyższą w Europie stawkę podstawową VAT, tj. 25 proc." - dodała.

Zdaniem Gilowskiej podniesiony VAT osłabi wkład konsumpcji we wzrost PKB.

d1g5f6s

"Przedstawiciele rządu wielokrotnie powtarzali, że Polskę przed kryzysem uratował popyt wewnętrzny w tym konsumpcja prywatna i na pewno mają świadomość, że podnosząc VAT osłabiają wkład konsumpcji we wzrost PKB. Równocześnie muszą liczyć się ze wzrostem cen, czyli ze wzrostem inflacji, zwłaszcza żywności, gdzie obok skutków powodzi wystąpi radykalny wzrost podatku - z 3 do 5 procent. Taka zależność musi być uwzględniana w analizach zmian nominalnych stóp procentowych, co również pogarsza perspektywy dynamiki gospodarczej" - powiedziała.

"W moim przekonaniu zmiany podatkowe, które zaproponował rząd są szkodliwe i nielogiczne. Gdyby nawet rząd zrealizował, w co wątpię, wszystkie majaczące dzisiaj na horyzoncie zmiany stawek podatku VAT, to +docelowo+, w perspektywie 3 lat liczyłby, oczywiście w ujęciu statycznym, na dodatkowe 15-20 mld zł rocznie, czyli mniej niż wynosi lekkomyślny, tegoroczny wzrost +nieeuropejskich+ wydatków budżetowych. To nie miałoby ekonomicznego sensu, bo gospodarka jest układem dynamicznym i na takie dictum zareaguje spowolnieniem" - ocenia Gilowska.

Jej zdaniem w Polsce konieczna jest reforma instytucjonalna.

"W drugim akcie rząd nie obiecuje, że przeprowadzi poważne reformy finansów publicznych. A powinien. Konieczna jest reforma instytucjonalna, którą przygotował poprzedni rząd i pozostawił w postaci dwóch obszernych projektów ustaw. Gdyby te ustawy zostały przyjęte przez Sejm, oznaczałyby nową organizację państwa polskiego. Bo nowa organizacja sektora finansów publicznych, to jest w istocie nowa organizacja państwa polskiego - nowe reguły budowy dróg, ochrony środowiska, gospodarki wodnej, likwidacja dziesiątków zbędnych instytucji, przemieszczenie około 100 tys. ludzi z kokonu sektora finansów publicznych do sektora rynkowego" - powiedziała Gilowska.

d1g5f6s

"Rząd nie zamierza przeprowadzić reformy instytucjonalnej. Rząd nie zapowiada nawet reformy funkcjonalnej, o czym szeroko mówili eksperci jeszcze dwa lata temu w kontekście budżetu zadaniowego. Budżet zadaniowy powinien być dopełnieniem reformy instytucjonalnej. Bo budżet zadaniowy nie jest żadnym rozwiązaniem dopóki istnieją zbędne instytucje. One zawsze znajdą sobie jakieś zadania, aby uzasadnić swoje istnienie, i bez trudu te zadania przerobią na mierniki i wskaźniki. W Polsce należy zacząć od likwidowania instytucji zbędnych. Co było moim osobistym celem przez lat kilkanaście i co mi się nie udało. Ale ten rząd tylko kupuje czas" - dodała.

Zdaniem członkini RPP, taka sytuacja "niesłychanie komplikuje zadania jakie ustawodawca postawił przed RPP.

"Dzisiaj prawie cały świat prowadzi mało restrykcyjną politykę i monetarną i fiskalną. Te elementy zacieśnienia, które się pojawiają zwłaszcza w Europie nie dotyczą na razie polityki monetarnej. Polska jako państwo na dorobku, z niskim poziomem PKB per capita, musi bardzo ostrożnie kalkulować swoją trajektorię rozwojową. Nie możemy sobie pozwolić na spadek wiarygodności polityki gospodarczej. Każdy punkt procentowy wzrostu rentowności obligacji przekłada się na koszt 6-7 mld zł rocznie. Nas na to nie stać. Nie możemy sobie pozwolić na takie zwalczanie kryzysu jak Stany Zjednoczone czy część państw europejskich. Jesteśmy nadal dość biedni, a przez to surowo oceniani przez rynki finansowe" - powiedziała.

"Właśnie my w RPP planując nasze działania musimy pamiętać co się stało na Węgrzech dwa lata temu, kiedy rynki finansowe zażądały 3 pkt. proc. podwyżki rentowności obligacji. W realiach Polski byłby to wzrost kosztów obsługi długu o 20 mld zł. Musimy robić wszystko by tego typu zawirowań uniknąć" - dodała. (PAP)

jba/ dan/

d1g5f6s
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1g5f6s