Broń surowcowa
Ropa naftowa jest paliwem zbyt ważnym strategicznie, aby jej rynek mógł być wolny, a ceny ustalały relacje popytu i podaży.
16.06.2015 13:19
Demokracja i wolny rynek. Wolny rynek i demokracja. Filary dzisiejszej cywilizacji Zachodu – to twierdzenie powtarzane jest często i prawie wszędzie jak mantra. To, że z demokracją bywa różnie wiemy od dawna. Weźmy to, jak wyglądały kulisy zmiany władzy we Włoszech, ważnym państwie europejskim. Oto były amerykański sekretarz skarbu Timothy Geithner ujawnił w swojej książce, że Bruksela w 2011 r. prosiła USA o pomoc w obaleniu rządu Silvia Berlusconiego, a premier Włoch utrzymał się na stołku, z którego chciała go zrzucić unijna wierchuszka, dzięki decyzji prezydenta Baracka Obamy…
Kiedy rynek surowców był wolny
W czasach „dzikiego kapitalizmu” XIX w. rynki surowców były w dużym stopniu wolne. Co prawda bogactwo, którego symbolem stał się John Rockefeller wynikało z tego, że korporacja Standard Oil, którą stworzył, zmonopolizowała w dużym stopniu rynek ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych; pod koniec XIX w. spółka Standard Oil kontrolowała 80-85 proc. zasobów. Po 1861 r., kiedy to pierwszy transport amerykańskiej nafty dotarł do Londynu, rozpoczęła się międzynarodowa ekspansja giganta, wspieranego przez rząd USA. Departament Stanu, czyli odpowiednik MSZ, nazywany był w zorientowanych kręgach biurem handlowym Standard Oil. W 1862 r. forpoczty Standard Oil pojawiły się w carskiej Rosji, ale tu Amerykanie natrafili na konkurencję, i to od razu silną.
W oparciu o bardzo bogate złoża pod dnem Morza Kaspijskiego w Baku, przemysł naftowy rozwinęły rodzina Noblów, szwedzkich wynalazców i przemysłowców (wynalazca dynamitu i fundator nagrody należał do jej innej gałęzi) oraz rodzina bankierów Rothschildów. Rosyjski przemysł naftowy szybko się rozwijał, podbijał rynki kontynentalnej Europy, dotarł też do Wielkiej Brytanii. Te dwie naftowe grupy: amerykańska i kaukaska, dominowały na świecie do przełomu XIX i XX w., kiedy to odkrycie złóż ropy naftowej na Sumatrze, w Teksasie, Persji i Meksyku spowodowało powstanie nowych firm i poszerzenie się międzynarodowej konkurencji. W następnych dziesięcioleciach mieliśmy dwie wojny światowe, dynamicznie rósł popyt na paliwa, ale też wciąż odkrywano nowe złoża i powstawały nowe technologie. Nawet tak ważne wydarzenia, jak odkrycie złóż w obrębie pola Ghawar w Arabii Saudyjskiej – największego konwencjonalnego pola naftowego w historii (ok. 80 mld baryłek) w 1948 r., czy samo powstanie OPEC w 1960 r., nie miały istotnego
długotrwałego znaczenia.
Ceny ropy naftowej wynikały z gry rynkowej, choć często podlegały bardzo dużym wahaniom. Po zakończeniu I wojny światowej cena w związku z dynamicznym rozwojem przemysłu samochodowego i długim okresem, gdy nie odkrywano nowych złóż bardzo wzrosła. W 1931 r., po odkryciu bardzo bogatych złóż we wschodnim Teksasie, ceny spadły do absurdalnego poziomu 13 centów za baryłkę, przy kosztach produkcji 80 centów. Gubernator Teksasu, jednocześnie założyciel i prezes Humble Oil wprowadził stan wyjątkowy, wysłał Gwardię Narodową i policję, które obsadziły pola naftowe i zamknęły wydobycie.
Ropa jako oręż
Militarne znaczenie ropy jako pierwszy docenił nie kto inny jak Winston Churchill. Przed I wojną światową pełnił on funkcję Pierwszego Lorda Admiralicji. Wtedy, po konsultacjach z dowódcami floty i inżynierami, zdecydował o budowie napędzanych ropą pancerników. Niemieckie pancerniki na węgiel były wolniejsze, co miało istotny wpływ na utrzymanie przez Wielką Brytanię przewagi strategicznej i operacyjnej na morzu podczas I wojny światowej. Po globalnym starciu lat 1914-1918, w którym decydującą rolę odegrały czołgi i samoloty, rozstrzygające znaczenie użycia paliw płynnych, kontroli ich zasobów i rozwijania przemysłu wydobywczego i petrochemicznego było już jasne dla każdego, a zapewnienie dostaw ropy było już przez nikogo niekwestionowanym priorytetem. Symbolem stały się paryskie taksówki, które w krytycznych dniach 1914 r. dowiozły francuskich żołnierzy na front, dzięki czemu udało się zatrzymać ofensywę Niemiec.
Regulowanie cen „czarnego złota”
Pierwsze próby kontrolowania cen zostały podjęte już w latach 1892-1895. W 1893 wstępne porozumienie zostało zawarte pomiędzy głową francuskiej gałęzi Rothschildów, baronem Alphonse a Standard Oil. Jednak projekt skończył się niepowodzeniem, gdyż odmówiły w nim udziału pozostałe amerykańskie firmy posiadające w rodzimym rynku 10-15 proc. udział. W 1895 r. Standard Oil podpisał z Rothschildami i Noblami „w imieniu przemysłu naftowego Ameryki i Rosji” porozumienie w sprawie wieloletniej współpracy, dzięki któremu Amerykanie mieli prawo do sprzedaży 75% ropy dostarczanej na rynki światowe, a Rosjanie do 25%. Ta próba globalnego kontrolowania przemysłu naftowego nie powiodła się na skutek sprzeciwu rządu carskiej Rosji.
W wyniku kryzysu związanego z tanią ropą po odkryciu jej ogromnych złóż we wschodnim Teksasie, rząd prezydenta Roosevelta 2 września 1933 r. przyjął przepisy tzw. „Oil Code”. Określały one górny pułap wydobycia w poszczególnych stanach USA. Było to wydarzenie o znaczeniu historycznym, które kilka lat wcześniej wywołałoby bunt nafciarzy, a zostało przyjęte z ulgą i nadzieją. Choć zapisy tych regulacji zostały później zakwestionowane przez Sąd Najwyższy i zmienione, to era niekontrolowanego wydobycia na terenie USA minęła bezpowrotnie.
Jednak kluczowy dla poziomów cen surowca, który od tego czasu można już śmiało nazywać „czarnym złotem” był rok 1971. Wydobycie w USA było największe w historii. Oficjalnie zniesiono parytet złota, co skłoniło kraje OPEC do negocjacji cen ropy naftowej zakończonych wzrostem z 2,55 do 3,45 dol. za baryłkę. Był to w istocie początek kryzysu naftowego. Kolejne jego odsłony: embargo wprowadzone przez OPEC po wojnie Jom Kippur, która rozpoczęła się 5 października 1973 r., rewolucja w Iranie i wojna iracko-irańska (lata 1979-1981) wywindowały ceny do poziomu 35 dol. za baryłkę.
Największym beneficjentem tych wydarzeń był Związek Sowiecki, który nie będąc w OPEC nie tylko nie ograniczył, ale zwiększył produkcję. Przychody z eksportu ropy ZSRR osiągnęły maksymalny poziom, a lata 70. to okres jego największej potęgi.
Zniesienie parytetu złota i kryzys naftowy lat 70., który spowodował olbrzymią inflację, doprowadził do dramatycznego osłabienia siły nabywczej większości walut, w tym oczywiście amerykańskiego dolara. W latach 1969-1980 przyjmując za kryterium cenę złota, dolar stracił na wartości 94 proc. Dlatego od tego momentu prowadząc rozważania na temat cen należy mówić o dolarze, podobnie jak i innych walutach przyjmując jego siłę nabywczą z konkretnego roku.
Czasy reaganomiki
Z tymi wszystkimi konsekwencjami musiała się zmierzyć administracja republikańskiego prezydenta Ronalda Reagana, gdy obejmował on urząd w 1980 r.
Przyjmując za kryterium wartość dolara z 2013 r., w latach 1950-1972 cena baryłki ropy liczona jako średnia na koniec roku wynosiła 17,66 dol. Do 1980 r. wzrosła pięciokrotnie do 85,98 dol. Reagan wiedział, że wysokie ceny ropy naftowej w 1980 r. nie odzwierciedlały jej „prawdziwej” wartości, właściwej dla realnej gospodarki. Zostały one spowodowane przez osłabienie dolara amerykańskiego.
To nie wyścig zbrojeń prowadzony przez Reagana, jego program Star Wars, zdecydował o zwycięstwie USA w „zimnej wojnie”. Prawdziwą przyczyną upadku i rozpadu ZSRR był spadek cen ropy. A było to konsekwencją polityki umocnienia dolara prezydenta Reagana, której wykonawcami i egzekutorami byli prezesi Fed Paul Volcker i Alan Greenspan,. Po dojściu do władzy Reagan natychmiast uwolnił w USA ceny ropy, co nakręciło stronę podażową gospodarki USA. Ale też, co ważniejsze, mocno wsparł kampanię prezesa Rezerwy Federalnej Volckera mającą na celu wzmocnienie i ustabilizowanie dolara.
Na koniec drugiej kadencji Reagana ceny ropy spadły do 27,88 dol. za baryłkę. Podobnie jak Rosja dziś, były już ZSRR uzależniony był od przychodów z eksportu ropy naftowej – to było główne źródło finansowania wymiany handlowej, jak również przychodów budżetu państwa. Spadek cen ropy naftowej o 68 proc. w czasach Reagana doprowadził ZSRR do upadłości. W 1990 r. Gorbaczow bezskutecznie zabiegał o kredyty, aby zażegnać katastrofę finansową. W 1991 r. Związek Radziecki upadł.
Gazowe dywizje w ofensywie
Politykę „silnego dolara” prowadził też prezydent Bill Clinton. Była ona realizowana poprzez utajnione regulacje systemu cen surowców autorstwa wiceprezesa Fed Wayne’a Angella. Niskie ceny ropy naftowej utrzymywano w latach 90., pomimo rosnącego na świecie popytu na ropę. Średnia cena ropy naftowej w czasie kadencji Clintona wyniosła tylko 27,16 dol. za baryłkę. Przy takich poziomach cen ropy, Rosji nie stać finansowo na sprawianie większych problemów. To dopiero nieudolna polityka „słabego dolara” prezydentów George’a W. Busha i Baracka Obamy sprawiła, że Rosja odbudowała swoją pozycję i z miejsca stanęła do geopolitycznej rywalizacji.
Od końca 2000 do końca 2013 r., wartość dolara mierząc ceną złota spadła o 77 proc., a realna cena ropy się potroiła, do średniorocznie 111,76 dol. za baryłkę. Dla wszystkich stało się jasne, że wysokie ceny ropy naftowej napędzają maszynę polityki Władimira Putina. To, co umożliwiło finansowanie sowieckiego ekspansjonizmu w latach 70., umożliwia agresywną politykę Rosji dziś. Stara i sprawdzona zasada polityki mówi: „Kiedy skarb jest pusty, rząd pada”. To, co się stało z ZSRR, być może spotka też Rosję Władimira Putina.
Rosyjski budżet na 2014 r. zakładał przychody 409,6 mld dol., wydatki 419,6 mld dol., deficyt 10,0 mld dol., czyli 0,4 proc. przewidywanego na 2,5 bln dol. PKB. W przeciwieństwie do USA, które mogą liczyć na olbrzymie finansowanie przez rynki finansowe i „drukują” światową walutę rezerwową, Rosja nie może pozwolić sobie na duży deficyt budżetowy bez obawy o hiperinflację. Biorąc pod uwagę, że Rosja oczekuje uzyskania około połowy swoich przychodów z podatków od swojej branży ropy naftowej i gazu, jest jasne, że spadek światowych cen ropy naftowej oznacza poważne trudności finansowe dla Rosji.
Trzeba jednak pamiętać, że Rosjanie zdają sobie w dużym stopniu sprawę z konsekwencji zmian na światowych rynkach, bo sami z powodzeniem stosują „broń surowcową”, a Gazprom i inne rosyjskie firmy od dawna pełnią rolę gwardyjskich armii pancernych. Sam Władimir Putin, gdy na początku lat 90. przechodził z KGB do administracji i biznesu, skończył coś w rodzaju rosyjskiego MBA i pracę dyplomową pisał na temat związku rynku surowców z polityką.
Trudno zakładać, że spadek cen ropy, który miał miejsce na przełomie 2014 i 2015 r. wynikał ze zmian podaży popytu. Nie było doniesień o odkryciach nowych złóż, powstaniu nowych technologii. Podobno światowa gospodarka wychodzi z kryzysu, co powinno popyt na surowce, w tym oczywiście „czarne złoto”, podnieść. Zwiększenie wydobycia przez Arabię Saudyjską w żaden sposób nie tłumaczy tak drastycznego spadku cen. Cena „czarnego złota” podobnie jak innych surowców ustalana jest na rynkach finansowych, w tym na rynku kontraktów terminowych. A tu Zachód nadal dominuje. Które państwo najmocniej odczuje ostanie „wyceny rynkowe” nie jest dla nikogo tajemnicą.
Lech Godziński