Budowę obwodnicy zatrzymał... wychodek

Rozpadający się dawny dworcowy szalet oraz sąsiadująca z nim niewielka szopa, która swego czasu służyła jako składzik na opał, stały się największą przeszkodą w budowie obwodnicy Grabowa nad Prosną.

02.11.2009 | aktual.: 03.11.2009 11:37

Rozpadający się dawny dworcowy szalet oraz sąsiadująca z nim niewielka szopa, która swego czasu służyła jako składzik na opał, stały się największą przeszkodą w budowie obwodnicy Grabowa nad Prosną.

Inwestycja, na którą mieszkańcy czekają od kilkudziesięciu już lat, a politycy zabiegali o nią przez kilka kadencji, miała być gotowa za nieco ponad miesiąc. W miejscu, gdzie zaplanowano wybudowanie ronda, stoi jednak niewielki budynek, którego rozbiórce sprzeciwiają się miłośnicy kolei. Decyzje w tej sprawie zapadną aż w Warszawie. To minister kultury będzie musiał rozstrzygnąć, co dalej począć z nieszczęsną kolejową toaletą.

Ulgę i kierowcom, i mieszkańcom mieszkańcom, ma przynieść nowo budowana obwodnica. Nowa trasa będzie liczyła około półtora kilometra. Będą na niej trzy ronda. Jedno z nich ma powstać w sąsiedztwie nieczynnego już dworca PKP pochodzącego z początków XX wieku.

– Przy okazji rozebrany ma zostać budynek gospodarczy, a drzewa przy nim wycięte. W ten sposób stacja straci dużo uroku – powiedział nam Piotr Bartz, miłośnik kolei z O stro-wa. – Grabów ma ambicje wielkomiejskie. Chce mieć rondo i obwodnicę idącą niemal przez środek miasta. Najbardziej jednak niepokoją nas głosy, że rozebrany zostanie fragment torów. Przedstawiciel jednej z firm oglądających teren ponoć powiedział, że linia w tym miejscu zostanie, ale... tylko z jednym torem. To byłaby klęska naszego przedsięwzięcia.

Ruch pociągów osobowych został wstrzymany w Grabowie nad Prosną w 1988 roku. Rok później przestały tędy jeździć pociągi towarowe. Miłośnicy kolei chcą jednak reaktywować dawną linię Ostrzeszów – Namysłaki, przebiegającą właśnie przez Grabów. Regularnie oczyszczają zarośnięte tory i organizują pikniki kolejowe połączone z przejażdżkami drezynami.

Zdaniem inicjatorów reaktywacji linii do Namysłaków, rondo nie ma uzasadnienia w miejscu o tak niewielkim ruchu. Według nich, obwodnica powinna przebiegać dalej, za byłą stacją PKP. Podkreślają, że obecna wersja niewiele rozwiązuje, bo główny ruch nadal pozostanie w mieście.

Poważną przeszkodą dla drogowców jest sam budynek dawnej toalety. Został on wpisany nawet przez służby konserwatorskie do rejestru zabytków. Postanowienie w tej sprawie zostało jednak uchylone. Kiedy wydawało się, że nic już nie stoi na przeszkodzie, aby rozpocząć budowę kluczowego dla inwestycji ronda, kilka osób postanowiło się odwołać do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ostro protestując przeciwko rozbiórce budynku. Wśród nich są między innymi mieszkańcy Poznania i Wrocławia, którzy wspierają lokalnych miłośników kolei. Zdania tego nie podziela większość mieszkańców Grabowa – chcieliby mieć drogę, która odciąży ich miasteczko.

– Widzi pan jaki to zabytek – mówi jedna z okolicznych mieszkanek, patrząc na byłą toaletę. – Niedługo sam się zawali i będzie po kłopocie.
Minister kultury, który zajmie się sprawą, może podtrzymać decyzję konserwatora o uchyleniu wpisu budynku do rejestru zabytków lub skierować postępowanie dotyczące przyszłości przydworcowej toalety do ponownego rozpatrzenia. A to będzie oznaczało znaczne wydłużenie trwającej już inwestycji.

– Miała ona być gotowa do 15 grudnia bieżącego roku – wyjaśnia Marek Kmiecik, dyrektor Wielkopolskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Poznaniu, który buduje obwodnicę. – Wszystko przeciągnie się przynajmniej o kilka miesięcy. Jaka będzie decyzja ministra, trudno przewidzieć.

Miłośników kolei stara się uspokajać Edmund Geppert, burmistrz Grabowa nad Prosną. – Mam zapewnienie, że ciągłość torów zostanie zachowana – tłumaczy dyplomatycznie włodarz miasta.

Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/GlosWielkopolski: Smutny koniec miasta kolejarzy

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)