Twórca "kapliczki na stoku" zaskakuje. "Często krytykuję rząd, ale w końcu państwo nam pomaga"

Grzegorz Schabiński zapraszał w weekend do swojej "kapliczki". - Frekwencja była lepsza niż o tej porze przed pandemią - mówi. Jednocześnie przyznaje, że bunt przedsiębiorców był mniejszy, niż się spodziewał. Uważa, że "rządowe groźby zadziałały".

Przedsiębiorca opowiada, że pełen był zarówno stok, jak i parking
Przedsiębiorca opowiada, że pełen był zarówno stok, jak i parking
Źródło zdjęć: © Facebook | Chyrowa Ski
Mateusz Madejski

19.01.2021 11:34

- Przyjechały tysiące "pielgrzymów", kapliczka cieszyła się wielką popularnością - mówi WP Finanse podkarpacki przedsiębiorca Grzegorz Schabiński. Kapliczka na stoku to kolejny pomysł "buntownika z gór" na działanie mimo lockdownu. Po praz pierwszy zrobiło się o nim głośno, gdy zaczął wynajmować turystom pokoje jako "schowki na narty".

W weekend otwarty był jego stok "Chyrowa Ski" w gminie Dukla, można też było zamawiać potrawy z restauracji "U Schabińskiej". Warunkiem skorzystania z oferty było jednak wpłacenie "cegiełki na rozbudowę okolicznej kapliczki", która znajduje się na stoku. Cena cegiełki wynosiła 10 zł.

- Nasz stok i nasz region robi się coraz popularniejszy, a nasze zaproszenie, jak widać, spotkało się z ciepłym przyjęciem - opowiada przedsiębiorca.

Jak dodaje, nie odbyło się bez kontroli - przyjechała policja, był też sanepid. Czy skończy się mandatami? Właściciel stoku i restauracji spodziewa się decyzji "w ciągu najbliższych dni". Mówi jednak, że kontroli się spodziewał, "bo to przecież nieodzowna część prowadzenia działalności gospodarczej".

Bunt mniejszy niż się spodziewano

Przedsiębiorca przyznaje jednak, że weekendowy bunt przedsiębiorców nie był wielki - przynajmniej w zestawieniu z zapowiedziami. W Zakopanem na przykład otworzył się zaledwie jeden lokal.

Czym tłumaczy to Schabiński? Jego zdaniem wielu właścicieli biznesów przestraszyło się rządowych zapowiedzi.

Z drugiej strony wskazuje na Tarczę Finansową 2.0, którą zostały objęte zamrożone branże, na przykład hotelarstwo i gastronomia. Jak mówi Schabiński, strategia "kija i marchewki" zadziałała.

- Często krytykuję rząd, ale tu muszę przyznać, że wreszcie nasze branże zaczęły dostawać pomoc. W końcu państwo nam pomaga i nie są to małe środki. Co więcej, można nawet powiedzieć, że wielu przedsiębiorców zaczyna z większym spokojem patrzeć w przyszłość - dodaje przedsiębiorca z Podkarpacia.

Schabiński mówi, że sam dostał pewną pomoc od państwa, choć nie jest ona wystarczająca, aby pokryć straty z zamrożenia swoich biznesów. Dlatego mimo wszystko postanowił zapraszać klientów do swojej "kapliczki na stoku".

Część przedsiębiorców zamierza iść drogą podobną do Grzegorza Schabińskiego. Właściciel szczecińskiej sieci "Evil" zaprasza na przykład do swoich restauracji na "spotkania biznesowe".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (340)