Buy American - protekcjonizm powraca?
Wygląda na to, że Ameryka nie wyciągnęła wniosków z kryzysu z lat 30. Nad globalną gospodarką ponownie stanęło widmo protekcjonizmu - jeśli się zmaterializuje - obecny kryzys pogłębi się jeszcze bardziej.
04.02.2009 11:33
Protekcjonizm to kolejne zjawisko, które nasuwa analogie z Wielkim Kryzysem z lat 30. Wówczas symbolem protekcjonizmu był przyjęty w 1930 roku tzw. Hawley-Smoot Tariff Act. Dokument ten, który zwiększył cła na ponad 20 tys. importowanych do USA towarów, miał przeciwdziałać kryzysowi, który został zapoczątkowany kilka miesięcy wcześniej, w Czarny Czwartek na Wall Street. W efekcie państwa, w które uderzył Hawley-Smoot Act, odpowiedziały podobnymi środkami, co przyczyniło się do drastycznego spadku globalnej wymiany handlowej. Szacuje się, że w latach 1929-1934 światowy handel zmniejszył się o 66 proc. Protekcjonizm USA przyczynił się do pogłębienia Wielkiej Depresji.
Kwestia handlu jest w obecnych czasach o wiele ważniejsza niż w czasach New Deal. Globalizacja i intensywny wzrost powiązań handlowych, jaki nastąpił w przeciągu ostatnich 80 lat, sprawiają, że sytuacja poszczególnych państw zależy w nieporównywalnie większym stopniu od kondycji innych gospodarek. Przykładów takich zależności nie musimy szukać daleko. Recesja w Europie Zachodniej zabiera kilka punktów procentowych wzrostowi PKB naszego kraju, a największe gospodarki świata są od popytu zewnętrznego jeszcze bardziej zależne.
W XXI wieku państwa nie dysponują już jednak arsenałem tradycyjnych narzędzi służących do stosowania protekcjonizmu. Postępy w negocjacjach na forum Światowej Organizacji Handlu wyeliminowały szereg instrumentów, które stosowane były przez państwa w celu ochrony rodzimych rynków i wspierania swoich eksporterów. Nie oznacza to bynajmniej, że międzynarodowy handel stał się całkowicie wolny - nawet w bilateralnych stosunkach handlowych pomiędzy państwami należącymi do WTO.
Wladimir Putin, którego zasady WTO nie obejmują, podniósł ostatnio cła na importowane samochody, aby wspierać rosyjski przemysł motoryzacyjny. Poszczególne państwa w dalszym ciągu sterują konkurencyjnością swoich gospodarek, w dalszym ciągu mogą subsydiować własne firmy na wiele sposobów, a te kraje, które wykluczyły takie metody wcześniej, w obliczu kryzysu zaczynają ponownie myśleć o stosowaniu podobnych praktyk.
Powody do obaw mogą mieć przede wszystkim kraje rozwijające się, którym w zaistniałej sytuacji bardzo potrzebny jest dopływ zagranicznego kapitału. Większość z nich nie dysponuje dostatecznymi możliwościami fiskalnymi, aby napędzać nastawione głównie na eksport surowców i w związku z tym mocno dotknięte kryzysem gospodarki. Tymczasem kryzys może skłonić państwa rozwinięte do zamknięcia swoich rynków, a znacjonalizowane instytucje finansowe - do inwestowania wyłącznie na swoim podwórku.
Widmo protekcjonizmu staje się coraz bardziej realne. W dobie obecnego kryzysu politycy szukają ratunku w ideach Keynes’a, odsuwając na bok to wszystko, co związane jest z liberalnym podejściem do polityki gospodarczej. W efekcie pieniądze podatników w postaci miliardów dolarów, euro czy jenów trafiają do stojących na skraju bankructwa firm, co samo w sobie stanowi formę protekcjonizmu, gdyż faworyzuje rodzimych i nieefektywnych producentów kosztem bardziej konkurencyjnych podmiotów zagranicznych. Lista krajów, które tak postępują jest długa - wystarczy wymienić choćby Japonię, Francję, Wielką Brytanię czy Szwecję - jednak przede wszystkim - USA.
Protekcjonizm stał się w debacie międzynarodowej kwestią nr 1. Wystarczy przywołać kilka wypowiedzi z ostatnich dni.
Taro Aso, premier Japonii - _ ‘będziemy zdecydowanie zwalczać protekcjonizm w każdej postaci’. _
Robert Zoellick, szef Banku Światowego -_ ‘jeśli uruchomimy spiralę protekcjonizmu, tak jak było to w latach 30., to pogłębi globalny kryzys’. _
Gordon Brown, premier Wielkiej Brytanii - _ ‘protekcjonizm nie ochroni nikogo, a najbardziej uderzy w najbiedniejszych’. _
Powyższe uwagi nie mają konkretnego adresata, jednak inne komentarze są już bardziej bezpośrednie.
Angela Merkel, kanclerz Niemiec _ - Nie możemy pozwolić na zakłócenie funkcjonowania wolnego rynku (…) Jestem bardzo zaniepokojona subsydiowaniem przemysłu samochodowego w USA. To może prowadzić protekcjonizmu. _
John Bruton, ambasador Unii Europejskiej w Waszyngtonie - _ Implementowanie protekcjonistycznych środków zakwestionuje możliwości globalnego przywództwa [USA]. _
Anne-Marie Idrac, francuska minister handlu -_ Bardzo niepokojącym sygnałem jest fakt, że jednym z pierwszych kroków administracji Obamy będą środki, które są w oczywisty sposób protekcjonistyczne. _
W krytyce USA wtóruje powyższym politykom również Niall Ferguson - _ jeśli General Motors będzie miało nowego CEO, czy sprawi to, że ludzie nagle zaczną kupować jego samochody? _ -retorycznie pyta prominentny historyk z Harvardu.
Stany Zjednoczone dostrzegają zresztą skierowaną w ich kierunku krytykę. Przedstawiciel amerykańskiej delegacji do Davos, w której skład weszli zresztą głównie urzędnicy niższego szczebla, powiedział -_ Nawet Adam Smith twierdził, że pewne, kluczowe branże przemysłu zasługują na ochronę. _
Krytyka, jakiej adresatami byli w ostatnich dniach Amerykanie ma z pewnością pewne podstawy. Obok kilkunastu miliardów dolarów obiecanych amerykańskiemu przemysłowi motoryzacyjnemu, nowa administracja przygotowała też ewidentnie protekcjonistyczną klauzulę, która ma być integralną częścią antykryzysowego planu Obamy. Klauzula ta, popularnie nazywana ‘Buy American’, zakłada, że przy projektach inwestycyjnych, które zapisane są w planie ratowania amerykańskiej gospodarki, wykorzystane zostaną wyłącznie amerykańskie: stal, żelazo i inne artykuły przemysłowe. Protekcjonizm w czystej postaci.
‘Buy American’ będzie kolejnym ciosem dla ‘emerging markets’. Przypomnijmy, że kryzys uderzył w te kraje już wcześniej, poprzez odpływ kapitału i związane z tym gwałtowne spadki na giełdach, a także deprecjacje walut. Teraz nowy protekcjonizm może być gwoździem do trumny dla eksportu takich państw jak Brazylia, Rosja, Indie czy Chile, których gospodarki opierają się na sprzedaży surowców.
Zmasowana krytyka, która spada na Amerykanów z całego świata jak na razie wydaje się nie trafiać do polityków zasiadających w Kongresie. Plan Obamy ma być przegłosowany w Senacie jeszcze przed końcem tego tygodnia i wszystko wskazuje na to, że znajdzie się w nim klauzula ‘Buy American’. Jeśli tak się stanie - retorsyjne środki wprowadzą z pewnością kraje UE, Kanada, a także inne państwa, w które uderzy nowe prawo. Wówczas wszyscy zapomną o istnieniu WTO i nowy protekcjonizm pogłębi globalną recesję.
Piotr Pająk / IPO.pl