Byki - niedźwiedzie: 5:1 GPW się podłączy?
Sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie. Ledwie w piątek Wall Street silnie spadała wzbudzając obawy o możliwy początek głębszej korekty, a już wczoraj S&P w przekonującym stylu sięgnął po nowy rekord hossy.
02.02.2011 | aktual.: 02.02.2011 09:00
Jeśli ktoś ma ochotę, może przypisać ten zwrot akcji wydarzeniom politycznym w Egipcie i rozłożonej w czasie abdykacji prezydenta kraju, lecz przecież deklaracja padła już po tym, jak S&P wspiął się na dzienny szczyt i nie przeszkodziła w dalszym wzroście cen surowców. Tym co wspomogło Wall Street były nie deklaracje zamorskich polityków, lecz dane z rodzimej gospodarki, w tym wystrzał ISM dla sektora produkcji do 60,8 proc. (oczekiwano wzrostu, ale do 57,6 proc.). Tak wysoki odczyt sugeruje, że produkcyjna część gospodarki amerykańskiej (a od niej zaczyna się ożywienie, które dopiero z czasem przenosi się na usługi, które mają większy udział w PKB) jest lub wkrótce znajdzie się w doskonałej kondycji. To zaś powinno przełożyć się na rynek pracy, czego dziś powinniśmy otrzymać wstępne potwierdzenie w postaci raportów ADP i Challangera. Oficjalne dane z rynku pracy poznamy w piątek.
Postawa Wall Street zainspirowała inwestorów w Azji. Spośród papierów wchodzących w skład azjatyckiego MSCI na pięć akcji drożejących przypadała jedna taniejąca. Miażdżąca przewaga kupujących zaowocowała naturalnie wzrostem indeksów - Nikkei i Hang Seng zyskały po 1,8 proc. zakrywając poniedziałkowe spadki, co otwiera drogę do dalszych zwyżek. W Japonii drożały akcje przedsiębiorstw eksportowych jak Toyota czy Casio. Toyota poinformowała o 17 proc. wzroście sprzedaży w USA w styczniu, Casio o dobrych wynikach kwartalnych.
Europejskie indeksy silnie zwyżkowały już wczoraj (podczas gdy azjatyckie parkiety stały w miejscu), więc postawa Wall Street jest już w dużym stopniu zdyskontowana. Ponieważ brak dziś istotnych danych ze Starego Kontynentu spora część inwestorów może wyczekiwać 14:15, kiedy ADP opublikuje swój raport o zatrudnieniu w USA. Nadzieje na dalszy ciąg wzrostów - rozbudzone rekordem S&P, ale także szczytami hossy na wielu europejskich parkietach - powinny jednak popchnąć indeksy nieznacznie w górę jeszcze przed raportem ADP.
Warszawa - jakże często w ostatnich dniach - znajduje się w innej nieco sytuacji. Rekord hossy zanotował wyłącznie indeks średnich spółek, podczas gdy WIG20, WIG i sWIG musiałyby wykonać duży krok, by znaleźć się w podobnej sytuacji co większość zachodnich indeksów. Jednak jaskółka pojawiła się wczoraj - WIG20 po raz pierwszy od dziewięciu sesji zanotował szczyt intraday wyraźnie powyżej szczytu z poprzedniego dnia. Jeśli dziś zdoła wyjść powyżej tego poziomu (2 742 pkt), rekord hossy powinien znaleźć się w zasięgu jeszcze przed końcem tygodnia. Oczywiście potrzebna nam będzie do tego hossa na Wall Street i przynajmniej chwilowy brak doniesień o nowych rewolucjach, zamachach bombowych, nieudanych aukcjach obligacji skarbowych etc. Dziś właśnie Portugalia przeprowadzi aukcję bonów o wartości 1,25 mld EUR, która powinna zakończyć się sukcesem. Różnica między rentownością portugalskich i niemieckich 10-letnich obligacji skarbowych spadła do 371 punktów bazowych wczoraj, z 484 pkt zanotowanych w listopadzie.
Przynajmniej z tej strony zagrożenia dla zwolenników hossy na rynkach akcji nie widać.
Za czynnik ryzyka uznałbym raczej raport ADP (oczekiwanych jest 140 tys. etatów), ponieważ rozczarowanie danymi z rynku pracy mogłoby wprowadzić sporo zamieszania i konfuzję wśród inwestorów. Trzeba jednak pamiętać, że Fed wielokrotnie ostrzegał, że rynek pracy będzie podnosił się powoli, a obligacje amerykańskie drożały wczoraj właśnie po plotkach o możliwych słabych danych z rynku pracy, choć zapewne skup obligacji przez Fed, który ma mieć miejsce dziś, także pomagał ich cenom.
Emil Szweda, Noble Securities