Trwa ładowanie...
słodycze
11-12-2009 16:16

Ceny na huśtawce

Branża słodyczy jest wyjątkowo czuła na wszelkie zachwiania na rynku surowcowym. Dyrektorzy odpowiedzialni za zakupy uważnie śledzą zwłaszcza ceny kakao, cukru, zbóż, mleka, a także tłuszczów i orzechów.

Ceny na huśtawceŹródło: Rynek Spożywczy
d1o6e6t
d1o6e6t

Branża słodyczy jest wyjątkowo czuła na wszelkie zachwiania na rynku surowcowym. Dyrektorzy odpowiedzialni za zakupy uważnie śledzą zwłaszcza ceny kakao, cukru, zbóż, mleka, a także tłuszczów i orzechów.

Pierwsza połowa tego roku była dla nich wyjątkowo trudna.

W pierwszym półroczu wpływ cen surowca był niekorzystny dla branży. Gdyby nie to obciążenie, producenci słodyczy, m.in. Jutrzenka, mogliby się pochwalić jeszcze lepszymi wynikami - mówi Jan Kolański, prezes Jutrzenka Holding, spółki, która w swojej ofercie ma zarówno wyroby czekoladowe, jak i ciastka czy karmelki. I jak podkreśla, jego firma przezwyciężyła kłopoty surowcowe m.in. dlatego, że zredukowała koszty i ma urozmaiconą ofertę produktową, która nie opiera się tylko na czekoladzie. Najbardziej bowiem w górę poszły ceny kakao.

- To prawda, ziarno kakao osiągnęło w tym roku cenę najwyższą od wielu, wielu lat. Na giełdzie w Londynie notowania wzrosły do 2 tys. funtów za tonę - mówi Marek Przeździak, sekretarz generalny Stowarzyszenia Polskich Producentów Wyrobów Czekoladowych i Cukierniczych Polbisco.

d1o6e6t

Czynniki fundamentalne tych wzrostów nie tłumaczą. - Co prawda, jeszcze niedawno mieliśmy deficyt ziarna kakaowego, na świecie produkcja była mniejsza od popytu o ok. 200 tys. ton rocznie. Jednak równocześnie w ostatnim roku zmalał znacząco przemiał ziarna kakaowego. Teraz raporty wykazują, że pomimo zrównoważenia podaży z popytem, cena ziarna kakaowego na rynku utrzymuje się na wysokim poziomie - zauważa Danuta Dąbrowska, dyrektor ds. zakupów w firmie Mieszko. I tłumaczy że zapewne największą rolę odegrały fundusze, które sztucznie utrzymują wysokie ceny ziarna kakaowego. - W kryzysie rynek finansowy jest niepewny. W związku z tym fundusze zaczęły inwestować w surowce - mówi. Podkreśla, że przez ok. 20 lat ceny ziarna kakaowego były dość stabilne i utrzymywały się na poziomie 700-1000 funtów za tonę.

Kiedy można się spodziewać obniżek?

- Nie spodziewamy się jakichś radykalnych spadków. Sytuacja zależy od wielkości zbiorów, min. od warunków pogodowych w krajach, które są głównymi producentami, czyli w zachodniej Afryce - mówi Marek Przeździak. Jednak przedstawicielka Mieszko twierdzi, że najbliższe zbiory kakao (na przełomie października i listopada) powinny być dobre. Czy zatem Instytucje Finansowe działające na rynku ziarna kakaowego utrzymają nadal zainteresowanie kupnem ziarna z nowych zbiorów? Danuta Dąbrowska upatruje możliwość stabilizacji właśnie w chwili wycofania się funduszów z runku surowców. - Nastąpi to zapewne dopiero wtedy, gdy poprawi się sytuacja gospodarcza i warto będzie inwestować w rynek kapitałowy. Fundusze mogą się pozbyć zapasów ziarna kakaowego także wówczas, gdy będą potrzebowały gotówki na inne przedsięwzięcia - mówi dyrektor w Mieszko. Choć żadna z firm głośno o tym nie mówi, drogie kakao może się przełożyć, choć nieznacznie, na ceny w sklepach. W branży mówi się, że to drogie kakao przyczyniło się do propozycji
Kraft Foods skierowanej do Cadbury. Ponieważ w Cadbury 10 proc. zakupów to właśnie kakao, spodziewano się, że firma może tym obciążeniom nie podołać. A dla Kraft Foods ziarno kakao to zaledwie 2-5 proc. zaopatrzenia surowcowego. Fuzja tych gigantów mogłaby więc pomóc Cadbury.

Gorzka pigułka dla odbiorców cukru

Kakao to jeden z droższych surowców cukierniczych i wiele firm boleśnie odczuwa zwyżki na nowojorskiej czy londyńskiej giełdzie. Jednak nie wszystkie. - Wpływ na koszty produkcji zależy od wyrobów. Inne zapotrzebowanie na kakao mają firmy specjalizujące się w czekoladach, inne - w ciastkach - podkreśla Marek Przeździak.

Ale jest surowiec, którego ceny niepokoją każdego producenta - od wytwarzającego czekoladę, po specjalizującego się w żelkach. To cukier. A i on nie jest tani.

d1o6e6t

- Zgodnie z reformą rynku cukru w Unii Europejskiej, od października rekomendowana cena tego surowca powinna wynosić 404 euro za tonę. A de facto cena rynkowa przekracza 500 euro - mówi sekretarz generalny Polbisco. To staje się znaczącą przeszkodą dla polskich producentów, szczególnie wtedy, gdy złotówka jest słaba.

- Cenę, bez względu na to, kto sprzedaje, podajemy w euro, czyli bez względu na to, czy kupujemy na rynek wewnętrzny, czy na eksport, płacimy wysoką stawkę - podkreśla Marek Przeździak. Jego zdaniem, reforma, która miała doprowadzić do obniżki ceny cukru, nie sprawdziła się.

- Rynek jest szczelnie zamknięty. Wysokimi cłami ograniczany jest import z zewnątrz. A na świecie cukier jest niemal o połowę tańszy - mówi.

d1o6e6t

- Reforma cukru, zapoczątkowana w 2005 r, powstała m.in. w oparciu o apele przetwórców cukru - a przecież producenci słodyczy stanowią aż 60-70 proc. tej grupy - zauważa dyrektor Biura Zarządu Głównego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego Kazimierz Kobza.

Polska ze znaczącego eksportera stała się importerem cukru. - W Polsce produkowaliśmy ponad 2 mln ton cukru. W 2008 r. było to już tylko 1,2 mln ton - mówi dyrektor Kobza.

- Ministerstwo Rolnictwa po długich dyskusjach i pertraktacjach poparło przygotowany przez Komisję Europejską wspólnotowy przewodnik dla urzędów celnych, w którym zapisano, że w sytuacji, gdy cena tony cukru na rynku unijnym przekracza o 50 euro cenę cukru na rynku światowym, to automatycznie jest wyrażana zgoda na import cukru przeznaczonego do wyrobów wytwarzanych na eksport - mówi Marek Przeździak. - Polbisco od długiego czasu postulowało o uproszczenie dostępu do tańszego surowca do produkcji na cele eksportowe, zwłaszcza że producenci od października br. nie mogą już korzystać z refundacji wywozowych, które częściowo niwelowały różnicę w cenie surowca na rynku unijnym i światowym i pozwalały konkurować na rynkach krajów trzecich - mówi Marek Przeździak.

d1o6e6t

Zdaniem dyrektora Biura Zarządu Głównego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego, przetwórcy powinni walczyć raczej nie o zwiększenie importu spoza Unii, ale o wzrost produkcji w Polsce.

- Ceny cukru, które muszą płacić polscy producenci słodyczy, wynikają m.in. z globalnego deficytu tego surowca. Cukier drożeje wszędzie. Teraz, kiedy okazuje się, że w Indiach produkcja będzie niższa niż spodziewana, także Brazylia notuje pewne problemy, cena cukru na giełdach może osiągnąć nawet 1000 dolarów za tonę - alarmuje Kazimierz Kobza. A to dla przetwórców zła wiadomość. - Rośnie spożycie cukru - 5 lat temu wynosiło 120 mln ton, teraz osiągnęło 160 mln ton, a prognozy na najbliższe lata mówią nawet o 200 mln ton - mówi dyrektor. Danuta Dąbrowska podkreśla, że w obecnych warunkach globalnego deficytu ceny cukru z buraków i z trzciny bardzo się zbliżyły. - Różnice są nieznaczne - mówi dyrektor Dąbrowska.

Jednak nawet gdy firma chciałaby skorzystać z cukru trzcinowego, import blokuje wysokie cło. - Jest ono zawieszane w przypadku zakupów do produkcji wyrobów eksportowanych na rynki poza Unią Europejską - wyjaśnia Danuta Dąbrowska.

d1o6e6t

A eksport jest znaczący. 1/3 sprzedaży wyrobów producentów zrzeszonych w Polbisco przeznaczona jest poza Unię. W latach ubiegłych było to ok. 1,5-2 mld zł. - W regionach poza Wspólnotą polskim producentom, kupującym unijny cukier, trudno jest konkurować z firmami, np. azjatyckimi, których produkcja jest tańsza, a koszty dodatkowo nie są podnoszone przez transport - zauważa Marek Przeździak. - Dlatego występowaliśmy o poparcie naszych postulatów, żeby tę sytuację jakoś poprawić. Załamanie eksportu będzie się wiązało albo z zamknięciem produkcji eksportowej - i to będzie problem dla polskich firm, albo przeniesieniem tej produkcji do krajów trzecich - taką decyzję mogą podjąć koncerny międzynarodowe. I jakie to będzie miało skutki dla polskiej gospodarki? Mniejsze zatrudnienie, spadek wykorzystania surowców lokalnych, wpływy z eksportu, które dziś zasilają budżet, będą szły gdzie indziej - podsumowuje sekretarz generalny Polbisco.

Żeby prognozy się sprawdzały

Mniejszy, ale także znaczący wpływ na koszty produkcji mają wahania na rynkach rolnych. Ceny mąki są szczególnie istotne dla producentów ciastek. Ponieważ w tym roku zboża w Europie i na świecie obrodziły, producenci oczekują, że także mąka zacznie tanieć.

- Ceny zbóż przekładają się na ceny mąki, jednakże nieproporcjonalnie i z pewnym opóźnieniem - mówi Izabela Dąbrowska-Kasiewicz, analityk Banku BGŻ. Zwraca jednak uwagę, że na ceny mąki wpływ mają również inne czynniki, takie jak koszty pracy, transportu czy energii. W tym roku przetwórcy jednak powinni się cieszyć, ceny zbóż są wyjątkowo niskie.

d1o6e6t

- Na pewno przełoży się to na spadek kosztów produkcji produktów zbożowych. Obecnie mąka pszenna piekarnicza jest o ok. 9-10 proc. tańsza niż w analogicznym okresie 2008 r. A w porównaniu z 2007 r, kiedy ziarno osiągnęło rekordowo wysoką cenę, mąka potaniała nawet o ok. 36-38 proc. - podkreśla Izabela Dąbrowska-Kasiewicz.

- Rozsądne ceny zbóż bardzo nas cieszą. Jednak dla przemysłu ważniejsze jest, by polityka surowcowa była stabilna - mówi Marek Przeździak.

Na huśtawkę cen na rynkach rolnych skarżą się producenci. - Rzeczywiście, wraz z postępującą liberalizacją Wspólnej Polityki Rolnej w Unii Europejskiej, rosną wahania cen zbóż. Ich prognozowanie staje się coraz trudniejsze - potwierdza Izabela Dąbrowska-Kasiewicz. Polska nie jest znaczącym eksporterem ani importerem ziarna, dlatego ceny zbóż w naszym kraju uzależnione są od sytuacji podażowo-popytowej na rynku unijnym i światowym - wyjaśnia. Ponadto wyzwaniem dla analityków pozostaje również uwzględnienie w prognozach trudnych do przewidzenia czynników pogodowych, od których silnie uzależniona jest podaż zbóż i innych upraw polowych.

Rozwiązaniem dla producentów przetworów zbożowych mogłoby być zabezpieczanie dostaw poprzez kontraktację. -Jednak to nie jest takie proste - problemem może się okazać znalezienie dostawcy, który mógłby zapewnić dostawy jednolitych i odpowiednio dużych partii surowca. Ponadto rolnicy obawiają się, iż stracą na kontraktacji, w przypadku gdy ceny zbóż wzrosną po zbiorach, tak jak to miało miejsce w latach 2006 i 2007 - zauważa analityk rynków rolnych BGŻ. Dla dużych firm rozwiązaniem może być także zabezpieczenie cen surowca w ramach kontraktów terminowych. - To rozwiązanie w Polsce mało popularne, utrudnione ze względu na rozwój krajowych giełd towarowych. Duże przedsiębiorstwa, w szczególności zakłady przetwórcze na rynku roślin oleistych, już dziś zabezpieczają się przed zmianami cen zarówno surowca, jak i produktów finalnych na zagranicznych giełdach towarowych - mówi Izabela Dąbrowska-Kasiewicz.

Producenci słodyczy radzą sobie jednak z prognozami. - W dużym stopniu trzeba się opierać na własnych analizach - mówią. - Na bieżąco, uważnie monitorujemy czynniki fundamentalne mające bezpośrednie przełożenie na tendencje cenowe wszystkich surowców. To pozwala na podejmowanie decyzji, w którym momencie należy dokonać zakupów - wyjaśnia Danuta Dąbrowska. I zapewnia, że tak podejmowane decyzje są obarczone mniejszym błędem.

Tłuszcze ciut prostsze

Na rynku roślin oleistych w tym roku zaraz po zbiorach miał miejsce gwałtowny spadek cen rzepaku. - Wpływ na to miały zarówno rekordowe zbiory rzepaku w Polsce i Europie, jak i znaczące zmiany na rynkach walutowych w okresie skupu - mówi Izabela Dąbrowska-Kasiewicz.

- Spadki cen rzepaku przełożyły się na hurtowe ceny oleju rzepakowego. W skali roku spadek cen oleju rzepakowego rafinowanego był na poziomie 17 proc. - mówi Adam Walski, analityk BGŻ. I dodaje, że tegoroczne ceny wróciły do poziomu sprzed dwóch lat. - Wzrost cen roślin oleistych w sezonie 2007/08 (lipiec-czerwiec) wynikał z dobrych perspektyw dla rozwoju rynku biopaliw w Europie i na świecie. Przyczyniły się do tego także wysokie ceny ropy naftowej - podczas gdy obecnie baryłka ropy kosztuje ok. 80 USD, rok temu płacono za nią ponad 140 USD - wyjaśnia Adam Walski.

Podobnie jak na rynku zbóż, podaż oleistych charakteryzuje się wielką zmiennością, wynikającą głównie z warunków pogodowych. - Rynek oleju rzepakowego w dużym stopniu zależy od podaży oleju sojowego czy palmowego. I kiedy w ubiegłym sezonie Amerykę Południową dotknęła wyjątkowa susza, gwałtownie wzrosły ceny soi, a co za tym idzie i innych oleistych, w tym rzepaku oraz produktów jego przetwórstwa. W tym sezonie prognozowane są zaś rekordowe zbiory soi - to także przełoży się na ceny - podkreśla analityk BGŻ. I dodaje, że mimo wszystko w stosunku do rynku zbóż popyt na rynku oleistych jest bardziej prognozowalny - Znamy zapotrzebowanie na tłuszcze roślinne na cele spożywcze. Możemy przewidzieć też, jak będzie się zachowywał rynek estrów w perspektywie kilku lat - mówi Adam Walski. A prognozowane zapotrzebowanie na estry produkowane z olejów roślinnych (biodiesel) będzie rosło. Należy się więc spodziewać wyższych cen tych olejów.

Mleko także na huśtawce

Trudności w przewidywaniu cen dotyczą również mleka. - Mleczarze są teraz zadowoleni, bo ruszył skup interwencyjny, ceny rosną. Odbiorcy, tacy jak my, powodów do zadowolenia nie mają. Jednak przede wszystkim zależy nam na stabilności rynku surowcowego - mówi Marek Przeździak. Podkreśla, że Ministerstwo Rolnictwa powinno się koncentrować na tym, aby skutecznie prognozować, co się będzie działo na rynku. - Tak żeby producenci oraz przetwórcy mieli pełny obraz tego, co ich czeka. A tego w ogóle nie ma - zauważa przedstawiciel Polbisco.

Producenci wskazują też na korzystne sytuacje - unormowały się koszty pracy, maleją nieznacznie koszty logistyczne, spadają ceny opakowań. Dużą pomocą jest też stabilizacja kursów walut. Podkreślają, że branża się trzyma, gdyż dominują firmy, które mają szerokie portfolio produktowe. W razie zachwiań na rynku kakao, wspierają dział czekoladowy z zysków uzyskanych na ciastkach. To pozwala im przetrwać.

Weronika Pietrykowska

d1o6e6t
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1o6e6t