Chcesz wyrzucić puszkę po dezodorancie? Weź urlop
Nie jestem jedną z tych osób, które narzekają na obowiązek segregacji śmieci do 5 różnych pojemników, większą liczbę koszy w domu itd. Ale nawet tak pro-recyklingowy człowiek jak ja ma swoje granice. Cierpliwość kończy się, gdy żeby wyrzucić puszkę pod ciśnieniem po dezodorancie, lakierze do włosów czy piance do golenia trzeba jechać na drugi koniec miasta. Albo brać urlop.
Kto jeszcze nie słyszał o nowych zasadach segregowania śmieci - odsyłam do tego tekstu. Jednak dalej niewiele osób wie, że niektóre odpady, niepasujące do żadnej z odzyskiwalnych (papier, tworzywa sztuczne i metale, szkło, bioodpady) frakcji, nie powinny wylądować w zmieszanych. Tak jest w przypadku pojemników pod ciśnieniem, czyli puszek po aerozolach (dezodoranty, lakiery itp.).
Wszystko przez zawartość pozostałą w takich zużytych puszkach. Są to odpady niebezpieczne - wyrzucone na wysypisko śmieci rozszczelniają się z czasem, a ich zawartość przenika do gleby i wód zanieczyszczając je. W dodatku beztrosko pozostawiona na słońcu puszka, która rozgrzeje się do 50 stopni Celsjusza wybucha, co może stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi oraz zwierząt.
Tyle to już wiedziałam wcześniej. Ale zatem gdzie je wyrzucać? Skorzystałam z wyszukiwarki oferowanej przez warszawski urząd - segregujna5.um.warszawa.pl.
Zobacz też: Wyższa płaca minimalna to jeszcze droższe śmieci? "Kpina, hipokryzja"
Jak widać na obrazku powyżej, pokazała mi ona, że puszka pod ciśnieniem powinna trafić do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Okej, to gdzie w Warszawie znajdę ten tzw. PSZOK?
Okazuje się, że w 2020 roku, w stolicy europejskiego kraju, aby bezpiecznie wyrzucić taki odpad trzeba jechać na drugi koniec miasta. W Warszawie punkty działają dwa - na Białołęce (wschodnio-północne obrzeża miasta) i Wilanowie (zachodnio-południowe).
Czytaj też: Wywóz śmieci. Kompostownik obniży opłatę
"Na szczęście" są jeszcze mobilne PSZOK-i, zwane MPSZOK-ami, których warszawskie "dyżury" rozpisane są powyżej.. Podjeżdżają one do każdej dzielnicy maksymalnie dwa razy w tygodniu po półtorej godziny. W mojej dzielnicy jest to środa w godzinach 15-16:30 i sobota 14-15:30. Jak ktoś wtedy pracuje - ma problem, może jechać gdzie indziej albo... wziąć urlop.
Zastanówmy się, ile osób będzie zbierać w domu kolejne śmieci, aby raz w tygodniu (albo raz w miesiącu, bo trochę średnio opłaca się co tydzień jeździć z jedną puszką czy innym odpadem) jechać specjalnie do mobilnego PSZOK-a? Szczególnie patrząc na skalę narzekań przy już istniejącej segregacji na pięć frakcji. Raczej kolejna puszka wyląduje na wysypisku, koniec końców coraz bardziej trując środowisko. Niestety, ale miasto nie ułatwia bycia eko-friendly.
Chyba jedyne co zostaje, to po prostu nie kupować produktów w aerozolu kiedy jest to możliwe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl