Ciężki kawałek chleba wychowawcy więziennego
Więzienny wychowawca, choć jest po studiach i wykonuje ryzykowną pracę, zarabia grosze
08.03.2012 | aktual.: 08.03.2012 17:55
Więzienny wychowawca, choć jest po studiach i wykonuje ryzykowną pracę, zarabia grosze.
- To nie jest łatwy kawałek chleba. Wychowawca w zakładzie karnym musi się liczyć z fizyczną agresją osadzonych, z koniecznością zapobiegania bójkom między skazanymi, a nawet z otwartym buntem – wskazuje 43-letni Jakub Rawalski , który zrezygnował z pracy więziennego „naprawiacza”, bo nie wytrzymał ciągłego stresu. Zdobył wyższe wykształcenie pedagogiczne i zaliczył kurs przygotowawczy w Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej. Nie licząc wielu innych szkoleń, warsztatów i zajęć, np. z bhp, mediacji, technik samoobrony. No i jest tzw. twardym facetem. Silnym, wysportowanym, wzbudzającym respekt. Był więc przekonany, że byle bandzior go nie przestraszy. Ale się mylił.
- Groźby pod swoim adresem znosiłem dzielnie. Jednak gdy od paru skazanych dostałem anonimy, że jak tylko wyjdą z pierdla, zaraz zgwałcą mi żonę i córkę, powiedziałem „dość”. Rodzina jest najważniejsza – mówi Rawalski.
Wychowca więzienny musi wykazywać się odpornością psychiczną, aby nie robił w portki na widok porysowanych facjat garujących. Ale również dlatego, by nie przywalił więźniowi, który posunął się za daleko.
- Kiedyś jeden z żuli skazanych na piętnaście lat paki próbował mi z detalami opisać jak to „wydymał” dziewczynkę w wieku mojej córki. Przechwalał się tym. Niewiele brakowało, a bym rzucił się na niego z pięściami. To również zadecydowało o moim odejściu z zawodu – wspomina Jakub Rawalski.
Dziś się dziwi, że podczas rekrutacji bez problemu przeszedł testy psychiatryczne i psychologiczne. A przecież na takich badaniach przepada ośmiu na dziesięciu kandydatów do służby w więziennictwie. Wystarczy drobna psychoza lub zburzenie nerwicowe, takie jak lęki albo silna reakcja na stres, by zainteresowany pracą w jednostkach penitencjarnych został odesłany z kwitkiem.
- Najwidoczniej odporność psychiczna zmienia się wraz z upływem lat. Na początku mojej służby za murami, kiedy jeszcze widziałem jej sens, umiałem trzymać nerwy na wodzy. Z czasem jednak zrozumiałem, że nikogo nie umiem zresocjalizować. Wtedy zacząłem wpadać w stany depresyjne – opowiada Rawalski. Stres, presja, wrogość ze strony podopiecznych. Utrata motywacji i poczucia sensu. Co jeszcze zniechęca wychowawców więziennych? Tym, czymś jest dysonans pomiędzy odpowiedzialnością, jaka na nich spoczywa, a prestiżem zawodu – czy raczej jego brakiem. „Odwalamy większą część pracy z kryminalistami niż klawisze. Musimy umieć kontrolować ich nastroje i reakcje. Nowym, pomagamy dostosować się do warunków życia w izolacji. Znosimy brutalność więźniów. A co dostajemy w zamian? Głodowe pensje i niski status społeczny” – pisze na jednym z forów społecznościowych były strażnik zakładu karnego – „Resocjalizator”.
W Polsce wychowawca więzienny zarabia średnio 3401 zł brutto, czyli na rękę około 2442 zł – pokazują badania zrealizowane przez portal www.moja-pensja.pl. Co drugi przedstawiciel tego zawodu otrzymuje pensję pomiędzy 2620 a 4740 zł. Zaś co dziesiąty dostaje co miesiąc poniżej 2060 zł. Natomiast najwyższe płace, na jakie mogą liczyć wychowawcy w jednostkach penitencjarnych, wynoszą 6236 zł. Powyżej tej kwoty zarabia 10 proc. pracowników zatrudnionych na tym stanowisku.
Obecnie na stanowiskach wychowawców pracuje 2071 osób, w tym 458 kobiet. W zdecydowanej większości są to funkcjonariusze (2037 osoby), pracowników cywilnych jest zaledwie 34. Według kpt. Teresy Staszewskiej z Biura Kadr i Szkolenia Centralnego Zarządu Służby Więziennej, prawie wszyscy mają wyższe wykształcenie. Zaledwie 1 proc. (22 osoby) legitymuje się wykształceniem średnim. Wykształcenie wyższe humanistyczne ma 98 proc. zatrudnionych, 2 proc. – techniczne. Spośród humanistów najliczniej reprezentowane są absolwenci studiów pedagogicznych (69 proc.), prawniczych (4 proc.), socjologicznych (2,7 proc.) i psychologicznych (1,5 proc.).
Mirosław Sikorski/MA