Coraz mniej chętnych na polskie obligacje
Inflacja kolejny raz w ciągu ostatnich miesięcy zaskoczyła ekonomistów - w marcu przyspieszyła do 4,3 proc.r/r. Popyt na polskie dwuletnie obligacje był dzisiaj najniższy od września 2010r., a ich rentowność najwyższa od 21 miesięcy.
13.04.2011 17:29
W środę dane ze Stanów Zjednoczonych i strefy euro okazały zgodne z oczekiwaniami ekonomistów, natomiast inflacja w Polsce wypadła grubo powyżej rynkowego konsensusu. W marcu cena towarów i usług konsumenckich ze statystycznego koszyka była o 4,3 proc. wyższa niż przed rokiem. Ekonomiści spodziewali się przyspieszenia inflacji do 3,8 proc. r/r z lutowego poziomu 3,6 proc. r/r, więc nie można się dziwić, że inwestorzy również byli zaskoczeni takim gwałtownym skokiem cen.
Na rynku walutowym o godz. 16.30 złoty był o ok. 0,7 proc. mocniejszy niż we wtorek względem dolara (2,73 PLN), euro (3,96 PLN) i franka (3,05 PLN), a na rynku akcji WIG20 zachowywał się podobnie do zagranicznych indeksów i odrabiał wczorajsze straty. Na rynku długu reakcja inwestorów na przyspieszającą inflację była najbardziej wyrazista. Rentowność dwuletnich obligacji osiągnęła na dzisiejszym najwyższy poziom od 21 miesięcy - inwestorzy nabyli papiery skarbowe za 4,7 mld PLN z przeciętnym oprocentowaniem 5,16 proc. Przed opublikowaniem danych o inflacji, notowania kontraktów terminowych na stopę procentową WIBOR sugerowały, że w ciągu najbliższych 9 miesięcy rynek oczekuje wzrostu kosztu pieniądza blisko o 1 punkt procentowy (o 96 punktów bazowych).
Pierwsze reakcje przedstawicieli Rady Polityki Pieniężnej na niespodziewane oddalenie się inflacji od celu banku centralnego nie były jednoznaczne. Prof. Zielińska-Głębocka stwierdziła, że z dalszymi podwyżkami stóp nie można zwlekać i nie wykluczyła, że majowy ruch mógłby wynieść 50 pkt bazowych. W ubiegłym tygodniu podobne stanowisko zajął prof. Kaźmierczak, który uznał, że przekroczenie przez inflację poziomu 4 proc. powinno przełożyć się na silniejsze i bardziej zdecydowane działania RPP. Z kolei prof. Winiecki wypowiedział się bardziej konserwatywnie mówiąc, że inflacja rośnie na całym świecie i stopy w Polsce podnosić będzie trzeba dopiero jesienią.
Za oceanem indeksy z Wall Street rosły w środę po południu po dobrych wynikach banku JPMorgan oraz wiadomości o wzroście sprzedaży detalicznej. Konsumenci w USA zwiększają wydatki nieprzerwanie już od dziewięciu miesięcy - w marcu 2011 r. sprzedaż detaliczna była o 7,1 proc. wyższa niż przed rokiem. Na rynku surowcowym spośród drożejących towarów wyróżniała się miedź, której cena spadła o ponad 1 proc.
Łukasz Wróbel,
Noble Securities