Czas na przełomowe rozwiązania w strefie euro?
Dzisiejsze aukcja 10-letnich hiszpańskich obligacji nie mogła napawać zbytnim optymizmem, zwłaszcza jak spojrzy się na średnią rentowność uzyskaną na przetargu – 6,975 proc. Była ona wyższa, niż na rynku wtórnym, co pokazuje, że inwestorzy nie zapatrują się zbyt dobrze na perspektywy dla hiszpańskiego długu.
17.11.2011 17:13
Wyższe rentowności dominowały też na przetargu francuskich papierów. W efekcie pada coraz więcej głosów, że sytuacja na europejskim rynku długu jest podbramkowa i konieczne jest podjęcie nieszablonowych działań, które mogłyby uspokoić sytuację. Oczy wszystkich są zwrócone na Niemcy, którzy cały czas sprzeciwiają się temu, aby Europejski Bank Centralny rozpoczął masowy skup obligacji zagrożonych krajów, a więc faktycznie uruchomił program poluzowania ilościowego (ostatnie zakupy są symboliczne i nie podchodzą pod program QE).
Dzisiaj niemiecki minister gospodarki Wolfgang Schauble przyznał, że kryzys w strefie euro zaczyna coraz bardziej dotykać sfery realnej – oczywiście chodzi tutaj o zagrożenia dla sektora bankowego. Wczoraj wieczorem agencja Fitch ostrzegła, iż amerykańskie banki mogą mieć problemy z tytułu ekspozycji na europejski dług, a Moody’s obciął dzisiaj rano ratingi dla 12 niemieckich banków zaangażowanych w sektorze publicznym. W efekcie po południu pojawiły się spekulacje, jakoby poważnie rozważany był wariant w którym Europejski Bank Centralny miał przekazywać środki do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, aby ten mógł udzielać ratunkowych pożyczek zagrożonym krajom. Taka operacja byłaby w zasadzie zgodna ze statutem ECB i nie naruszałaby wiarygodności banku centralnego, na co wielokrotnie zwracali uwagę Niemcy. Wydaje się być też sensowna, gdyż MFW słynie z tego, że udziela ratunkowych pożyczek pod dość restrykcyjnymi warunkami, ale czy na obecną chwilę takie działania uspokoją sytuację? Mam wrażenie, że o takim
pomyśle trzeba było mówić pół roku temu, zanim rozpoczęły się dyskusje o zwiększeniu „mocy” Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej – swoją drogą wokół projektu EFSF rodzi się coraz więcej znaków zapytania i najprawdopodobniej głównymi strażakami Eurolandu będą MFE i ECB.
Tak czy inaczej – pojawiające się spekulacje, że szykuje się coś „specjalnego” pomagały dzisiaj notowaniom euro – notowania EUR/USD po południu wzrosły w okolice 1,3530. Inwestorzy mogli też zwrócić uwagę na słowa członka FED, Jamesa Bullarda, który nie wykluczył, że FED mógłby wesprzeć ECB dodatkową płynnością, jeżeli sytuacja w strefie euro uległaby dalszemu pogorszeniu.
Obserwowane odbicie notowań EUR/USD to także wynik lepszych danych makroekonomicznych z USA – cotygodniowe bezrobocie spadło do 388 tys., liczba wydanych pozwoleń na budowy wzrosła w październiku o 10,9 proc. m/m do 653 tys., a liczba rozpoczętych budów spadła zaledwie o 0,3 proc. m/m do 628 tys. Wprawdzie słabszy od prognoz był odczyt indeksu Philly FED, który w listopadzie wyniósł tylko 3,6 pkt., wobec oczekiwanych 8,0 pkt., ale wskazywano na wyraźny wzrost subindeksu zatrudnienia, co tym samym ograniczyło negatywną wymowę ogólnego wskaźnika. Obserwowaną po południu słabość dolara, można też tłumaczyć obawami rynku związanymi z polityczną batalią w Kongresie, która jeżeli nie zakończy się kompromisem ws. cięć wydatków (do 23 listopada), to może nasilić spekulacje odnośnie możliwości cięcia ratingu USA (o takiej możliwości informowała wczoraj telewizja Fox News).
W naszym regionie uwagę zwracał dzisiaj węgierski forint, który wyraźnie zyskał po tym, jak tamtejszy minister gospodarki nie wykluczył, że Węgry mogą wznowić negocjacje z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, które kilkanaście miesięcy temu zerwał rząd Victora Orbana. To nieco pomogło złotemu, chociaż wyraźnie widać, że kluczem może okazać się jutrzejsze expose premiera Tuska. W rannym komentarzu przestrzegałem przed nadmiernymi oczekiwaniami związanymi z tym faktem – chociaż w ciągu kilku najbliższych dni złoty może nam się umocnić, ale w większym stopniu może być to wynikiem poprawy nastrojów wokół strefy euro.
EUR/USD: Rano wspominałem, że większe prawdopodobieństwo można wiązać z krótkoterminowym ruchem do góry, a kluczowe będzie pokonanie oporu na 1,3550. Nie można wykluczyć, że do takiej próby dojdzie już w ciągu najbliższych godzin, zwłaszcza, że budująca się biała dzienna świeca, wygląda dość dobrze w zestawieniu z wczorajszą. W takiej sytuacji kolejnym etapem będzie przejście strefy 1,3600-1,3650, która to próba może zostać podjęta jutro. W pierwszej połowie przyszłego tygodnia możemy się kierować w stronę 1,3750-1,3800 (kluczem może okazać się data 23 listopada, o której piszę w głównym komentarzu).
Marek Rogalski
DM BOŚ (BOSSA FX)