Czereśnie z Rumunii zalały giełdę. Rolnicy wkurzeni. Były mandaty
W tym tygodniu na giełdzie "Rybitwy" w Krakowie pojawili się sprzedawcy czereśni z południa Europy. Sprzedawali swoje owoce po niższych cenach od polskich sadowników. Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych nałożyła mandaty na handlarzy.
01.06.2024 14:50
Na facebookowym fanpage'u portalu Sad24 pojawił się filmik z "Rybitw", na którym widać całe zastępy samochodów dostawczych na rumuńskich tablicach rejestracyjnych. Wprost z aut prowadzony jest handel czereśniami z południa Europy. Jak zauważa portal, owoce pochodzą najprawdopodobniej z Rumunii, Serbii i Węgier.
Czereśnie z Rumunii, posypały się mandaty
Sprzedaż owoców przez handlarzy z Rumunii wywołała sprzeciw polskich sadowników. Wszystko przez to, że nie mogą oni konkurować cenowo ze znacznie niższymi ofertami na zagraniczne czereśnie. Swoje niezadowolenie wyrazili m.in. w komentarzach pod postem z załączonym filmem z krakowskiej giełdy owoców.
Jak podał portal sad24.pl, z przekazanych serwisiwo informacji od hurtowników z rynku "Rybitwy", na miejscu pojawiła się kontrola IJHARS. Nałożono mandaty na sprzedawców handlujących owocami bez odpowiednich oznaczeń.
Rumuńskie czereśnie zalały giełdę
O handlu czereśniami z Rumunii na "Rybitwach" pisaliśmy w WP Finanse. Rumuńscy sadownicy sprzedawali w Polsce odmianę Burlat po 10 złotych, a czasami nawet po 6 złotych za kilogram, a odmianę Carmen po 15 złotych za kilogram. To stawki, których polscy producenci nie są w stanie zaoferować - relacjonował serwis kobietawsadzie.pl.
Jak wyjaśniał serwis, producenci z Rumunii mogą dać niższą cenę, bo nie mieli takich problemów z pogodą, jakie dotknęły kraj nad Wisłą. Niejednokrotnie pisaliśmy w WP Finanse o tym, że majowe przymrozki uszkodziły część sadów, więc to, co zostało, ma wyższą cenę.